GRY
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

czwartek, 1 maja 2014

You & I - rozdział II





***Katy***

               Pani Wrigley nigdy mnie nie lubiła, więc trochę się zdziwiłam dostając tak łagodny ochrzan z ust naszej "terrorystki". Terrorystka – zawsze tak na nią mówiłam w myślach. Ta kobieta chyba po prostu lubi się znęcać nad ludźmi. Odkąd zjawiłam się w tej szkole, to mnie wzięła sobie na tapetę. Ciągle coś jej we mnie nie odpowiada. Nauczyłam się brać uszczypliwe uwagi na klatę i iść dalej. Nigdy nie miałam łatwo. Zawsze sama borykałam się z moimi problemami, a nawet jeśli znalazł się ktoś, kto chciał i był w stanie mi pomóc, ja unosiłam się dumą. Tak samo jest i tym razem. Nie mam zamiaru z nią walczyć. Jeszcze nie teraz. Pokażę jej na co mnie stać, ale pod koniec mojej nauki w tej szkole. Teraz szkoda czasu na bezsensowne potyczki z nauczycielami. Nie ukrywam, że się trochę wkurzyłam, kiedy kazała mi usiąść z tym kolesiem – Niallem. On non stop dziwnie się na mnie patrzy i obserwuje każdy mój ruch. To nie jest normalne zachowanie. Swoją drogą, muszę powiedzieć, że zawsze wydawał mi się uroczy... aż do dzisiaj. Siedzenie u jego boku było istną męczarnią. Zachowywał się jak chory umysłowo. Próbowałam z nim nawiązać jakikolwiek kontakt, ale zwyczajnie w świecie się nie dało. Nie wyobrażam sobie naszej wspólnej pracy dzisiaj. To będzie jakaś jedna, wielka szopka. No nic... czy chcemy czy nie, musimy zrobić ten projekt razem. Trochę boję się iść do jego domu. Kto wie, co tam zastanę? Może mają kota na sznurku, więżą któregoś z domowników w szafie albo latają z miotaczami ognia dookoła domu. Nigdy nic nie wiadomo. Ten Niall nie zachowuje się normalnie, więc skąd mam wiedzieć, że jego rodzina jest inna? A co jeśli tam wejdę i już nie wyjdę. Ugh. Chcę to mieć za sobą. Żyje się raz. W sumie mogłam go zaprosić do mnie, ale w moim domu sytuacja jest nieciekawa. Rodzice się rozwodzą i ciągle są same awantury. Nie chciałabym, żeby był świadkiem którejś z nich.
               Kiedy wybiła 18 uznałam, że nadszedł najwyższy czas, żeby opuścić dom i go odwiedzić. Przeczesałam więc włosy palcami pozwalając im zostać w lekkim nieładzie, spakowałam do kolorowego plecaka najpotrzebniejsze rzeczy, założyłam moje ulubione vansy, chwyciłam za deskę i wyszłam z domu. Właśnie odbywała się w nim jedna z licznych awantur. Nie znosiłam się im przysłuchiwać. Nic nie było w stanie zagłuszyć moich rodziców wymieniających się swoimi poglądami na temat mnie, tego miejsca i ewentualnego podziału obowiązków opieki nade mną. Wskakując na deskę zaczęłam odpychać się prawą nogą przez co wprawiłam ją w ruch i zaczęłam jechać w kierunku mojej szkoły, na przeciwko której znajduje się jego dom. Na szczęście dystans do pokonania był niewielki, bo zaledwie kilometr. W mgnieniu oka znalazłam się w wyznaczonym miejscu. Wjechałam na podjazd białego domu i przystanęłam, po czym pochyliłam się aby wziąć deskę w dłonie. Uniosłam wzrok, aby przyjrzeć się uważnie miejscu w którym się znajdowałam, pomimo tego, że codziennie znajdowałam się w pobliżu, tym razem postanowiłam przyjrzeć się uważniej. Panowała tu taka cisza i spokój, a ogród, którego urywek można było dostrzec z miejsca w którym stałam wyglądał na bardzo zadbany i dopieszczony. No nic... muszę iść przed siebie. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam pod drzwi, na które następnie zapukałam. Przygryzłam dolną wargę i z niecierpliwością czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po blisko pięciu sekundach owe dębowe drzwi się uchyliły, a za nimi stanęła dość postawa kobieta z ciepłym uśmiechem.
- Dzień dobry. Jest Niall? - zapytałam odwzajemniając jej mimikę.
- Tak. Zapraszam. Ty pewnie jesteś Kate. - odparła kobieta wpuszczając mnie do środka.
- Katy. - odparłam z uśmiechem.
- Zaczekaj moment, zawołam go. - oznajmiła i stanęła na pierwszym stopniu schodów prowadzących na pierwsze piętro, po czym zawołała swoim niskim głosem – Niall! Masz gościa!
Pomieszczenie w którym się znajdowałam, czyli przedpokój łączył ze sobą wszystkie części domu. To stąd rozchodziły się drzwi oraz korytarze do kolejnych pomieszczeń. Panował w nim porządek, ład, a kolory były stonowane. Nad kremowym odcieniem ścian królowała głównie biel poręczy schodów i drzwi sąsiednich pomieszczeń oraz jasno błękitny sufit. To wszystko razem tworzyło piękny, magiczny wystrój. Spodobało mi się tutaj. Mój dom znacznie się różnił od tego.
- O cześć Katy! - zawołał wesoło blondyn zbiegając po schodach.
- Cześć Niall. - odparłam z lekkim uśmiechem. - Mam nadzieję, że nie przychodzę za późno. - dodałam.
- Nie, skąd? - zapytał stając na przeciwko mnie z dłońmi umieszczonymi w kieszeniach swoich dżinsów. - Może... chodźmy na górę? - zaproponował.
- Okay, jak wolisz. - odparłam i ruszyłam za nim we wspomnianym kierunku pokonując schody oraz krótki korytarz.
- Zapraszam. - powiedział przystając pod jednymi z białych drzwi, po czym je otwarł na oścież i przepuścił mnie w progu.
Moim oczom ukazał się schludny, mały pokoik, w którym wszystko było dokładnie na swoim miejscu i ani jedna rzecz nie śmiała zmienić swojego położenia. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to wisząca na ścianie gitara. Bez chwili zastanowienia położyłam mój plecak oraz deskę na jasnych panelach i podeszłam do owej rzeczy, która beztrosko wisiała nad niską półką nocną.
- Grasz? - zapytałam zerkając na niego kątem oka, po czym przygryzłam dolną wargę i obrysowałam opuszkiem palca wskazującego kontur instrumentu.
- T-t-tak... a-ale... j-j-ja... - ponownie nie był w stanie się wysłowić, a już myślałam, że zaczął się zachowywać jak cywilizowany człowiek. Chłopak usiadł na skraju łóżka i natychmiastowo spuścił głowę.
- Wszystko okay? - zapytałam.
- T-t-tak. - wydukał.
- Może przyjdę innym razem? Albo zrobimy projekt osobno, a potem w szkole się podpiszemy razem... - zaproponowałam.
- Wszystko o-okay. - odparł podnosząc wzrok na mnie i uśmiechnął się słodko.
- Cieszę się. - zaśmiałam się wesoło i usiadłam obok niego, po czym pochyliłam się aby sięgnąć po plecak, który leżał obok jego łóżka.
- Na jaki temat ma być w ogóle to wypracowanie? - zapytał niepewnie.
- Czekaj, sprawdzę. - odparłam otwierając zeszyt, który przed momentem wygrzebałam w torbie. - "Jesienny pejzaż Mullingar".
- I co my niby mamy zrobić? Namalować coś? - parsknął śmiechem.
- Mamy iść w plener i porobić kilka zdjęć i stworzyć z nich wystawę w klasie. Byłeś w ogóle na lekcji. - zapytałam spoglądając na niego z grymasem.
- Przecież siedziałaś obok mnie... - westchnął. Czy tylko ja miałam wrażenie, że nasza rozmowa się wcale nie klei?
- Okay. - uniosłam lewą brew- To może wstępnie omówimy co i jak i będę się zwijać do domu. Nie chcę ci zawracać głowy. Z pewnością masz ciekawsze rzeczy do roboty. - oznajmiłam zamykając zeszyt i chowając go do torby.
- Nie! - wyskoczył niczym Filip z konopi. - To znaczy... okay... jasne... jak uważasz, ale... - ponownie gmatwał się w słowach.
- Niall, chyba jednak przyszłam w nieodpowiednim momencie. - rzuciłam i podniosłam się z miejsca. Chciałam czym prędzej opuścić jego dom. Nie czułam się dobre w jego towarzystwie. E też ta Wrigley musiała mi przydzielić akurat jego! Przecież ot taki gamoń! I jak się tu z takim dogadać, skoro on tylko umie wypowiedzieć "tak" i "nie".
- Nie idź jeszcze. - chwycił moją dłoń, ale kiedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił, puścił ją natychmiast i skierował wzrok ku podłodze.
- Jesteś pewien, że nie wolisz tego przełożyć na przykład na jutro? - zapytałam licząc, że przyzna mi rację i będę mogła się ulotnić. Wolałabym już robić projekt z którymś jego znajomych. To nie do wiary, że ten chłopak przyjaźni się z największymi szkolnymi gwiazdami, a nie dorasta im nawet do pięt. Jest żałosny. Nie umie się wysłowić, ma zwiasy i dzisiaj cały czas zachowywał się jak osoba chora psychicznie, kiedy przyszło nam siedzieć razem, a o tym, że ciągle się na mnie gapi to już nie wspomnę. Może się mu podobam? Też coś... a nawet jeśli, to co z tego? Za wysokie progi jak na jego nogi. Nigdy się nie zwiążę z kimś takim jak on. Potrzebuję zabawnego, wesołego, rozumnego chłopaka o dobrym sercu, który będzie mnie szanował i doceniał. On się raczej do takowych nie zalicza. Jest ciamajdą.
- Tak. - uśmiechnął się do mnie promiennie, co ja odwzajemniłam i ponownie zajęłam miejsce obok niego. - Mam do ciebie prośbę, mogłabyś mi mniej więcej streścić o czym ona dzisiaj mówiła na lekcji w kwestii naszego projektu? - poprosił.- Nie słuchałem jej. Strasznie źle się czułem i nie byłem w stanie się skoncentrować.
- Jasne, nie ma problemu. - kąciki jego ust uformowały się w jeszcze szerszy uśmiech. - Mamy sporządzić małą wystawę fotografii, które będą przedstawiać najciekawsze i w naszej opinii najpiękniejsze miejsca w Mullingar. Mamy na to czas do przyszłego tygodnia. Mamy też oczywiście każde z nich opisać w kilku zdaniach. - objaśniłam. Przez cały czas Niall wsłuchiwał się z uwaga i koncentracją w moje słowa.
- Przypuszczam, że nie znasz zbyt dobrze tego miasteczka. - zaśmiał się wesoło.
- Zgadłeś. - westchnęłam. - Ale od czego mam ciebie? - odwzajemniłam jego mimikę.
- No właśnie. - strzelił palcami. - A właśnie! Gdzie moja głowa, napijesz się czegoś? A może jesteś głodna? - zapytał pocierając dłonie.
- Nie, dziękuję. - odparłam. - Są tu jakieś miejsca, które są magiczne? - zapytałam spoglądając na niego.
- Magiczne? - zaśmiał się. - Całe Mullingar jest magiczne. - odparł. - Ale jeśli ci chodzi o takie najlepsze z najlepszych to owszem, jest. Jutro cię tam zabiorę. - oznajmił. - Oczywiście, jeśli tylko masz na to ochotę. - wyszeptał spoglądając w podłogę. Ponownie się zawstydził.
- Z przyjemnością z tobą pójdę. - zaśmiałam się. Zauważyłam, że w przerwach między jąkaniem się, a uporczywym śledzeniem wzrokiem mojego każdego ruchu jest całkiem znośny.
- Swoją drogą to, chciałem cię przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie. Wzięłaś mnie pewnie za idiotę. - powiedział mrużąc oczy, przez co na jego twarzy pojawił się zabawny grymas.
- Źle się czułeś, to zrozumiałe. - odparłam próbując zachować powagę. Coś w tym chłopaku sprawiało, że mój na ogół podły humor się poprawiał.
- Mimo wszystko, głupio wyszło.- podrapał się po głowie.
- W sumie...- parsknęłam niekontrolowanym śmiechem, co go trochę zaskoczyło.
- Mam coś na twarzy? - zapytał zdezorientowany próbując zrozumieć powód mojego rozbawienia.
- Nie, ale to chyba była najdziwniejsza lekcja w moim życiu.- wyjaśniłam ledwie łapiąc oddech. O nie! Zaczęłam się zapowietrzać ze śmiechu. Pewnie ma mnie teraz za dziwaczkę.
- Moi kumple też mieli ze mnie polew...- odparł śmiejąc się wniebogłosy.
- Nie dziwie się. - uniosłam lewą brew i zmusiłam samą siebie do powagi, choć było to trudne.


***Niall***

                 Kiedy będąc już w domu uświadomiłem sobie, że za kilka chwil moja przyszła żona będzie u mnie zgłupiałem jeszcze bardziej. Nie wiedziałem co mam ze sobą począć. Plątałem się po całym domu denerwując każdego z domowników i śmiejąc się z byle powodu. Nawet migocąca żarówka w toalecie doprowadziła mnie do gromkiego śmiechu. Próbowałem się psychicznie przygotować do jej wizyty i nawet układałem sobie w głowie plan wydarzeń: 1. Zejdę na dół by otworzyć jej drzwi, kiedy na nie zapuka. 2. Rzucę "Cześć" i jakiś luźny dowcip. 3. Zaproponuję jej coś do picia i do jedzenia. 4. Zaprowadzę ją do mojego pokoju. 5. Pochwalę jej strój.6. Zaproszę do kina. Plan wręcz idealny! Kiedy zbiegłem po schodach do wołającej mnie mamy i zobaczyłem ją stojącą w przedsionku miałem ochotę krzyknąć: "Stop to nie tak! Wyjdź i wejdź jeszcze raz, bo wszystko psujesz!" Ale by się pewnie obraziła, więc dobrze, że w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Rzuciłem tylko "Cześć Katy", a potem wszystko się już posypało, a ja kontynuowałem robienie z siebie błazna. Zapytała mnie, czy gram na gitarze, a ja zapomniałem języka w buzi. Miałem ochotę zlinczować samego siebie. W sumie to było do przewidzenia, że coś nie wypali. Jak zwykle w stresujących sytuacjach, zacząłem się jąkać. Jej to jednak nie przeszkadzało. Jest słodka i kochana. Martwiła się o mnie i chciała iść do domu, żeby mnie nie męczyć dzisiaj, albo chciała uciec, bo ją przestraszyłem. Jedna z tych dwóch możliwości jest poprawna. Nie chciałem już bardziej się kompromitować w jej oczach, więc postanowiłem wziąć głęboki wdech nie zapominając o wydechu rzecz jasna i wrzucić na luz, co przy niej graniczyło z cudem. Tak czy siak, udało mi się. Może nie byłem najciekawszym rozmówcą z jakim miała do czynienia, ale przynajmniej przestałem się zacinać w połowie zdania. Obiecałem, że jutro ją wezmę ze sobą do jednego z najpiękniejszych zakątków Mullingar. Fajnie, szkoda tylko, że ja nie znam takiego miejsca. Palnąłem, że takie jest, tylko po to, żeby jej nie zawieść i aby zyskać choć trochę w jej oczach. Teraz czeka mnie całonocne kombinowanie nad naszym jutrzejszym planem wycieczki. No nic, coś wymyślę. Muszę. Nie wiem, czy tylko ja to zauważyłem, ale jesteśmy do siebie strasznie podobni jeśli chodzi o poczucie humoru. Teraz to chyba może być już tylko lepiej.
- Niall, mam pytanie... - rzekła, tym samym wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia.
- Tak?- zapytałem. Jest! Jest!Jest! Będzie się chciała umówić! Na bank!
- Mam zabrać mój aparat fotograficzny, czy ty weźmiesz swój. - zapytała. I całe szczęście prysnęło niczym bańka mydlana.
- Weź swój. Ja nie mam ręki do zdjęć. -odburknąłem i urażony skierowałem swój wzrok w stronę okna.
- Dobra. W takim razie ja się już zwijam. - rzuciła i zaczęła zbierać z podłogi swoje rzeczy. - To do jutra. - powiedziała stojąc w drzwiach. Na jej twarzy malował się ciepły uśmiech.
- Czekaj, odprowadzę cię do drzwi. - oznajmiłem i zerwałem się z łóżka na którym siedziałem. Podbiegłem do niej i otworzyłem przed nią drzwi, po czym przepuściłem ją w progu. Kiedy opuściliśmy mój pokój, zaczęliśmy wspólnie w milczeniu przemierzać korytarz oraz schody prowadzące na dół, aż do wyjścia z domu. Katy rzuciła jeszcze na odchodne "do widzenia" do mojej mamy, która gdzieś tam się krzątała po domu wyszła.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, poczułem uczucie tęsknoty i niedostatku zainteresowania oraz bliskości z jej strony. Gdyby tylko wiedziała, jakiego anioła widzę patrząc w jej oczy, zrozumiałaby, że jestem wart kochania.
                  Rano zebrałem się ociężale do szkoły. Jak zwykle miałem problem ze znalezieniem moich książek, które były porozrzucane po różnych częściach domu, a konkretnie, leżały tam, gdzie je zostawiłem poprzednim razem, ale kto by to pamiętał, gdzie posiał rzeczy, które go dołują? No właśnie. Nie lubię siedzieć z nosem w książkach. Robię to tylko dlatego, że muszę, jak każdy normalny nastolatek. Kiedy już udało mi się w miarę ogarnąć, zjadłem jeszcze repetę mojego śniadania i wyszedłem z domu. Pod szkołą, na niskim murku siedzieli już Liam, Harry i Louis.
- No proszę, proszę. Nasz Adonis się zjawił!- krzyknął Tomlinson na przywitanie.
- Cicho! - syknąłem przykładając palec wskazujący do ust rozglądając się nerwowo na boki, aby się upewnić, że nigdzie w pobliżu jej nie ma.
- Jak się udała randka? - zapytał Styles ze swoim cwaniackim uśmieszkiem.
- Spotkanie... czysto koleżeńskie.- odparłem siadając przy nich.
- Mhm... tak to się teraz nazywa? - rzucił Payne.
- A przedstawiłeś się chociaż? "Jestem Niall" – rzucił Louis okręcając sobie kosmyk włosów wokół palca, co niby miało parodiować moje zachowanie.
- Jak chcecie wiedzieć, to się umówiliśmy na dzisiaj. - odparłem z samozachwytem wyjmując z torby moje drugie śniadanie, a raczej przekąskę przed drugim śniadaniem, które zjem dopiero za godzinę.
- Brawo! - ucieszył się Liam. - To gdzie ją zabierasz? - dociekał. -Kino, restauracja, teatr, klub czy może wesołe miasteczko? - zapytał.
- Do lasu. - odparłem zajadając się kanapką.
- Sorry, ale gdzie? - zdziwił się Louis. - Zabierasz ją na randkę do lasu? I co wy tam będziecie niby robić? Grzyby końcem października zbierać czy może lulać misie do snu? - na jego twarzy pojawił się grymas.
- Zdjęcia robić... I to nie jest randka, tylko taka tam praca nad projektem. - zaznaczyłem.
- Jak kto woli. - odezwał się Styles.
- Jutro gramy o tytuł mistrza ze szkoła z Dublina. - odezwał się Liam.- Byłoby fajnie gdybyś...
Wiem, że może las, to nie jest najatrakcyjniejsze miejsce pod słońcem, ale o tej porze jest tam na prawdę pięknie i każdy jego zakamarek mieni się tysiącem barw, a cisza i spokój raz po raz zakłócone szelestem liści znajdującymi się pod stopami jest prawdziwą muzykę dla uszu. Oni się nie znają. Katy na bank to doceni. Ona wie, co to piękno. Przecież jest najpiękniejsza dziewczyną w tej szkole, więc jak mogłaby nie wiedzieć? Chciałbym, żeby dzisiejszy dzień był niezapomniany. Swoją droga, gdzie jest Katy?! Za pięć minut dzwonek, a ona jeszcze nie jechała swoją deską przez szkolny podjazd. Na która ona dzisiaj ma? A co jeśli się spóźni i jakaś wredna baba ją okrzyczy? Niech no tylko spróbuje podnieść głos na moją perełkę.
- Ej ty mnie w ogóle słuchasz? -zapytał z wyrzutem Liam, kiedy na niego spojrzałem. Nie wiem, czemu, ale wybuchnąłem śmiechem.
- Nie. - kiwnąłem przecząco głową.
- Tłumaczę ci coś od pięciu minut, a ty się wyłączyłeś. Dziękuję. - przewrócił oczami.
- Ok. - wzruszyłem ramionami.
- Gościu weź się z nią w końcu umów na randkę, albo zamontuj w jej desce urządzenie szpiegowskie i namierzaj ją GPS'em, bo to się już robi nudne. - wyburzył Styles.
- Gdybyś choć raz był prawdziwie zakochany, to być wiedział jak to jest. - westchnąłem uśmiechając się sam do siebie i zrobiłem ostatniego kęsa kanapki
- Dobra, nie filozofuj, tylko chodź bo się na lekcję spóźnimy. - przewrócił oczami Louis, po czym zeskoczył z murku i chwytając mnie za nadgarstek pociągnął mnie za sobą w stronę szkoły.
Jest moim przyjacielem, ale niekiedy strasznie mnie wkurza, bo myśli, że skoro jest odważny i udaje, że wszystko mu jedno, a na dodatek umie robić wyborne żarty, to jest fajny. Nie zdziwiłbym się, gdyby Katy zechciała się z nim umówić. Każda dziewczyna w tej szkole na niego leci, a jeśli nie na niego, to na Liama albo na Harrego. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Ja w porównaniu do wypadam blado.
- Orient! - krzyknął nagle Louis i popchnął mnie z całej siły w bok, w efekcie czego upadłem na kogoś.
- Zgłupiałeś?! - oburzyła się osoba, którą właśnie przypierałem ciężarem swojego ciała do chodnika.
- J-ja.. j-ja... - ponownie zacząłem się jąkać, kiedy uświadomiłem sobie, że tym kimś, na kim właśnie leżę, jest Katy. - Przepraszam... - wyszeptałem z miną zbitego psa podnosząc się z chodnika i pomagając jej wstać po przez podanie dłoni.
- Nic już lepiej nie mów... - wkurzyła się. Zauważyłem, że jej bluzka jest cała w kawie.
- To z mojej winy? - zapytałem zmieszany.
- A jak ci się zdaję? - przymrużyła oczy. Wyglądała, jakby chciała mnie zabić spojrzeniem. Nie dziwię się jej.
- Nie chciałem, to Louis mnie popchnął i ja... tak mi głupio teraz. - posmutniałem. Ona dosłownie olała moje przeprosiny i poszła w swoją stronę, wołałem za nią, ale mnie zupełnie zignorowała. No pięknie, teraz nie dość, że ma mnie za durnia, to jeszcze jakby tego było mało szczerze mnie nienawidzi. Brawo Horan!

8 komentarzy:

  1. Doczekałam się! ;D no to hahaha dla sceny z chłopakami, ich teksty po prostu mistrzostwo xD byleby nie przesadzili w dokuczaniu mojemu horankowi;) i brawa dla blondyna, że przypomniał sobie do czego służy język xd dał radę, mój bohater. Nieźle go wkopał Tomlinson , oby w końcu Kate doceniła Nialla i przestała go traktować jak dziwaka, mojego aniołka kochanego, ale znając Nialla to uda mu się u niej zapunktować. Wgl takie boskie jest to opowiadanie, że nie mogę ;D ogłaszam je moim ulubionym! ;) liczę, że do końca długiego weekendu dodasz nowy rozdział:> całuję gorąco Ordonka;*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny heruidhendkl *_*


    mam tylko jedno pytanie - to jest w końcu Kate czy Katy, bo na początku poprawiła mamę Niall'a, że ma na imię Kate, a nie Katy, a przez praktycznie resztę rozdziału cały czas jest napisane Katy i hahaha jestem już trochę zagubiona XDDD

    @jestem_Mofosem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, wdarła się mała literówka, ale już ją poprawiłam :) Bohaterka nazywa się Katy Akerly :)

      Usuń
  3. Nie uwazacie, ze Harry, Louis i Liam troche przesadzaja, sa chyba zazdrosni? A tak poza tym, to rozdzial swietny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski jak zawsze. Dodalabym koment. wczoraj ale miałam problemy techniczne m.in. dlatego piszę z anonima. Zayns Tatoo x

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!
    Boże Niall taki słodki !
    Mam nadzieję że Katy wreście zauroczy się Niall'em :-)
    ~Kocham~

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział :)
    Oby tak dalej i już nie moge się doczekać next'a :D
    Życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń