- Harry?! - krzyknęłam odtrącając od siebie Payne'a. - Ja ci to wszystko wytłumaczę, słowo. Kochanie, proszę cię, wysłuchaj mnie. - powiedziałam na jednym wdechu, a on odepchnął mnie na bok, przez co upadłam na ziemię.
- Harry... - Liam próbował cokolwiek powiedzieć.
- Zabiję cię! - wrzasnął i uderzył Liama z pięści w twarz tak mocno, że chłopak aż upadł ciałem na marmurową ściankę fontanny. W oczach Stylesa malował się amok i furia. Szybko podniosłam się z ziemi i rzuciłam się na Stylesa blokując wszystkiego ruchy. Bałam się, że mogą sobie coś zrobić.
- Proszę cię Harry, daj spokój. Zostaw go! - krzyczałam, kiedy ponownie próbował mnie odepchnąć. - Błagam cię. - dodałam półgłosem, przez co mój mąż zastygł w miejscu.
- Mam nadzieję, że czegoś cię to nauczy gnojku! Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj, bo cię zabiję. - ostrzegł Payne'a i odsunął się od niego na bezpieczną odległość. - Liam wynoś się stąd w tej chwili! - krzyknął i wskazał mu palcem drogę w stronę furtki. - A ty – zwrócił się do mnie – chodź ze mną! - krzyknął i zamknął moją dłoń w szczelnym uścisku i pociągnął mnie za sobą w stronę domu, po czym wepchnął mnie przez drzwi tarasowe do salonu. Straciłam równowagę i uderzyłam plecami o szklany barek. Nie byłam nawet w stanie poczuć bólu. Moje myśli koncentrowały się tylko i wyłącznie na tym, że poróżniłam dwóch przyjaciół, a na dodatek zraniłam mężczyznę, którego kocham. Nie wiedziałam, co mogłabym mu powiedzieć. Przecież żadne słowa już niczego nie zmienią. Harry krążył po pokoju chwytając się za głowę i targając swoje włosy. Moje serce dudniło jak oszalałe, a dłonie trzęsły się ze strachu przed tym, co może za moment nastąpić. Oparłam się plecami o zimną, białą ścianę i czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Ufałem ci! - wykrzyczał nagle stając naprzeciwko mnie – Ufałem ci, a ty znowu mnie zawiodłaś! - dodał i chwycił moje ramiona szczelnym uściskiem, po czym zaczął potrząsać moim ciałem.
- Przestań! To boli! - wykrzyczałam poprzez łzy.
- Jak mogłaś?! Najpierw pieprzysz się ze mną i mówisz mi, ze mnie kochasz, a chwilę później lecisz do niego! Czy ty naprawdę jesteś aż taka głupia, że myślałaś, że się o niczym nie dowiem?! No odpowiedz! - ponownie mną potrząsnął.
- Harry... ja.. ja nie chciałam. Ten pocałunek...
- Nic dla ciebie nie znaczył?! Tak?! To była tylko chwilowa utrata kontroli?! Pytam się! - nadal krzyczał.
- Nie masz prawa mnie osądzać po tym, jak regularnie zdradzałeś mnie z tą szmatą! Wtedy wszystko było okay?! Starałam się, próbowałam ci na wszelki sposób dogodzić, czekałam do rana aż wrócisz do domu, a ty nie wracałeś. Byłeś u niej! I nigdy ci tego nie zapomnę. Bez względu na to co byś zrobił i jakich użyłbyś słów, żeby mnie przekonać, że mnie kochasz, to ja i tak nigdy o tym nie zapomnę! - wykrzyczałam prosto w jego twarz i wyrwałam się z jego uścisku.
- Myślałem, że to już za nami. - zaszedł mi drogę.
- To nigdy nie będzie za nami. Jesteś kobieciarzem. Żadnej nie przepuścisz. - powiedziałam patrząc w jego oczy i go odepchnęłam. To go zdenerwowało. Ponownie opadł w furię i sama nawet nie wiem kiedy wymierzył mi siarczysty policzek. Natychmiastowo przyłożyłam lodowate dłonie do bolącego i zaczerwienionego miejsca i spojrzałam w jego oczy z żalę, rozczarowaniem i obawą. - Ty się nigdy nie zmienisz? - zapytałam. Chciał odpowiedzieć, ale nie zdążył, gdyż uciekłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim na klucz.
Cała zalana łzami rzuciłam się bezwładnie na łóżko i chciałam umrzeć. Czułam, że śmierć to jedyna rzecz, która może mnie wyzwolić od tego bólu, który katował moje serce i duszę. On mnie unicestwia. Liam miał rację. Nie jestem już dłużej sobą. Zmieniłam się pod każdym względem. Boję się wszystkiego co mnie otacza, boję się zaufać, nie tylko samej sobie, ale też wszystkim innym wokół, zmuszam się do udawania uśmiechu i radości. Wstydzę się mojego życia, bo na pozór mam wszystko, ale w rzeczywistości nic i nikogo. Nie chcę już tak dłużej żyć. Nie chce żyć już u jego boku. Jedyne co mi pozostało to albo ucieczka, albo śmierć. Wszystko, byle z dala od niego.
***Harry***
Kiedy trochę ochłonąłem postanowiłem pójść do niej. Czułem, że muszę ją przeprosić. W końcu to nie ona go pocałowała...
- Maddie wpuść mnie, proszę. - powiedziałem stojąc pod drzwiami do jej pokoju i pukając na nie. Nikt się nie odezwał. Nacisnąłem więc klamkę. Zamknięte. - Maddie, proszę. Otwórz. - ponownie poprosiłem. Brak odpowiedzi. Zacząłem się martwić. - Maddie! - krzyknąłem przerażeniem. W głowie zaczęły mi się kumulować same głupie, przykre i czarne myśli. A co jeśli coś sobie zrobiła? Po chwili jednak dobiegł mnie dźwięk przekręcanego w zamku klucza, po czym drzwi się uchyliły, co miało sygnalizować, żebym wszedł do środka.
- Wszystko dobrze? - zapytałem na wstępie. Maddie siedziała w bezruchu na skraju łóżka przyglądając mi się. Nie odezwała się ani słowem, tylko skanowała wzrokiem każdy kontur mojej twarzy i sylwetki oraz tatuaże prześwitujące spod białej bluzki. W kącie pokoju dostrzegłem coś, co mnie zaniepokoiło. - Walizki? -zapytałem nagle zdziwiony, gdyż do Los Angeles mieliśmy lecieć dopiero za dwa dni.
- Gratuluję spostrzegawczości. - przemówiła nagle.
- Po co ci one? - dociekałem.
- A jak ci się zdaje? Hmmm?
- Do Los Angeles mamy... - nie pozwoliła mi dokończyć zdania.
- To koniec.- zakomunikowała mi.
- Maddie o czym ty mówisz?- wystraszyłem się i kucnąłem naprzeciwko niej kładąc dłonie na jej udach.- Czemu chcesz to zrobić? Przecież...
- Bo się ciebie boję. -spojrzała w moje oczy. W jej spojrzeniu malował się sam smutek, rozczarowanie, ból i strach.
- Nie mas czego. Kochanie, ja nie chciałem cię skrzywdzić. Na prawdę. Przysięgam. Nie chciałem cię uderzyć. To stało się tak nagle... sam nie wiem kiedy. Skarbie, uwierz mi.
- Wierzę, ale to nadal niczego nie zmienia. Odchodzę. - oświadczyła po czym podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę walizek, aby je zabrać. Nie mogłem jej puścić, nie chciałem. Przylgnąłem całym sobą do jej pleców i objąłem ją mocno ramionami. Ucałowałem jej szyję.
- Nie idź, proszę. - ponownie musnąłem jej pachnącą skórę wargami. - Zostań ze mną. - przeniosłem jedną ze swych dłoni na jej pierś. - Kocham cię. Nie puszczę cię.- zakomunikowałem. - Nie poradzę sobie tutaj bez ciebie.
- Przepraszam Harry, ale chcę w końcu być szczęśliwa. - odparła niewzruszona, po czym wyrwała się z moich ramion, chwyciła szybko walizki i wybiegła z nimi z domu , pod którym zaparkowany był jej samochód. Pobiegłem za nią, złapałem ją w momencie w którym wsiadała do auta i ze łzami w oczach błagałem, żeby nie odchodziła, ale posłuchała mnie. Pocałowała mnie tylko namiętnie i wsiadał do auta, po czym z piskiem opon odjechała. Nie wiem nawet dokąd. Mój świat się w tamtym momencie zawalił. Czułem, jakby wszystko w co wierzyłem tak zwyczajnie umarło i pozostawiło po sobie tylko pustkę, której nic nie jest w stanie zapełnić. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Straciłem ją. Nie chciała już dłużej ze mną żyć, pomimo tego, że mnie kochała. Aż takim tyranem byłem? Stałem jeszcze przez moment przed domem chcąc zebrać myśli do kupy, ale to było zwyczajnie niemożliwe. Po kilku minutach wszedłem do domu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nasze ślubne zdjęcie, na którym wyglądaliśmy na najszczęśliwszych ludzi na świecie i byliśmy nimi. Nigdy nie przypuszczałem, ze tracąc ją odczuję taki ból, że tracąc ją stracę część mojego życia.
***Maddie***
To,
że kocham Harrego z całego serca nie jest w stanie wymazać z
pamięci wszystkich ran, które odbiły się piętnem na mojej duszy.
Straciłam wiarę nas. Postanowiłam zrobić coś dla siebie i
odejść. To nie było dla mnie łatwe. Na początku nie traktował
mnie poważnie, a potem ujrzałam w jego oczach łzy w momencie w
którym błagał mnie bym została, bo mnie kocha. Za późno się
opamiętał. Kiedy wsiadałam do mojego auta i ruszyłam z piskiem
opon, nie wiedziałam w którą stronę mam jechać. Nie wiedziałam
gdzie się podziać, gdzie szukać schronienia, kto mnie przygarnie i
jak przemknąć niezauważoną obok ludzi, którzy będą chcieli
zrobić kolejną sensację na pierwsze strony gazet publikując moje
zapłakane zdjęcie. Chyba właśnie w tym momencie uświadomiłam
sobie, że prócz Harrego, nie miałam nikogo więcej na tym świecie.
omg ;c ale masakra..
OdpowiedzUsuńwspółczuję obojgu, ale mam nadzieję, że jeszcze uda się im to naprawić, nie ważne w jaki sposób
Świetny rozdział ;)
@jestem_Mofosem
Piszę ten komentarz bo nie wiem co się stało z pierwszym, ale ok. Rozdział wcale nie jest krótki. Po prostu boski. Nie będę podawala tu swojej nazwy bo to bez sensu żebyś mnie informowała skoro spr ten blog codziennie i mam zapisany w telefonie x
OdpowiedzUsuńNie no, nie spodziewałam się O.O
OdpowiedzUsuńNiźle się narobilo :)
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny! xxx
Świetny. :D
OdpowiedzUsuńIdeał.
@HugMePlease__54 -----------> daj znać ;-)
OdpowiedzUsuńP.S : Boskie!!!Zresztą nie będę pisała więcej , bo takim komentarzem nie jestem w stanie wyrazić tego co czuje <3
Informuj mnie @xdmysweetlovato
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie znowu płacze.....ale rzdział kurewsko dobry
świetny :)) czekam na następny i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszajacy :'( boski! <3
OdpowiedzUsuńEj no ej no hipściak? za co taki krótki? :c chcę więcej! :D super rozdział, dobrze że od niego odeszła, ale mam jakieś przeczucie, że jeszcze do siebie wrócą xd ah ten nasz badboy harry, za bardzo go rozpuściłaś i teraz mu się w dupie przewraca xD nie nic haha mam nadzieję, że next już napisany;) a i teraz czekam na rozdział z horankiem<3 także ten no, kocham Cię @OrdonkaOfficial ;*
OdpowiedzUsuń