GRY
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział XV




                  Czy można kochać kogoś aż tak bardzo, by czuć się niczym posąg człowieka po pięciu minutach osobno? Ja się właśnie tak czuję, kiedy nie ma jej obok mnie. Moje myśli krążą tylko i wyłącznie wokół niej. Zawsze tak było. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz spojrzałem w jej oczy. Chciałem ją onieśmielić i chyba nawet uwieść. Ujrzałem w nich wtedy odwagę, siłę połączoną z kruchością, upartość i dobre serce. Od początku traciłem nad sobą kontrolę będąc w jej towarzystwie. Chciałem ją pocałować już tak wiele razy, ale ona zawsze mnie odtrącała i uciekała ode mnie. Teraz wiem dlaczego. Bała się mnie. Bała się, że ją skrzywdzę. Teraz już może być pewna, że tego nigdy nie zrobię. Nie rozumiem jeszcze jednego... jak to się stało... czym JA sobie zasłużyłem na jej miłość? NA najcenniejszy dar, jaki mogłaby mi ofiarować? Kocha mnie całym sercem. Jestem jej pierwszym pod każdym względem. Pierwszą odwzajemnioną miłością. Pierwszym szczerym pocałunkiem. Pierwszym powodem do uśmiechu. Pierwszym razem.
                   Otworzyłem rano oczy i pierwszym co dostrzegłem, była rozśmiana twarz April. Leżała obok mnie obserwując mnie podczas mojego snu.
- Dzień dobry. - wyszeptała gładząc mnie po policzku, a następnie pochyliła się nade mną żeby złożyć pocałunek na moich ustach.
- Tak chcę się budzić co rano. - odparłem stykając się z nią nosem i spoglądając głęboko w jej roześmiane oczy.
- Ja też. - usłyszałem. - Swoją drogą, to wiesz... - nie pozwoliłem jej dokończyć, ponieważ ponownie złączyłem nasze wargi.
- Co wiem? - zaśmiałem się wesoło obejmując ją mocno ramieniem.
- Która godzina...? - wyszeptała wtulając się we mnie.
- Wczesna. - wsunąłem dłoń pod jej bluzkę, przez co westchnęła.
- 14 kochanie. - odparła. - Przez ciebie musiałam wziąć dzisiaj wolny dzień.
- Czemu przeze mnie? - zapytałem zdezorientowany.
- Bo tak słodko spałeś i nie miałam serca cię budzić. - zachichotała.
- Mhmmm... A Marika jest? - zapytałem.
- Wyszła jaką godzinę temu do pracy.
- To co zrobimy z tym fantem? - poruszyłem brwiami i musnąłem jej szyję.
- Pstro. - zaśmiała się. - Nie mam zamiaru spędzić całego dnia w łóżku... nawet z tobą Zayn.
- Może być przyjemnie. - przygryzłem dolną wargę i przeniosłem dłoń na jej tyłek.
- Wypchaj się Malik. - zachichotała i podniosła się z łóżka.
- A ty gdzie? - zapytałem opadając na nie bezwładnie.
- Zrobić jakieś śniadanie. - rzuciła wychodząc ze swojego pokoju, a ja obserwowałem jej kocie ruchy skupiając się głównie na jej tyłku, który doskonale opinały jej czarne spodenki od piżamy.
                 Wziąłem głęboki wdech i przetarłem twarz dłońmi, po czym zwlekłem się z łóżka i udałem do łazienki, aby się choć trochę odświeżyć. Liczyłem na to, że April przyjdzie tu za mną, żeby wziąć wspólną kąpiel, ale się myliłem. Wolała robić śniadanie. Szkoda. Kiedy już się umyłem i  ułożyłem włosy, udałem się do kuchni, po której ona się krzątała.




- Pomóc ci w czymś? - zapytałem biorąc ją znienacka na ręce.
- W zasadzie, możesz mnie postawić na ziemię i obrać jajka. - odparła śmiejąc się.
- Moje jajka? - na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek, który April krótko skomentowała uniesieniem lewej brwi ku górze. - No okay... - przekręciłem oczami i postawiłem ją na ziemi i zabrałem się za pomaganie jej przy śniadaniu.
- Grzeczny chłopczyk. - usłyszałem. - Jak tak dalej pójdzie, to może czeka cię nagroda. - zaśmiała się łobuzersko.
- Tak? A jaka? - zaciekawiłem się.
- Coś wymyślimy we dwoje... - zachichotała.
Tak jak mnie prosiła, obrałem jajka i położyłem na dwóch talerzykach. Ona natomiast skończyła przygotowywać kanapki.
- Smacznego. - powiedziała kładąc jedzenie na stole i zajmując jedno z miejsc przy nim.
- Chcesz kawy? - zapytałem sięgając po dzbanek który stał na segmencie.
- Poproszę. - odparła z pełnymi ustami.
- Z pełnymi ustami się nie mówi księżniczko. - pokazałem jej język i nalałem kawy do filiżanki, po czym usiadłem na przeciw niej.
- Kochanie, a jak z twoją pracą? - zapytała nagle.
- Kiepsko. - westchnąłem.
- Byłeś gdzieś złożyć podanie? - dociekała.
- Jak na razie to nie, bo byłem zajęty lataniem za taką jedną, upartą dziewczyną, która nie dawała mi żyć od roku. - zaśmiał się.
- I że to niby ja? - ponownie uniosła lewą brew.
- Mhm. - kiwnąłem twierdząco głową. - Harry mówił, że coś mi załatwi, więc jest okay. On ma wielu znajomych. Z resztą, jak Harry niczego nie wykombinuje, to skontaktuję się z Liamem, bo z tego co pamiętam, to miał dla mnie jakieś wolne miejsce na swojej siłowni.
- Co ty być robił na siłowni?
- Odbierałbym telefony...
- Zayn sekretarka? - parsknęła śmiechem. - Kochanie, to nie przejdzie. Ja cie znam. Zgubisz każdą zapisaną karteczkę z  informacją od osób telefonujących.
- Zawsze można spróbować. - zirytowałem się trochę.
- A swoją drogą, ten Liam, to jest ten sam chłopak, którego pokazywałeś mi na zdjęciu? - zaciekawiła się.
- Tak. Czemu pytasz? - zmarszczyłem brwi wpatrując się w nią.
- Tak sobie... on jest taki słodki. - zatrzepotała rzęsami.
- Oszalałaś. - przewróciłem oczami. - Przed tobą siedzi spełnienie twoich marzeń, a ty rozmyślasz o jakimś tam Liamie.
- Spełnienie? - zapytała. - Nie kochanie...
- Jak to? - ponownie zmarszczyłem brwi.
- Jesteś nadzieją na każdą sekundę życia. - przygryzła dolną wargę.
- A to ciekawe. - powiedziałem i  zrobiłem gryza kanapki. Podobno nie lubisz lamerskich, żenujących, romantycznych wyznań. - zaśmiałem się.
- Podobno nie mówi się z pełnymi ustami, kochanie. - zaakcentowała ostatnie słowo, po czym upiła łyka swojej kawy.
- Kto ci tak powiedział? - zaśmiałem się.
- No przypomnij sobie. - zachichotała odkładając na stół filiżankę.
- Muszę jechać do Bradford dzisiaj. - zmieniłem temat.
- Na jak długo? - zapytała marszcząc nosek.
- Na cały weekend.
- Będę tęsknić. - westchnęła.
- Nie będziesz, bo jedziesz ze mną. - z dumą oświadczyłem robiąc łyka kawy.
- Jak to jadę z tobą? - zdziwiła się.
- Normalnie. Autem. - puściłem jej oczko. Jak będziemy mieć szczęście, to w płowie drogi złapie nas ulewa i resztę sobie dopisz. - przesłałem jej łobuzerski uśmiech.
- Zayn, bądź choć na moment poważny.
- Zawsze jestem. - kąciki moich ust ponownie się uniosły.
- A co z twoimi rodzicami? Przecież oni się mnie tam ponownie nie spodziewają. Co im powiesz? - zapytała ponownie podnosząc filiżankę i zatapiając w niej swoje usta.
- Że bierzemy ślub. - odparłem z powagą, na co April wypluła kawę, ktorą miała w ustach.
- Co?! - była w totalnym szoku, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Żartowałem. - rzuciłem, po czym wstałem z miejsca i podałem jej ścierkę, aby przetarła twarz i bluzkę, która teraz była cała w resztkach czarnej cieczy. - To znaczy nie do końca, bo kiedyś i tak do tego dojdzie, ale jeszcze nie. - pocałowałem jej czoło i ponownie usiadłem na przeciwko niej.
- Wiesz... mam dylemat... nie wiem, czy kocham cię za twoją głupotę, czy mimo niej. - przesłała mi swój gniewny uśmieszek.
- Nawet jak się złościsz i masz bluzkę jak fleja, to jesteś piękna. - odparłem.
- Idę się przebrać. - wstała od stołu.
- Jesteś piękna. - rzuciłem za nią.
- Wypchaj się. - odburknęła znikając za drzwiami pokoju.
                    Uwielbiam te jej humorki. Nigdy nie wiadomo na który z nich natrafię. Kiedy się złości jest zabawna i słodka. Rany... jakim ja jesteś niesamowitym szczęściarzem. Wiem, że ma prawo się bać echac ponownie do Bradford. W końcu tyle się tak zdążyło w ubiegłe wakacje. Na pewno nie chce stanąć twarzą w twarz z Billem. Z resztą, ja też nie chcę, bo mógłbym pójść siedzieć za morderstwo tego gnojka. Jednak mimo to, April nie wmówi mi, że nie chce wrócić do Bradford. Ja wiem, że chce. Tęskni za tym miejscem i wszystkim co tam wspólnie przeżyliśmy. Boję się jedynie reakcji mojej mamy na jej widok... to znaczy... to nie jest tak, że się boję, ale pamiętam jeszcze, jak odradzała mi związek z April, bo to nie ma przyszłości według niej. Ja myślę inaczej. April z resztą też.


***April***

                    "Kiedyś go uduszę" - powiedziałam do siebie w myślach wchodząc do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jedną z moich ulubionych sukienek i założyłam ją na siebie. Stanęłam przed lustrem i upięłam włosy w wysoki kok, po czym nałożyłam lekki makijaż. Zaskoczył mnie tym, że mamy jechać razem do Bradford. On chyba nawet nie wie, jak bardzo chcę z nim tam jechać. Na chwile obecną o niczym innym nie marzę. Rzecz jasna boję się tego, że jego rodzina mnie nie zaakceptuje. W końcu będę miała przyjemność poznać jego siostry. Chciałabym, żeby mnie polubiły, w końcu kiedyś możemy zostać rodziną. Jeżeli Zayn myśli o mnie równie poważnie, jak ja o nim, to niewykluczone, że niebawem tak się właśnie stanie.
- Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz w tej kiecce. - poczułam gorący oddech Zayna na mojej szyi oraz ramiona szczelnie zaciskające się wokół mnie.
- Uważaj, bo ją pomniesz. - odparłam próbując się wyrwać.
- Jak ją zdejmiesz, to jej nie pomnę. - zaśmiał się wesoło i musnął moją szyję.
- Jak ty to robisz, że ciągle jesteś taki napalony? - zapytałam odchylając szyję w bok, aby dać mu większe pole popisu.
- Mam u swego boku najseksowniejszą dziewczynę, to chyba dlatego. - zaśmiał się cicho i kontynuował składanie pocałunków na mojej szyi.
- Dobrze wiedzieć. - zachichotałam.
- Powinnaś teraz odpowiedzieć, że jestem najseksowniejszym, najprzystojniejszym i najcudowniejszym facetem na tej planecie. - zaśmiał się.
- Mam skłamać? - zapytałam z rozbawieniem.
- Czyli uważasz, że nie jestem najseksowniejszym, najprzystojniejszym i najcudowniejszym facetem na tej planecie? - zapytał przygryzając moją szyję. - Chyba muszę ci udowodnić jaki jestem dobry i ile przyjemności mogę ci dać. - oznajmił sunąc dłonią na moją pierś. Zadrżałam.
- Nie musisz mi czego udowadniać. Wierzę we wszystko co powiesz. - odparłam i zabrałam jego dłoń. - Nic z tego skarbie. Jeśli mamy jechać, to musimy zacząć się pakować. - rzekłam z powagą w głosie.
- Dobra, ale jak już będziemy w Bradford, to ci pokażę kto jest najlepszy w te klocki. - stwierdził z samozachwytem.
- W te klocki? Jesteś dziwny... - przekręciłam oczami, a on odwrócił mnie przodem do siebie i skradł namiętnego całusa.
- Ty wcale nie lepsza. - zaśmiał się i wyszedł z pokoju. - Wpadnę po ciebie za godzinę księżniczko. - rzucił z korytarza i tak po prostu zamknął za sobą drzwi.
                       Godzina to niewiele czasu, aby się rozeznać co konkretnie może się mi przydać na wyjazd, a już zwłaszcza, by się spakować. Westchnęłam głośno i powiedziałam do siebie: "Show must go on". Mogę się założyć, że nasza wizyta u jego rodziców będzie właśnie rodzajem jakiegoś show i powinnam się spodziewać niespodziewanego. Już sama Pani Fitzroy - kucharka, na pewno coś wykombinuje. Przecież z tego co pamiętam, ona od samego początku chciała nas zeswatać. Pewnie widząc nas razem będzie skakać ze szczęścia. Nie zdziwię się też jeśli powie "A nie mówiłam?". Ma do tego prawo. Stęskniłam się za nią. Doświadczenie mnie nauczyło, że będąc w Bradford trzeba mieć przy sobie pelerynę lub chociaż parasol, a już zwłaszcza jadąc czerwoną "pięknością" Zayna, więc bez dłuższego zastanowienia wpakowałam jedno i drugie na dno torby. Do peleryny i parasola dołączył także ciepły sweter, kilka par bielizny, kosmetyczka, kilka par spodni, kwiecista sukienka, trampki, szpilki i kilka innych drobiazgów. Po dobrych 40 minutach byłam spakowana. Chyba osiągnęłam rekordowe tępo. Poprawiłam jeszcze tylko fryzurę i udałam się do kuchni napić się soku z pomarańczy. Swoją drogą, nie wiem czemu teraz układam włosy, skoro po tej przejażdżce kabrioletem i tak będę mieć busz na głowie.

Piosenka ♥
***Zayn***

                    Nie mogę się doczekać, aż przedstawię rodzicom moją dziewczynę. Pewnie będą w szoku. Nie mówiłem, że przyjadę z kimkolwiek, więc definitywnie będą zaskoczeni. Chcę im zrobić niespodziankę. Jestem strasznie podekscytowany. Chciałbym, żeby ten weekend był idealny. April w końcu będzie miała okazję poznać moje siostry, które swoją drogą zdążyłem wtajemniczyć rok temu w historię mojej nieszczęśliwej miłości. Teraz mogę im oświadczyć, że w końcu jestem szczęśliwy.
Kiedy znalazłem się pod drzwiami do mieszkania zacząłem trąbić dzwonkiem, aby Styles ruszył swoje cztery litery i łaskawie otworzył mi drzwi, bo klucze od mieszkania zostawiłem u April.
- Pali się czy co? - zapytał Harry otwierając drzwi.
- Zapomniałem kluczy. - rzuciłem i wszedłem do środka.
- Ekstra. - usłyszałem. - Jak minęła noc z April? Mały Malik już w drodze? - zaśmiał się chłopak siadając na kanapie w salonie.
- Wypluj to. - krzyknąłem z pokoju, gdzie wrzucałem pośpiesznie ostatnie rzeczy do już prawie zapełnionej walizki.
- Nie chciałbyś być tatusiem? Pieluszki, ryk w środku nocy, zero wypadów do klubów. - zaczął wymieniać.
- Czegoś ty się nawąchał? - zapytałem dopinając walizkę po czym przeniosłem ją z mojego pokoju do salonu.
- April też jedzie? - zapytał kiedy zająłem miejsce obok niego.
- Jedziemy razem. - oznajmiłem gapiąc się w telewizor.
- Nie zapomnij o gumkach, albo za dziewięć miesięcy będziesz się realizował w ojcostwie. - zadrwił.
- Skończ już. - poprosiłem.
- No co? Takie rzeczy się zdarzają. - stwierdził upijając łyk piwa.
- Wszystko w swoim czasie. Teraz chcę trochę poimprezować, zabawić się. Mam dopiero 23 lata. Nie wyobrażam sobie, żebym miał teraz niańczyć jakieś dziecko. To nie dla mnie.
- A gdyby zaszła w ciążę? Co wtedy? - zapytał nagle spoglądając na mnie. - Zostawiłbyś ją?
- Nie wiem. - spuściłem głowę. - Pewnie nie, ale nie wiem, czy potrafiłbym być ojcem.
- Więc co ja mam zrobić?
- Co masz na myśli? - zapytałem.
- Urodziło mi się dziecko. - oznajmił upijając trochę piwa.
- Co ty pieprzysz stary? - zdziwiłem się.
- Słyszałeś. Jestem ojcem. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Nie pamiętam zbyt dobrze tej laski, której zrobiłem dzieciaka. Musiałem być wstawiony.
- Skąd masz pewność, że jest twoje?
- Zrobiłem test DNA już jakiś czas temu. Nie mówiłem nikomu, bo nie miałem pewności, czy jest moje. Teraz ją już mam. Mam syna. Ma pół roku. - zaśmiał się szyderczo.
- I co teraz zrobisz? - zapytałem.
- A co mam zrobić? Dam tej panience kasę na dziecko i zapomnimy o sprawie.
- Nie możesz tak.
- A mam inne wyjście? - podniósł ton głosu. - Ja mam własną kancelarię prawną, jestem szanowanym adwokatem! Taki skandal mógłby mnie zniszczyć! Nie jestem idiotą!



- Jesteś! To jest twoje dziecko! Ono potrzebuje ojca! Potrzebuje ciebie! Wiesz co to znaczy wychowywać się bez taty? Zastanawiać się całe życie co się stało, że mnie nie chciał? Dlaczego ten skurwiel nas opuścił?
- Nie mogę postąpić inaczej! - podniósł się z miejsca
- Nikt nie karze ci się wiązać z tą dziewczyną. Tutaj ważne jest wasze dziecko. Swojemu synowi jesteś winien miłość i opiekę.
- Wiem Zayn. - powiedział spoglądając na mnie.
- Odwiedź ich chociaż. - poprosiłem.
- Jutro się tam wybieram. - oznajmił. - A ty się już zbieraj i jedź po April. - uśmiechnął się blado.
- Jesteś pewien, że sobie poradzisz? - zapytałem z lekką obawą.
- Jasne. - odparł. Prawdę mówiąc innej odpowiedzi się nie spodziewałem.
- Weź moje auto, bo tym twoim gruchotem daleko nie zajedziecie. - zaproponował, a raczej zakomunikował podając mi kluczyki do swojego czarnego Land Rovera.
- Dzięki stary. - ucieszyłem się i go objąłem. - Trzymaj się. - powiedziałem na odchodne.

Piosenka ♥
                     Zabrałem ze sobą moją czarną walizkę i zaniosłem ją do bagażnika auta Stylesa, po czym usiadłem za kółkiem i pojechałem na  Parker Street. Zaparkowałem tam gdzie zawsze i poszedłem po April. Zaniosłem jej walizkę do Land Rowera i umieściłem tuż obok mojej.
- A gdzie jest twoja czerwona bogini seksu? - zapytała lekko zdziwiona.
- U Stylesa. - zaśmiałem się wesoło. - Pożyczył mi swoją furą. - puściłem jej oczko. - W końcu moja kobieta musi mieć godziwe warunki. - dodałem, co wywołało u niej uśmiech. Obiegłem auto dookoła i otworzyłem dla niej drzwi od strony pasażera, po czym sam zająłem miejsce obok niej.
- Twoi rodzice wiedzą, że nie będziesz sam? - zapytała nagle kiedy odpaliłem silnik i ruszyłem z miejsca.
- Nie. Zrobimy im niespodziankę. - zaśmiałem się. - Nie chcę nic mówić, ale mój ojciec cię uwielbia. W zeszłe wakacje twierdził, że jesteś fajną dziewczyną i szkoda, że wyjechałaś po przyjemnie się na nas razem patrzyło.
- Dziękuję. - odburknęła.
- Co znowu? - westchnąłem.
- Przez ciebie znowu mam rumieńce. - odparła wpatrując się w miasto za szybą samochodu.
- Kocham je wywoływać. - zachichotałem włączając radio.
- Wiem. - parsknęła śmiechem.
- Co? - zapytałem wpatrując się w znaki drogowe, aby nie przegapić żadnego skrętu.
- Dlaczego ty się nigdy nie rumienisz? - usłyszałem.
- Rumienię się, ale po mnie tego nie widać.
- Szkoda. Chciałabym choć raz zobaczyć ciebie zawstydzonego.
- Widziałaś już. - zafalowałem brwiami.
- Kiedy? - spojrzała na mnie.
- Wtedy co kiedy. - zaśmiałem się.
- Zayn, zacząłeś to skończ. - poprosiła uśmiechając się do mnie słodko.
- Pamiętasz naszą wycieczkę na łąkę?
- Oczywiście. Chciałeś mnie utopić. - powiedziała wesoło.
- A pamiętasz co działo się potem w nocy? - zapytałem spoglądając kątem oka w jej stronę.
- Pamiętam. To było dziwne. - odparła.
- Dokładnie. Wtedy byłem zawstydzony i to cholernie. - kiwnąłem twierdząco głową.
- A ja nie. - wzruszyła ramionami.
- Ja byłam zawstydzona wtedy kiedy...
- Kochanie, ty przez cały czas jesteś zawstydzona w mojej obecności, mimo to, że jesteśmy parą. - pokazałem jej język.
- Wiem. - zachichotała. - Wszystko przez ciebie. - na jej twarzy ponownie pojawił się rumieniec.
- Ale przyznaj, że kochasz mnie i wszystko co z tobą robię. - odparłem z samozachwytem.
- Okay, ale jeśli ty przyznasz, że nie jesteś w stanie beze mnie wytrzymać nawet kilku minut. - odparła spoglądając na mnie.
- Bo nie jestem. - odparłem. - Zatrzymamy się? - zapytałem nagle jadąc autostradą.
- Po co? - zdziwiła się.
- Mam ochotę cię pocałować. - odparłem przygryzając dolną wargę.
- Pocałujesz mnie w Bradford. - uniosła lewą brew.
- Będziemy spać w moim pokoju. - zakomunikowałem.
- A co z moim? - zapytała.
- Twój skarbie jest już chyba zajęty. - odparłem. - O ile się nie mylę, mieszka w nim taka jedna pokojówka z Francji.
- Szkoda. A ładna jest? - zaciekawiła się nagle.
- Taaaaaak... - odparłem.
- Bardzo? - zapytała spoglądając na mnie.
- April serio pytasz? - zdziwiłem się.
- Tak. - kiwnęła twierdząco głową.
- Jest ładna, ale to ty jesteś moją dziewczyną, ciebie kocham i to ciebie noszę w sercu, no i... na nadgarstku. - zaśmiałem się.
- Wiem, ale nie lubię żadnej dziewczyny, która chociażby cię przypadkiem minie na korytarzu. - wyszeptała.
- Co?
- Nie, nic. - odparła. - Przecież i tak słyszałeś. - zachichotała.
- A ja nie lubię żadnego kolesia z którym gadasz, który się na ciebie gapi i na którego ty patrzysz. - odparłem.
- Wiem. - uśmiechnęła się delikatnie.
                    Po czterech godzinach jazdy w końcu udało nam się dotrzeć do Bradford. Zaparkowałem samochód na parkingu hotelu, pocałowałem April i wyskoczyłem z auta, aby pomóc jej wysiąść. Widziałem, że się denerwuje. - Będzie dobrze - wyszeptałem z kojącym uśmiechem i mocno ścisnąłem jej dłoń, aby czuła się bezpiecznie.
                    Weszliśmy oboje do holu, prze który przeplatało się kilku turystów. Rozejrzeliśmy się oboje i udało nam się w końcu odnaleźć wzrokiem moich rodziców, którzy właśnie wymeldowywali jakieś stare małżeństwo. Poczekaliśmy chwilkę, po czym oboje podeszliśmy do nich.
- Zayn! - ucieszyła się moja mama.
- Cześć. - odparłem i przytuliłem ją. - Cześć tato. - dodałem witając się z ojcem. - Chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę. - powiedziałem z dumą chwytając dłoń April, która jak dotąd kryła się za mną. - Chyba pamiętacie Lenę. - dodałem.
- Witaj ponownie. - powiedziała moja mama mocno ją ściskając w swoich ramionach.
- Dzień dobry. - odparła April. Była strasznie stremowana.
- Miło cię znowu widzieć. - odezwał się mój ojciec, który powtórzył gest po mamie.
- Zayn nam nie mówił, że z kimś przyjedzie. - odezwała się mama.
- Chciałem wam zrobić niespodziankę. - uśmiechnąłem się i objąłem April w pasie.
- Jak to się stało, że jesteście razem? - dociekała mama. - Przecież miałaś studiować w Polsce.
- Tak, ale nie mogłam się tam odnaleźć. Zdecydowałam, że muszę odetchnąć, więc wyjechałam do Londynu i zaczęłam tam studia w tym roku. - uśmiechnęła się lekko blondynka. Jej ciało drżało z nerwów czułem to.
- Nawet nie wiesz, jaki Zayn był niemrawy i smutny po twoim wyjeździe. - odezwał się tata.
- Tak, strasznie. - zgodziła się z nim mama. - Nie szło się z nim dogadać.
- Mamo, proszę cię. - zawstydziłem się.
- Dobrze już, dobrze. - zaśmiała się wesoło kobieta. - Cieszę się, że jesteście razem. Już rok temu powinno do tego dojść. - dodała.
- Wiemy, ale byliśmy zbyt głupi, żeby cokolwiek zrozumieć. - odparłem muskając policzek April.
- Idźcie do Pani Fitzroy. Ona się na pewno ucieszy na wasz widok. Jeszcze wczoraj mówiła, że tęskni za Leną. - rzekła moja mama.
- Chodź kochanie. - chwyciłem dłoń mojej dziewczyny i ruszyłem w stronę kuchni.


Piosenka ♥
***April***

                    Nie wiem czym ja się tak denerwowałam. Chyba zwyczajnie zapomniałam, jakimi oni są miłymi i serdecznymi ludźmi. Cieszę się, że mogę tu ponownie być. Przez moment wchodząc ponownie za próg tego hotelu poczułam to samo szybkie uderzenie serca, jak wtedy, kiedy walczyłam z miłością do Zayna. Przez moment powróciło to stare, wspaniałe uczucie w żołądku. Nie wiem jak to jest możliwe, ale czuję się tu jak w domu. To chyba dobrze. Nic się tutaj nie zmieniło. Te same kolory ścian, wyblakłe rysunki dzieci porozwieszane po ścianach, ten sam zapach kwiatów unoszący się w powietrzu. Wszystko tak jak dawniej. My ruszyliśmy do przodu, a to miejsce wygrało z czasem i stanęło w miejscu. Chciałabym wracać tutaj częściej.
- Kto mi tu wchodzi? Podłogę ledwie umyłam. - odezwał się znajomy kobiecy głos.
- Pani Fitzroy? - zapytał Zayn wychylając się zza drzwi. Ja zostałam jeszcze za nimi i zbierałam się na odwagę, aby stanąć z nią twarzą w twarz.
- Zayn?! - zawołała uradowana kobieta odrywając się od brudnych garnków. Wytarła dłonie w ścierkę i rozłożyła ramiona, aby ten mógł w nie wpaść.
- Brakowało mi pani. - powiedział obejmując ją.
- Jak ty wychudłeś! Pewnie ci tam w tym całym Londynie nic nie dają do jedzenia. Czekaj, zaraz ci zrobię pysznego kurczaka. - zadeklarowała się kobieta nadal go ściskając. Ja natomiast wzięłam głęboki oddech i stanęłam w progu opierając się barkiem o framugę drzwi.
- Dzień dobry. - powiedziałam wesoło.
- Lena?! - wykrzyczała kobieta odtrącając Malika i biegnąc w moją stronę.
- Tęskniłam za panią. - odparłam radośnie mocno ją do siebie tuląc.
- Co ty tu robisz? - zapytała nagle. - Zayn?! Czy ty widzisz to samo co ja? - zapytała się Malika.
- Widzę to codziennie. - zaśmiał się. Kucharka mnie puściła, a Zayn podszedł do mnie złączył nasze dłonie.
- Nareszcie! - zapiszczała ze szczęścia. - Cały czas wam powtarzałam, że jesteście sobie pisania, ale żadne z was nie chciało mnie słuchać. - zaśmiała się. - Lena, nawet sobie nie wyobrażasz jak on rozpaczał po twoim wyjeździe. - zwróciła się do mnie kobieta.
- Ja wcale nie byłam w lepszym stanie. - odparłam spoglądając na Zyna, na którego twarzy widniał pogodny uśmiech.
- Strasznie się zmieniłaś. - zauważyła. - Masz inny kolor włosów. Wyglądasz tak ślicznie, niech no cię uciskam jeszcze raz. - powiedziała po czym mocno mnie przytuliła.
- Dość, bo robię się powoli zazdrosny. - zaśmiał się Zayn i odciągnął mnie od niej.
- Czekajcie, muszę jeszcze iść powiedzieć dziewczynkom, że jesteście. Musisz je poznać Lena! Są kochane. - oświadczyła i zniknęła za drzwiami.
- Jak na razie nie jest aż tak źle, prawda? - zapytał mnie Zayn obejmując mnie szczelnie w pasie.
- Jest dobrze. - odparłam i musnęłam jego wargi, co on odwzajemnił ze dwojoną namiętnością. Nie zauważyłam nawet, kiedy jego dłonie zsunęły się na moje pośladki.
- Mhm. To mimo wszystko jest kuchnia. - odezwała się kucharka, która do nas wróciła.
- Dobrze, że mi pani o tym przypomniała. - przewrócił oczami Zayn. - Gdzie dziewczyny? Pewnie siedzą w swoich pokojach i czatują. - zaśmiał się wesoło.
- Idą tutaj. - kobieta oświadczyła z uśmiechem.
- Trochę się denerwuję. - wyszeptałam do ucha Zaynowi.
- Widzę kochanie. - odpowiedział szeptem i musnął moje usta.
- Zayn! - usłyszeliśmy nagle wesoły głos jakiejś dziewczynki. To spowodowało, że odsunęliśmy się od siebie na bezpieczną odległość. W progu kuchni stały dwie dziewczynki. Jedna na oko miała góra 10 lat, a druga z jakieś 14. - Nie mogłam się doczekać, aż przyjedziesz! - wykrzyczała młodsza i rzuciła się w ramiona swojego brata.
- Ja też tęskniłem łobuzie. Byłaś grzeczna jak mnie nie było? - zaśmiał się kucając przed nią.
- Nie. - odparła w jej imieniu ta starsza, która również podeszła do Zayna. - Fajnie, że jesteś. - powiedziała po czym go przytuliła.
- Wiem. - zachichotał, po czym spojrzał na mnie. Stałam w bezruchu obserwując z boku tę całą sytuację.
- To jest April. - zwrócił się do swoich sióstr. - Moja dziewczyna.
- Cześć. - powiedziała starsza i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Hej. Cieszę się że w końcu mogę was poznać. Ty pewnie jesteś Waliyha. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- Zayn nam sporo o tobie opowiadał. - odezwała się młodsza. - Jestem Safaa. - powiedziała po czym mnie przytuliła.
- Same pozytywne rzeczy ma się rozumieć. - wtrącił się Zayn.
- Raz skłamałeś. - spojrzała na niego Waliyha.
- Kiedy? - zdziwił się Malik.
- Nie mówiłeś, że jest aż taka ładna. - spojrzała na mnie z uśmiechem.
- No właśnie! - wtrąciła się Safaa.
- April dzisiaj jest wyjątkowo straszną niemową. Zwykle buzia się jej nie zamyka. - spojrzał na mnie kątem oka.
- Zayn cicho. - skarciłam go gniewnym spojrzeniem.
- A może nie? Zawsze jesteś gadułą. - pocałował mój policzek.
- I kto to mówi? - zapytałam.
- No właśnie! - zaśmiała się najmłodsza z jego sióstr.
- On tylko udaje takiego spokojnego, a jak przyjdzie co do czego to plecie coś trzy po trzy jak najęty i myśli, że ktoś go słucha.- zaśmiała się Waliyha.
- Żebyś wiedziała. - zachichotałam.
                    Poczułam, że atmosfera zaczęła się rozluźniać. Jego siostry są na prawdę bardzo sympatyczne i zakręcone. Nie da się ich nie polubić. Myślę, że jestem w stanie znaleźć z nimi wiele wspólnych tematów. Dzisiaj nasz przyjazd do Bradford był ogromnym wydarzeniem. Pani Fitzroy przygotowała specjalnie z powodu naszego przyjazdu specjalną, rodzinną kolację, podczas której przez cały czas wszyscy się wręcz przekrzykiwali, aby dojść do głosu, było pełno śmiechu, zabawy, starych wspomnieć z czasów dzieciństwa Zayna. Oboje bawiliśmy się świetnie. Mam wrażenie, że jego rodzina już zdążyła mnie zaakceptować. Czuję się bardzo dobrze i swobodnie w ich towarzystwie. Po kolacji Zayn miał niespodziewanych gości, a mianowicie jego znajomych z tego całego "gangu". Pamiętam ich dobrze, z jednej z dyskotek, kiedy to wszyscy obserwowali każdy mój ruch. Zapewne na zlecenie Malika. Jak się okazało nie są aż tacy straszni, jak mi się to wydawało rok temu. Nie mieliśmy ani pięciu minut świętego spokoju. Nawet nie zdążyliśmy zajrzeć do pokoju, żeby się rozpakować.
- Kochanie, wziąłeś walizki z bagażnika? - zapytałam, kiedy szliśmy korytarzem w stronę drzwi do jego pokoju.
- Zapomniałem. - odruchowo palnął się w czoło. - Otwórz pokój skarbie, za moment wrócę. - oznajmił wręczając mi klucze.
                   Kiedy przekręciłam zamek w drzwiach i nacisnęłam klamkę, poczułam na ciele tyle dreszczy. Weszłam wolnym, ostrożnym krokiem do środka, zapaliłam światło i zaciągnęłam się mocno zapachem Zayna unoszącym się między tymi czterema ścianami. Rozejrzałam się dookoła. Rozpoznałam każdy szczegół tego pokoju. Począwszy na łóżku, a skończywszy na lampie wiszącej pod sufitem. Tyle się tutaj działo. Z zamyślenia wyrwał mnie huk opadających na podłogę walizek. Zayn jak zwykle zrobił wielkie wejście. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam, jak zamyka za sobą drzwi.
- O czym myślisz? - zapytał skradając się za moje plecy obejmując mnie ostrożnie w pasie.
- O tym jak mocno cię kocham. - wyszeptałam.
- Ja też cię kocham. - oparł podbródek na moim ramieniu.
- Dziwnie się tutaj czuję. - wyszeptałam gładząc go po dłoni, która była szczelnie przytwierdzona do mojego brzucha.
- Dlaczego? - zapytał.
- Nie wiem. Chyba zbyt wiele kobiet wchodziło i wychodziło przez te drzwi przede mną. - odparłam.
- No właśnie. One wchodziły i wychodziły, a ty zostaniesz przy mnie na zawsze. - zaśmiał się słodko i przygryzł płatek mojego ucha.
- Muszę się wykąpać. - oznajmiłam.
- Mogę iść z tobą? - zamruczał do mojego ucha.
- Nie. - pocałowałam jego usta.
- Dlaczego? - na jego twarzy pojawiła się błagalna minka szczeniaczka.
- Ty się zajmij rozpakowywaniem. - zaśmiałam się wesoło i podeszłam do walizki z której wyjęłam moją kosmetyczkę i udałam się do łazienki.
                   Po piętnastu minutach byłam już wykąpana. Założyłam na siebie piżamę i wróciłam do pokoju.
- Cześć. - usłyszałam wesoły głosik Safaay.
- Hej. - uśmiechnęłam się do niej i usiadłam przy Zaynie oraz jego siostrach, które postanowiły nas odwiedzić przed snem.
- Przyniosłyśmy wam truskawki. - odezwała się starsza z dziewcząt.
- Uwielbiam je. - zaśmiałam się wesoło. - Masz śliczne włosy. - zwróciłam się do młodszej z sióstr i zaczęłam robić jej warkocza.
- April uwielbia bawić się włosami. - skomentował to Zayn.
- Wcale że nie. - odparłam śmiejąc się.
- Dobra młode... wypad. Musimy iść już spać. - zwrócił się do sióstr.
- Już? - zapytała ze smutkiem Safaa.
- Jutro też jest dzień. - odparł Malik.
- To pa. - przytuliła mnie Safaa, a po niej ten sam gest powtórzyła Waliyha.
                     Kiedy dziewczyny wyszły, Zayn poszedł się wykąpać, a ja opadłam zmęczona na łóżko. Na nowo zaczęłam rozmyślać o minionych wakacjach. Na nowo zaczęłam żałować, że nie zagraliśmy w otwarte karty ujawniając naszych prawdziwych uczuć. Przez to straciliśmy rok życia. Kiedy Zayn wrócił z łazienki, myśląc, że śpię zgasił światło w pokoju i zajął miejsce na łóżku obok mnie obejmując mnie ramieniem. Czułam jego gorący oddech na szyi.
- Zayn ja jeszcze nie śpię. - wyszeptałam splatając nasze palce.
- Cieszę się. - zaśmiał się i zaczął mnie całować. - Musimy w końcu zrobić w tym łóżku to, z czym zwlekaliśmy w zeszłe wakacje. - dodał i wsunął dłoń po materiał mojej bluzki.
- Kochanie, mam pytanie... - zaczęłam.
- Jakie? - zapytał patrząc głęboko w moje oczy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wtedy, że mnie kochasz.
- Powiedziałem. Dokładnie w tym pokoju, na tym łóżku. - odparł.
- Jak to? - zaciekawiłam się.
- To było w tę noc kiedy rozstałaś się z Billem. - wyjaśnił.
- Mówiłeś, że do niczego nie doszło.
- Bo nie doszło. Zapytałaś tylko, czy cię kocham, a ja powiedziałem, że tak.
- Na prawdę? - ucieszyłam się.
- Tak, ale gdy zapytałem, czy ty też mnie kochasz, to zasnęłaś. - roześmiał się.
- O rany... - skryłam twarz w dłonie. - Jaki wstyd. - zachichotałam.
- Większy był wtedy, kiedy powiedziałaś tamtego wieczora, że na mnie lecisz.
- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? - pogładziłam jego policzek.
- Dlatego, że wątpiłem rok temu, że chciałabyś usłyszeć, że błagałaś faceta, którego rzekomo nienawidziłaś, aby cię pocałował. - ponownie się zaśmiał.
- Pocałowałeś mnie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo i tak byś nic z tego nie pamiętała. - pocałował moje usta. Właśnie miałam oddać jego pocałunek, ale właśnie ktoś zapukał na drzwi.
- Kogo do cholery niesie tutaj o północy? - zapytał podirytowany.
- Otwórz. Może to twoja mama. - odezwałam się, a Zayn niechętnie wstał z łóżka i podszedł pod drzwi, które następnie otworzył.
- Tak? - zapytał.
- Pamiętasz mnie jeszcze? - odezwała się jakaś kobieta stojąca w drzwiach. Nie dała nawet Zaynowi odpowiedzieć, bo z miejsca wpiła się w jego usta.

PS. Next = 8 komentarzy :D
Przypominam o ankiecie dotyczącej następnego ff. Pamiętajcie, że to wy decydujecie o kim napiszę kolejne opowiadanie. 

niedziela, 16 lutego 2014

Nominacja do Liebster Awards

Bardzo dziękuję za nominację, którą otrzymałam od http://imagine1d-nelly.blogspot.com/
Jest to już moja druga nominacja, której się nie spodziewałam :) Dziękuję jeszcze raz xx.


PYTANIA:

1. Jak masz na imię? 
Mam na imię Agnieszka, ale znajomi mówią na mnie po prostu Aga.

2. Wolisz czytać, czy oglądać filmy?
Zdecydowanie wolę filmy.

3. Shippujesz jakąś parę z One Direction?
Nie.

4. Masz ulubioną piosenkę 1D? 
Chyba nie... ale muszę przyznać, że WMYB jest szczególna, bo to właśnie dzięki niej zainteresowałam się One Direction, a potem stałam się Directionerką.

5. Dlaczego blog który stworzyłaś jest akurat o nich?
Są moimi idolami, a nawet kimś więcej, więc to chyba była główna motywacja.

6. Skąd czerpiesz inspirację do bloga?
Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu siadam i piszę co mi wpadnie do głowy. Niekiedy nawet dla mnie samej jest zaskoczeniem to co będzie w kolejnym rozdziale :). Sądzę jednak, że licznik odwiedzin, pozytywne komentarze moich najdroższych czytelników oraz DM na Twitterze zachęcają mnie do pisania.

7. Jaki gatunek muzyki jest twoim ulubionym?
Kiedyś był nim rock, a na chwilę obecną w sensie od 3 lat) słucham wszystkiego po trochu.

8. Jakie jest twoje hobby?
Pisanie własnych tekstów, gra na gitarze (w zasadzie to dopiero zaczynam), śpiewanie, malowanie, nauka angielskiego.

9. Ile czasu zajmuje ci pisanie jednego rozdziału? 
Przeważnie kilka godzin.

10. Co myślisz o "hejterach"? 
Są idiotyczni. To infantylne i niepoważne hejtować kogoś o kim nie ma się bladego pojęcia? Rozumiem, mogą za kimś nie przepadać, bo mają do tego prawo, ale bezsensowne hejtowanie, wymyślanie jakiś głupich, naciągniętych historyjek oraz obrażanie innych jest żałosne. Nie lubię, kiedy ktoś na kogoś najeżdża bezpodstawnie.

11. Dokończ zdanie: Gdyby miało nie być jutra...
Miałabym z głowy naukę na sprawdzian :)


BLOGI NOMINOWANE PRZEZE MNIE:

1. http://directionersarebeautiful.blogspot.com/
2. http://my-love-is-mylife.blogspot.com/
3. http://other-harrystyles.blogspot.com/
4. http://story-of-magic-lovee.blogspot.com/
5. http://workhard-partyharder-with-you.blogspot.com/
6. http://london-live-love.blogspot.com/
7. http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/
8. http://love-change-your-life-1d.blogspot.com/
9. http://one-direction-my-live.blogspot.com/
10. http://dont-let-me-dont-let-me-go.blogspot.com/
11. http://milosc-nie-dla-mnie.blogspot.com/


MOJE PYTANIA:

1. Jak długo już jesteś Directionerką? 
2. Ile masz lat?
3. Z którym z chłopaków z 1D chcesz umówić się na randkę?
4. Jaki kolor wywołuje u Ciebie pozytywne emocje?
5. Który cytat chłopaków z 1D wywołuje u Ciebie napad śmiechu?
6. Czym się interesujesz?
7. Kogo jeszcze poza One Direction słuchasz?
8. Lubisz marchewki? 
9. Wierzysz w Larrego?
10. Jakie jest Twoje motto?
11. Gdzie chcesz mieszkać za 20 lat?

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział XIV




                     Całą noc przewracałam się z boku na bok. Łóżko nagle zrobiło się zbyt twarde, poduszka zbyt miękka, a powietrze unoszące się w pokoju zbyt ciężkie. Po trzygodzinnych męczarniach udało mi się w końcu wyłączyć umysł. Zapomniałam o Lucasie, o Zaynie, o tej flądrze. Zasnęłam. Nie na długo jednak cieszyłam się spokojnym snem. Pod powiekami ujrzałam Zayna,ubranego w ślubny smoking. Był szczęśliwy, jakby właśnie ziściło się jego marzenie. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak zadowolonego. Obok niego w pięknej, białej, bufiastej sukni stała ona - Emily. Ja stałam pośród gości. Protestowałam. Krzyczałam. Błagałam go, żeby tego nie robił. Na próżno. Chyba nikt mnie nie słyszał. Oboje powiedzieli sakramentalne "TAK". Obudziłam się w mgnieniu oka. Byłam roztrzęsiona i cała oblana zimnym potem. To było pewne, że dzisiejszej nocy już nie zasnę. Była 5.15. Wstałam z łóżka i usiadłam na parapecie okna w moim pokoju wpatrując się tępo w panoramę nocnego Londynu. Co ciekawe nocą był równie zatłoczony co i za dnia. Dręczyły mnie potworne wyrzuty sumienia spowodowane tym pocałunkiem. Ale przecież... to nie ja go pocałowałam, tylko on mnie. Jednak... czy w oczach Zayna to cokolwiek zmieni? Przecież pocałunek to pocałunek. Więc jak mam mu o tym powiedzieć? "Hej Zayn, całowałam się z Lucasem, nie gniewaj się!" Przecież on ode mnie odejdzie. Nie chcę go oszukiwać. Nie umiem. Muszę mu wyznać wszystko, bez względu na to, jakie będą tego konsekwencje. Los będzie cholernie niesprawiedliwy, jeśli pozwoli mi go stracić ponownie, właśnie teraz, kiedy on jest definicją mojego szczęścia. Kocham tylko jego. On musi mi uwierzyć. Siedziałam na parapecie pogrążona w myślach jeszcze z jakąś godzinę. Aaaaaach... dlaczego zawsze, kiedy jestem niebiańsko szczęśliwa, musi się zdążyć coś, co wszystko spieprzy? Ja chyba sama się proszę o kłopoty.
                      Kiedy wybiła 6.30 uznałam, że najwyższa pora się zbierać. Udałam się więc do łazienki, aby się odświeżyć i zrobić sobie delikatny makijaż. Nie czułam się dzisiaj na siłach. Byłam blada i miałam podkrążone oczy. Nawet "tapeta" tego nie zamaskowała. Marika jeszcze spała, więc musiałam się zachowywać cicho, aby jej przypadkiem nie zbudzić. Nawet wczoraj nie porozmawiałyśmy. Najpierw Zayn mnie wyciągnął na spacer, a potem ten cały Lucas przyszedł i namącił mi w głowie. Nie byłam wczoraj zbyt dobrą partią do towarzystwa. Znając mnie, zamiast jej wysłuchać, to zaczęłabym jej ględzić o sobie i o tej całej sytuacji z pocałunkiem. Wolałam więc iść spać, żeby oszczędzić zarówno sobie jak i jej zbędnych wywodów. Naszykowałam sobie na dzisiaj czarno-białą spódniczkę w paski, białą, luźną koszulkę z nadrukiem oraz jasną katanę. Założyłam na siebie owe ubrania i poszłam do kuchni, aby zaparzyć sobie filiżankę kawy na rozbudzenie. Telefon, który miałam na blacie stołu zaczął wibrować. SMS. Prawdę mówiąc bałam się spojrzeć na wyświetlacz, bo przeczuwałam, że to wiadomość od blondasa. Wzięłam głęboki wdech i sięgnęłam po komórkę, odblokowałam klawiaturę i odczytałam wiadomość, która do mnie przyszła "Kocham Cię najmocniej na świecie xx. Udanego dnia w pracy. Wpadnę do ciebie później xxxxxxxx" Był to Zayn. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się śmiać do telefonu jak głupia na myśl o tym, jaką niewiarygodną szczęściarą jestem będąc z nim. "Ja Ciebie też kocham kochanie xx Tęsknię i czekam xxxxxxx" wystukałam i wysłałam do niego w ramach odpowiedzi. Po jego porannej wiadomości, mój humor nagle się poprawił. Ponownie byłam cała w skowronkach, a po moim brzuchu latało stado motyli. Przelotnie zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. Była 7.15. Odskoczyłam od stołu jak poparzona dopijając na stojąco ostatnie łyki kawy. Pobiegłam do pokoju po torebkę, wrzuciłam do niej telefon, zamknęłam mieszkanie ze śpiącą Mariką w środku i wyszłam. Idąc do pracy, mijałam na chodniku wielu ludzi. Nigdy wcześniej nie zwracałam na nich większej uwagi. Każdy z nich miał w sobie coś, co sprawiało, że ulice Londynu stawały się piękniejsze. Poczułam, że żyję. Świat jest piękny - tyle wiem. Dopiero odkąd Zayn powrócił do mojego świata, wszytko nabrało barw i zaczęło przejawiać jakiś sens. Kocham go za to, że upiększa wszystko dookoła jednym, mimowolnym uśmiechem.

Piosenka ♥
                         W sklepie był dzisiaj straszny tłok. Wszystko za sprawą naszej jesiennej wyprzedaży i nowej kolekcji, którą wczoraj rozwieszałam po manekinach. Nie miałam nawet pięciu minut wytchnienia. Tak wiele razy chciałam napisać do Zayna, ale nie miałam kiedy i jak. Ciągle trzeba było stać przy kasie albo zamiatać kurz z ulicy, który wnieśli razem z sobą klienci. Szef nawet nie pozwolił mi ani Amy - drugiej kasjerce iść na przerwę śniadaniową, bo "w pojedynkę nie jesteśmy tego w stanie ogarnąć" jak śmiał twierdzić, a sam siedział w swoim biurze i czatował. Już około 11 pękała mi głowa, a tu jeszcze 3 godziny! Wbrew wszystkiemu lubiłam tę pracę. Jutro mamy wykłady na uczelni. Zgroza... Kiedy tylko sobie pomyślę, że Lucas też tam będzie, to mnie mdli. Muszę powiedzieć Zaynowi. Bez względu na to, jak to przyjmie. Jeśli jego uczucia są szczere i darzy mnie zaufaniem, to zrozumie, a jeśli nie... to może oznaczać tylko i wyłącznie to, że kolejny raz mnie zwiódł. Jakby na to nie patrzeć, to ja mam powody do tego, żeby być podejrzliwą, bo dobrze wiem, że nie jestem pierwszą kobietą w jego życiu. Widziałam te łańcuszki dziewczyn w różnych przedziałach wiekowych przeplatające się przez jego pokój. Mam prawo, żeby moje zaufanie było ograniczone. Prawda? Jednak takie nie jest. Ufam m całą sobą i wiem, że mnie nie zdradzi. Prawdziwy związek wymaga miłości, zaufania, kompromisów, ustępstw i zaangażowania.
- Lena, idź rozwieś na wieszakach kilka ubrań z nowej kolekcji - wyrwał mnie z zamyślenia głos szefa.
- Okay. - odparłam i poszłam na zaplecze, gdzie nowa kolekcja była jeszcze szczelnie zapakowana w foliowe worki, aby nie ulec działaniu czynników zewnętrznych. Tak jak mnie prosił pracodawca rozpakowałam ją i zawiesiłam na około czterdziestu wieszakach po kilka egzemplarzy z każdego fasonu. Następnie zaniosłam je na sklep i umiejscowiłam na jednym ze stojaków.
- Cześć mała. - usłyszałam męski głos tuż przy uchu, kiedy rozwieszałam ubrania. Podskoczyłam z zaskoczenia.
- Zayn! - odparłam z przekąsem odwracając się w jego stronę. - Wystraszyłeś mnie. - uderzyłam go lekko w klatkę.
- Stęskniłem się. - chwycił moją dłoń. - Daj buzi. - rozkazał i złożył usta w dzióbek.
-Oszalałeś? - zapytałam. - Chcesz, żeby szef mnie zabił?
- Nie zabije. - poruszył brwiami. - Co mam zrobić, że tak mocno za tobą tęsknię kiedy cię nie ma? - zapytał z miną szczeniaczka, którą swoją drogą w jego wykonaniu wręcz uwielbiałam. - Daj buzi. - poprosił  ponownie złożył usta w dzióbek.
- Nie. - pokiwałam przecząco głową.
- Ale... - zaczął.
- Ciii... Za dwie godziny kończę. - uśmiechnęłam się łobuzersko. Chyba załapał co chodzi mi po głowie.
- Przyjdę tu po ciebie. - uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko. - Ale daj buziaka zanim wyjdę. - ponownie zrobił dzióbek.
- Zayn, tam są drzwi. - wskazałam palcem.
- Zapłacisz mi za to później. - wyszeptał tuż przy moim uchu i wyszedł ucieszony. I jak ja mam go nie kochać?


                        Gdy Zayn opuścił sklep, w końcu mogłam się skupić na pracy. Ponownie wróciłam do czynności, którą mi przerwał w tak "Zaynowy" sposób. Nagle ból głowy i całe zmęczenie minęło. Zaczęłam się uśmiechać do obcych ludzi, żeby ich zarazić pozytywną energią, której miałam w sobie aż nad to. Pewnie wzięli mnie za stukniętą, ale nie ważne. Byłam tak radosna, że nawet nie zauważyłam, kiedy minęły dwie godziny. Poszłam na zaplecze po swoje rzeczy i grzecznie czekałam na Zayna.
- Hej śliczna. - rzucił z wielkim uśmiechem wchodząc do sklepu.
- Cześć. - odparłam podchodząc do niego. Chłopak nachylił się nade mną, aby mnie pocałować, ale ja zrobiłam unik, przez co spotkałam się z jego zdezorientowanym wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko słodko i pociągnęłam go za rękę wychodząc ze sklepu, a potem znikając za jego rogiem.
- Dlaczego nie dajesz mi się pocałować? - zmarszczył brwi.
- Szef wszystko widzi przez kamerę. - zaśmiałam się i chwyciłam go za kołnierzyk jego skórzanej kórtki, po czym gwałtownie go pociągnęłam w swoją stronę i pocałowałam go z pasją. Czułam, jak się uśmiecha podczas pocałunku. - Tęskniłam. - wyszeptałam mając nadal przytwierdzone usta do jego.
- Ja bardziej. - wyszeptał oddając zachłannie pocałunek.
- Gdzie idziemy? - zapytałam odrywając się od niego.
- Do ciebie, czy do mnie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Marika wyszła i wraca dopiero około 21. - uśmiechnęłam się.
- Harry jeszcze siedzi na kanapie i gapi się w telewizor. Za dwie godziny ma rozprawę.
- Czyli idziemy do mnie. - zachichotałam, a Zayn złączył ponownie nasze usta, co miało sugerować "Tak".
                        Szliśmy ulicami skąpanego w jesiennym słońcu Londynu trzymając się za ręce i śmiejąc z byle czego. Ludzie którzy nas mijali, widzieli, że się kochamy. Skąd o tym wiem? Oboje z Zaynem słyszeliśmy, jak jeden starszy pan siedzący ze swoją żoną na ławce wskazał na nas i powiedział do niej: "Pamiętasz? My też tacy byliśmy 40 lat temu". To chyba musi o czymś świadczyć...
                        Kiedy znaleźliśmy się w końcu w moim mieszkaniu, bez zbędnych słów zaczęliśmy pozbywać się części swojej garderoby. Zayn wręcz zerwał ze mnie bluzkę oraz spódnice. Był strasznie napalony. Zaśmiałam się, kiedy z taką samą brutalnością chciał zerwać ze mnie mój stanik, ale nie umiał sobie poradzić z jego zapięciem.
- No i z czego się śmiejesz? - zapytał z lekką irytacją.
- Z niczego. - udałam powagę, jednak nie na długo, bo gdy ponownie zaczął się męczyć z zapięciem wybuchnęłam śmiechem, przez co spotkałam się z jego oburzonym wzrokiem. - Kocham cię - wyszeptałam i zdjęłam z niego białą podkoszulkę, która była idealnie dopasowana do jego ciała. Zayn położył mnie na łóżku i delikatnie muskał moje usta. Moje dłonie kreśliły nieznane wzory na jego plecach. Malik w końcu poradził sobie z zapięciem, co wywołało u niego samozachwyt. Kiedy on zszedł z pocałunkami na moja szyję, ja zajęłam się zdejmowaniem jego spodni. Był taki brutalny i jednocześnie delikatny. Stęskniłam się za jego dotykiem. Po chwili całe mieszkanie wypełniły nasze pojedyncze westchnienia i jęki. Po wszystkim byliśmy oboje wycieńczeni.
- Mogę? - zapytał wyjmując paczkę z fajkami z kieszeni spodni, które leżały przy łóżku.
- Tak. - uśmiechnęłam się i pogładziłam jego ramię, którym mnie obejmował. On odpalił papierosa i zaciągnął się. Nie lubiłam kiedy palił, jednak muszę przyznać, że z papierosem wyglądał bosko.



- Chcesz? - zapytał podkładając mi fajkę pod usta. Bez zastanowienia również się zaciągnęłam.
- Muszą wziąć prysznic kochanie. - westchnęłam i udałam się do łazienki. Zanim jednak udało mi się odkręcić kurek, zorientowałam się, że on przyczłapał za mną.
- A co ze mną? - zapytał trochę nadąsany.
- Chodź. - uśmiechnęłam się promiennie i chwyciłam jego dłoń.
                       Po godzinnej kąpieli czułam się świeżo i całe zmęczenie minęło. Założyłam na siebie świeże ciuchy i udałam się do kuchni aby coś przekąsić.
- Zayn, jesteś głodny? - zawołałam.
- Nie! - usłyszałam jego głos dobiegający z mojego pokoju.
Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą i wróciłam do niego. On rozłożył swoje ramiona, w które się wtuliłam jednocześnie jedząc kanapkę.



- Na pewno nie chcesz? - chciałam się upewnić.
- Daj gryza. - powiedział, po czym wgryzł się  moją kanapkę.
- A chciałam ci zrobić... - zaśmiałam się karmiąc go.
- Nie jestem głodny. - odparł z pełnymi ustami.
- Właśnie widzę. - pocałowałam go w policzek i zabrałam się za jedzenie kanapki. Został mi jeszcze jeden gryz i właśnie miałam go włożyć do buzi, ale Zayn mi go wyrwał i zjadł.
- Twoje kanapki są najlepsze - powiedział z rozbrajającym uśmiechem.
- Nie podlizuj się. - zachichotałam, a on mnie pocałował.
Wtuliłam się w niego mocno.
- Kochanie, mogę zadzwonić z twojego telefonu? - zapytał gładząc mnie po głowie. - Bo ja zapomniałem kupić doładowanie.
- Jasne - uśmiechnęłam się i udałam się do przedpokoju po torebkę w której była moja komórka. Wyjęłam ją ze środkowej kieszonki i podałam chłopakowi.
- Dziękuję. - uśmiechnął się i pocałował moje ramie. Odblokował klawiaturę i zaniemówił.
- Zayn, wszystko ok? - zapytałam, a on tylko zmierzył mnie wzrokiem, odłożył mój telefon, wstał z łóżka, założył na siebie podkoszulkę i wyszedł z mojego pokoju w kierunku drzwi, gdzie wsunął na nogi buty. Był wściekły, o ile wściekły to dobre słowo. Nie wiedziałam o co mu chodzi. - Zayn, możesz mi wytłumaczyć co ci zrobiłam? - zapytałam chwytając go za rękę, kiedy chciał nacisnąć klamkę.
- Nie udawaj głupiej. - syknął.
- Zayn! Do cholery! Możesz mi wytłumaczyć?! - podniosłam głos.
- Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego. - oznajmił i odepchnął mnie tak, że upadłam na komodę, po czym wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.


                       Uderzyłam ramieniem o kant mebla, jednak nie byłam w stanie nawet poczuć bólu. Nie rozumiałam, co się tu przed momentem stało. Rozpłakałam się. To chyba nic dziwnego. Dlaczego tak zareagował? Poszłam do pokoju i złapałam za telefon. Na wyświetlaczu widniało zdanie, które wszystko wyjaśniało. "Wciąż myślę o naszym wczorajszym pocałunku. Lucas xx". Poczułam do niego w tamtym momencie wstręt i pogardę, tak wielką, jak jeszcze nigdy do nikogo. Właśnie zrujnował moje życie i Zayna. Tu nawet nie chodzi o mnie, tylko o Malika. Widziałam w jego oczach tyle bólu i żalu... i to wszystko było spowodowane mną. Muszę z nim porozmawiać! On musi wiedzieć, jak to na prawdę wyglądało! Musi! Wykręciłam do niego numer. Poczekałam 4 sygnały. Nie odebrał. Napisałam wiadomość "Proszę porozmawiajmy!". Nie odpisał. Ponownie zdzwoniłam. Następnie napisałam. Zero odpowiedzi. Wykonałam do niego chyba dwadzieścia telefonów, aż w końcu wyłączył telefon. On ma mnie już dość. Nienawidzi mnie.

Piosenka ♥

***Zayn***

                        Biegłem przez miasto trącając przypadkowych przechodniów. Moje serce krwawiło. Jak ona mogła?! April?! Po każdym bym się tego spodziewał, ale nie po niej. Chciałem, żeby z nią było inaczej, żeby to było uczucie z prawdziwego zdarzenia... a ona co? Dzień po wyznaniu mi swoich niby prawdziwych uczuć przelizała się z tym gnojkiem. Nie chcę mieć z nią już nic wspólnego. Po co ona w ogóle do mnie ciągle wydzwania? Ma mnie za kretyna?! Jak mogła mi to zrobić?! Niech zapomni o mnie. Niech skasuje mój numer i zjeżdża. Jest zamkniętym rozdziałem. Ja głupi wierzyłem w jej "Kocham"... Jest dobrą aktorką. Przez cały czas udawała. Pewnie ani przez moment nie była ze mną szczera, ani teraz, ani rok temu. Wtedy chciałem ją bronić przed Billem, ale wychodzi na to, że niepotrzebnie, bo ona jest taka sama jak on. Idzie na dwa fronty. Jak ja mogłem dać się jej tak po prostu zmanipulować?
                        Kiedy znalazłem się już pod drzwiami do mieszkania, otworzyłem je z hukiem, na co Harry wybiegł z pokoju.

- Zayn?! Odpierdziela ci?! Myślałem, że to jacyś bandyci! - wykrzyczał, ja to jednak olałem. - Zayn? - Zapytał ponownie, tym razem spokojnym tonem.
- Nienawidzę jej. - wyszeptałem przez zaciśnięte zęby i skryłem twarz w dłoniach.
- Stary... - zaczął Styles podchodząc do mnie.
- Daj mi spokój. - rzuciłem i poszedłem do swojego pokoju.
- Nie! Nie dam ci spokoju. - wparował z impetem za mną.
- Zdradziła mnie. - wypaliłem z grubej rury siadając na fotelu.
- J-jak to? - wyjąkał stojąc w drzwiach.
- Normalnie. Wczoraj lizała się z Lucasem. - zacisnąłem mocno powieki, aby nie uronić żadnej łzy.
- Skąd wiesz? Może coś przekręciłeś... - usłyszałem.
- Nic nie przekręciłem Harry! Chciałem zdzwonić z jej telefonu i przez przypadek wszedłem w wiadomości... napisał do niej "Wciąż myślę o naszym wczorajszym pocałunku". I co ja tu według ciebie źle zrozumiałem? - zapytałem dając upust łzą.
- Może... może pomylił numery? To się czasem zdarza. Może chciał napisać do jakiejś tam Alex, a przez przypadek wysłał to do April... Przecież sam mówiłeś, że ona jest inna od innych i że tylko ona cię szczerze kocha... Jak dla mnie nie powinieneś tu teraz siedzieć i beczeć, tylko idź do niej, porozmawiajcie. Stary, bądź facetem. - wygłosił swój monolog.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - zapytałem spoglądając na niego.
- Jasne. Dla ciebie wszystko. - odparł.
- Wyjdź. - rozkazałem. Styles mnie posłuchał i zamknął za sobą drzwi.
                          Nie potrzebowałem teraz głupiej rozmowy z nim. Lucas pomylił numer? Też coś! Gdybym na własne oczy nie widział, jak flirtuje razem z moją dziew... eks dziewczyną, to bym wziął to pod uwagę. Jak ja mogłem być taki ślepy i jej ufać? Kretyn ze mnie. Miałem dość świata i ludzi, więc wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać. Nie byłem w stanie zasnąć. Wciąż zadręczałem się tym co dzisiaj wyszło na jaw. W myślach widziałem, jak ten palant ją całuje... miałem ochotę zwymiotować. Jestem jedynie ciekaw, na co ona we mnie poleciała? Przecież nie śmierdzę groszem. Może chodziło jej o hotel moich rodziców? Nie chcę o tym więcej myśleć...
Zasnąłem blisko 4 rano, tylko po to, żeby przed 8 ktoś szarpał za moją kołdrę.
- Czego - wymamrotałem przebudzając się.
- Wstawaj. Nie pozwolę ci gnić na łóżku. - usłyszałem zachrypnięty głos Stylesa.
- Odpierdol się. - wyjąkałem naciągając na siebie ciepłą kołdrę.
- O nie! Masz dzisiaj wykład i masz na niego iść! Jasne?!
- Nigdzie nie idę.

- Wstawaj, nie pierdziel! Masz 5 minut żeby się zebrać. Serio. Nie żartuję Malik! Jestem gotów wylać na ciebie kubeł zimnej wody. - powiedział, po czym zrzucił kołdrę ze mnie, przez co wylądowała na ziemi i wyszedł.
                        Nie chciałem wstawać. Mam niby tak bez niczego iść na uczelnię? Ona tam będzie! Nie jestem gotów, żeby stanąć z nią twarzą w twarz. Swoją drogą, muszę wysłać Stylesa do jej mieszkania, bo wczoraj zostawiłem w nim moją ulubioną kurtkę.
- Malik do cholery! - krzyknął Styles ze salonu.
- No idę! Nie drzyj się! - wykrzyczałem wstając z łóżka. Byłem wściekły, że kazał mi się wynosić na wykłady.
                        Poszedłem więc do łazienki, aby się odświeżyć. Czułem się do dupy. D.O. D.U.P.Y. Założyłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy, które wygrzebałem z szafy i nie jedząc śniadania, ani nie wdając się w żadną poranną dyskusję z moim współlokatorem wyszedłem z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Będąc na parkingu, wziąłem głęboki wdech i wsiadłem za kółko. Ruszyłem z piskiem opon i pojechałem na uczelnię. Modliłem się, żeby jej nie było. Pewnie błagałaby mnie o rozmowę, a ja nie mam ochoty z nią gadać. Pod salą, gdzie miały się odbyć  wykłady stała grupka osób z mojego roku. Nie było jej nigdzie, za to widziałem Lucasa, jak flirtuje z jakąś panienką. Zebrała się we mnie nieopisana złość. Już miałem się na niego rzucić, ale poczułem, jak ktoś łapie mnie pod rękę.
- Hej Zaynuś. - usłyszałem. Była to Emily.
- Na imię mam Zayn. Tak trudno to załapać?! - syknąłem.
- Oj, widzę, że dzisiaj wstałeś lewą nogą. Pozwól, że umilę ci nieco dzień. - zaśmiała się słodko. Chciałem jej powiedzieć, żeby sobie poszła i już mnie bardziej nie wyprowadziła z równowagi, ale wtedy zjawiła się April. Moja męska duma nakazała mi zignorować jej obecność oraz wdać się we flirt z brunetką, która się wciąż do mnie szczerzyła. Miałem nadzieję, że ten widok da jej do myślenia i sprawi, że da mi spokój, jednak się przeliczyłem, bo April zaczęła podążać w moim kierunku.


Piosenka ♥
***April***

                           Idąc na uczelnię układałam sobie w głowie, co chcę powiedzieć Zaynowi, jeśli ten w ogóle raczy mnie wysłuchać. Wiem, że zawaliłam, bo gdybym mu powiedziała wcześniej o tym pocałunku, to teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Kiedy go zobaczyłam, jak beztrosko flirtuje z Emily, zawahałam się. Nie chciałam im przeszkadzać... Swoją drogą, szybko się pocieszył... Miałam do niego nie podchodzić, jednak uznałam, że to jest sprawa, którą musimy sobie wyjaśnić. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam pewnym krokiem w jego kierunku. Zauważyłam, że na jego twarz wdarło się zakłopotanie i złość. Nie przejęłam się tym.
- Możemy... - zaczęłam.
- Pogadać? - dokończył za mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. - Nie. - wzruszył ramionami.
- Zayn...
- Nie słyszałaś? On nie chce z tobą rozmawiać! - syknęła brunetka.

- Ty się nie wtrącaj. I dobrze ci radzę, zjeżdżaj, bo za moment mogę już nie być dla ciebie taka miła jak do tej pory. - powiedziałam na jednym wdechu. Dziewczyna mnie posłuchała. - Proszę porozmawiajmy. - powtórzyłam, kiedy ona się już zmyła.
- Nie mamy o czym April. - usłyszałam.
- Właśnie że mamy. - powiedziałam i pociągnęłam go za dłoń w stronę schowka na miotły. Wręcz go wepchnęłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Oczywiście Malik protestował.
- Idź lepiej do Lucasa, a mnie zostaw w spokoju. - rzekł z chłodem.
- Zayn, co ty wygadujesz? - zapytałam chwytając jego dłoń, którą wyrwał z mojego uścisku.
- Widziałem co ci napisał! - krzyknął. - Masz mnie za kretyna? Jak mogłaś myśleć, że ja się o niczym nie dowiem? No pytam się!
- Miałam ci powiedzieć... - zaczęłam.
- Fajnie wiedzieć... - zadrwił. - Miałaś mi powiedzieć: "Hej Zayn, nie wiem czy wiesz, ale wczoraj pieprzyłam się z Lucasem?"
Nie wytrzymałam i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Do cholery, mógłbyś w końcu wysłuchać co mam ci do powiedzenia? - zapytałam.
- Nie chcę.
- To nie ja go pocałowałam! To on pocałował mnie!
- A co to zmienia?!
- Wszystko! Ja nie chciałam tego pocałunku! Zayn... on do mnie przylazł po twoim wyjściu... ja myślałam, że to ty czegoś zapomniałeś i otworzyłam drzwi, a za nimi stał on. Powiedział, że się we mnie zabujał i że będzie o mnie walczyć, a potem mnie znienacka pocałował. Tak to wyglądało! Ja go odepchnęłam i powiedziałam, żeby się trzymał ode mnie z daleka, bo mam faceta, którego kocham. Mówię prawdę. A czy ty uwierzysz w moje słowa, to już twoja sprawa. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Zayn stał przede mną jakby doznał hibernacji. - Bałam ci się powiedzieć, bo przewidywałam właśnie taką reakcję z twojej strony, a nie inną. - dodałam, po czym przekręciłam klucz w zamku i wyszłam na korytarz, który był już pusty. Uznałam, że nic tu po mnie, bo i tak nie skupię się już na wykładzie, więc lepiej żebym szła do domu.
- A ty gdzie idziesz? - zapytał wychodząc za mną na korytarz.
- Przed siebie. - odparłam.
- Mogę iść z tobą? - zapytał. Ucieszyłam się. Kiwnęłam twierdząco głową, a na moją twarz wdarł się promienny uśmiech.
Zayn podbiegł do mnie i objąwszy mnie w pasie, wyprowadził z uczelni. Nie do końca wiedziałam, co powinnam powiedzieć,  jak się zachować. Panowała cisza. Kiedy doszliśmy do jego auta, skinął głową, abym wsiadła. Zrobiłam jak chciał. Przeskoczyłam przez drzwi kabrioletu na siedzenie pasażera. Zayn usiadł po stronie kierowcy i bez słowa odpalił silnik. Miałam dość ciszy, która się między nami zrodziła, ale nie wiedziałam jak mam ją przerwać. Po 15 minutach jazdy Londyńskimi ulicami w końcu raczył się odezwać.
- Kochasz mnie? - zapytał.
- Powinieneś wiedzieć że tak. - odparłam.
- Z całego serca?
- Tak. - powiedziałam zerkając w jego stronę, a on gwałtownie zatrzymał samochód parkując na krawężniku.
- Chodź. - rozkazał, a ja wysiadłam z auta. Zayn obiegł samochód dookoła i chwycił pewnie moją dłoń ciągnąc mnie za sobą.
- Gdzie idziemy? - zapytałam próbując dorównać mu kroku.
- Udowodnimy to wszystkim.
- Co? - zirytowałam się.
- Że się kochamy. - oznajmił. Przed nami stał niewielki budek na szyldem "Studio Tatuażów"
- Mamy sobie pieprznąć po dziarze? - zapytałam, kiedy przekroczyliśmy próg.
- Dokładnie tak. - usłyszałam.
- Ale ja się boję! To przecież boli! I zostaje na całe życie! - protestowałam.
- Tak jak nasza miłość. - odparł.
- Mają tu chociaż czyste igły? - zapytałam.
- O nic się nie bój. - pogładził mój policzek.
O nic się nie bój? Łatwo mu mówić. On ma już w tym doświadczenie, a ja nie! To będzie mój pierwszy tatuaż. Mam chyba prawo się bać?


***Zayn***

                          Może już do reszty oszalałem, ale wierzę w jej słowa. Pomysł na tatuaż wpadł do mojej głowy niespodziewanie. Nie przemyślałem tego. Zdziwiłem się, że się zgodziła. Uznałem, że mała dziara na nadgarstku lewej ręki jest jak najbardziej w porządku. Kiedy już leżałem na stole tatuażysty, ona wpatrywała się we mnie z podziwem, miłością i obawą. Przesłałem jej uspokajający uśmiech i zacisnąłem zęby, kiedy tatuażysta wbił igłę pod moją skórę i wpuścił pod nią czarny tusz. Po około trzydziestu minutach na moim nadgarstku widniał śliczny napis "April". Teraz przyszła kolej na moją dziewczynę. Widziałem, jaka była wystraszona.
- Nie musisz tego robić. - zwróciłem się do niej, kiedy bandażowano mi rękę.
- Ja chcę. - usłyszałem.
                          April po chwili zajęła moje miejsce. W jej oczach widziałem ogromny trach przed bólem jaki może za moment odczuć. Zacisnęła powieki i kazała mężczyźnie zaczynać. "Good girl" pomyślałem.  Na początku piszczała przez zaciśnięte zęby, ale z minuty na minutę zaczęła się przyzwyczajać do nieprzyjemnego uczucia. Po krótkim czasie na jej nadgarstku pojawił się napis "Zayn". Byłem z niej dumny. Poczekałem aż opatrzą jej rękę i zapłaciłem za nas. Kiedy znaleźliśmy się już pod studiem, przyparłem ją do muru i zatonąłem w jej oczach.
- Przepraszam. - wyszeptałem.
- Jest okay. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Kocham cię. - odparłem odgarniając kosmyk włosów, który opadł na jej policzek.
- Wiem. - zachichotała i pocałowała mnie. Stęskniłem się za jej wargami. - Następnym razem wysłuchaj co mam ci do powiedzenia, a nie wściekaj się. - dodała kiedy nasze wargi się rozłączyły.
- Obiecuję. - odparłem uśmiechając się od ucha do ucha.
Uznaliśmy, że najwyższy czas się stąd zmywać. Chciałem, żeby wpadła do mnie choć na krótką chwilkę, ale nie dała rady ponieważ musiała jeszcze iść do pracy. Wysadziłem ją pod samym sklepem i pojechałem do siebie. Kiedy wszedłem do mieszkania, wszędzie paliły się świeczki, na ziemi leżały porozrzucane ubrania.
- Zayn?! Co ty tu robisz? - usłyszałem Harrego, który wybiegł ze swojego pokoju zawinięty w prześcieradło. Znowu wyrwał jakąś panienkę na jeden raz.
- Nooo.. a jak ci się zdaje? - zapytałem z rozbawieniem.
- Stary, błagam cię, bądź człowiekiem i spadaj. - powiedział.
- Gdzie ja mam niby iść? - zapytałem drapiąc się po głowie.
- Nie wiem. Skocz na miasto, zjedz coś. Cokolwiek. - odparł błagalnym tonem.
- No okay, ale wisisz mi przysługę.
- Dobra. Za dwie godziny możesz wrócić. - rzucił znikając za drzwiami pokoju.
                             Westchnąłem i wyszedłem z mieszkania. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. April była w pracy, Harry zabronił mi wchodzić do mieszkania przez najbliższe dwie godziny. W sumie to nawet dobrze, że nie przyprowadziłem tutaj April, bo byłby wstyd. Plątałem się po mieście chodząc od sklepu do sklepu. Wypatrzyłem klika serio fajnych męskich ubrań. Muszę wyciągnąć April na małe zakupy, żeby mi doradziła co mam kupić. W końcu... muszę się jej podobać. Po dwóch godzinach uznałem, że już czas wracać do domu.
- Jestem. - zakomunikowałem.
- Ok. - usłyszałem ramach odpowiedzi. - I jak, żyjesz?
- Jak widać. Byłem sobie zrobić nową dziarę. - odparłem z samozachwytem i opadłem na kanapę.
- Co tym razem? Gołą laskę? - poruszył brwiami.
- Nie - wywaliłem język. - Napis...
- Jaki? - zapytał robiąc łyka czarnej kawy.
- April.
- Pogodziliście się? - zapytał odkładając kubek na ławę.
- Tak. Miałeś rację, powinienem był z nią pogadać, a nie robić afery o nic. - odparłem. - Dobra, zwijam się. April kończy pracę za moment. - podniosłem się z kanapy i dopiłem do reszty kawę Stylesa, po czym wyszedłem z bloku i udałem się na parking, gdzie wsiadłem za kółko mojego czerwonego skarbeńka.
                           Kiedy dojechałem pod sklep, zaparkowałem auto na krawężniku i czekałem aż skończy pracę. Po piętnastu minutach wyszła ze sklepu. Chwyciła za telefon i właśnie do mnie dzwoniła, bo wyświetliła mi się na wyświetlaczu komórki, ale przerwała połączenie, kiedy Lucas do niej podszedł. Zacząłem popadać w furię.
- Czego chcesz? - zapytała.
- Pogadać. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie mamy o czym. Zostaw mnie  wreszcie w spokoju. - poprosiła.
- Nie. Daj mi szansę. - chwycił jej nadgarstek, a ona zasyczała z bólu, gdyż nadal czuła palącą ranę po tatuażu.
- Nie dotykaj mnie. - odepchnęła go, a on chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie. Nie wytrzymałem i wyskoczyłem z auta biegnąc w ich stronę.
- Nie słyszałeś? Ona nie chce twojego towarzystwa. - syknąłem stojąc za nim.
- Skąd możesz wiedzieć? - zapytał śmiejąc się.
- Zabiję cię! - krzyknąłem i rzuciłem się na niego obkładając jego twarz.
- Zayn! Zayn! Przestań! Już dość! - April próbowała mnie od niego odciągnąć.
- Następnym razem będzie po tobie. - powiedziałem jeszcze i objąwszy ją w pasie zaprowadziłem do swojego auta.
- W porządku? - zapytała masując moją obolałą od zadawania ciosów dłoń.
- Tak. - odparłem i wyrwałem moją dłoń z jej uścisku, po czym ruszyłem z piskiem opon. Zatrzymałem samochód dopiero pod jej blokiem.
- Wejdziesz? - zapytała.
- I tak mam u ciebie moją ulubioną kurtkę. - zaśmiałem się i musnąłem jej wargi.
- Zostaniesz na noc? - zapytała.
- A chcesz, żebym został? - zapytałem patrząc w jej oczy. Ona kiwnęła twierdząco głową.
- Ostrzegam, że musisz być grzeczny, bo Marika jest. - zaśmiała się i wyskoczyła z kabrioletu czekając na mnie w drzwiach wejściowych do bloku.


WAŻNE!

Hej wszystkim ♥ Mam nadzieję, że w dzisiejszym rozdziale spisałam się lepiej niż w poprzednim :). Jak pewnie zauważyliście, w prawym, górnym rogu znajduje się mała ankieta dotycząca tego, o kim chcecie czytać kolejne fanfiction. Postanowiłam założyć nowego tt (oczywiście starego nadal mam) tylko i wyłącznie przeznaczonego dla mojego ff oraz dla Was, żeby było mi łatwiej Was informować o nowych rozdziałach. @ImaginyHipsty followujcie, obiecuję dać Wam follow back. ♥

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział XIII



                     Po nużącym wykładzie Zayn podrzucił mnie pod sklep z ubraniami w którym pracowałam. Ciężko było mi się z nim rozstać. Ledwie wysiadłam z jego auta, a już zatęskniłam. Nigdy nie odmierzałam tak intensywnie czasu do końca dniówki. Była dopiero 14, a ja modliłam się, żeby wybiła już 19, bo nie mogłam się doczekać ponownego spotkania z moim chłopakiem. Jejkuuuuu... jak to pięknie brzmi: "Mój chłopak - Zayn Malik, badboy z Bradford". Ociekam dumą. Wszystkie inne ekspedientki kończą pracę o 17, jednak ja muszę zostawać zawsze te dwie godziny dłużej, bo na mojej głowie jest zamiatanie i rozwieszanie ciuchów na wieszakach oraz manekinach.  Dzięki temu mam kilka funtów ekstra. Lubię tę pracę oraz osoby z którymi przyszło mi tu pracować, ale jeśli mam być szczera, praca pokojówki w hotelu rodziców Zayna bardziej mi odpowiadała, bo był blisko mnie przez cały czas. Wciąż czuję motylki w brzuchu... nie opuszczają mnie nawet na sekundę od momentu, kiedy wciągnął mnie do tego składzika. Myślałam, że śnię widząc go ponownie, stojąc z nim twarzą w twarz, mogąc go dotknąć, spojrzeć w oczy. Nie spodziewałam się takiego prezentu od losu jak ponowne spotkanie go na swojej drodze. Byłam tego dnia bardzo rozkojarzona... wszystko przez Zayna! Jak zawsze z resztą. Aaaach... Nie byłam w stanie się w ogóle skupić na pracy, bo ciągle otrzymywałam smsy jak nie od Zayna, to od Lucasa. Czego ten koleś swoją drogą ode mnie chce? Okay... może i flirtowałam z nim wczoraj, ale wszystko się zmieniło dzisiejszej nocy. Dlaczego on zwyczajnie nie uszanuje tego, że mam faceta?
                      Po pracy wracałam do domu na nogach. Nie chciałam dzwonić po Zayna, żeby po mnie przyjeżdżał, bo miałam blisko. Stojąc jeszcze pod blokiem i gasząc papierosa, zauważyłam, że światło w mieszkaniu jest zapalone, co oznacza, że Marika - moja współlokatorka jest już w domu. Swoją drogą... palenie papierosów - kolejny efekt uboczny wyjazdu z Bradford. Nie paliłam nałogowo. Niekiedy tylko nachodziła mnie ochota na "puszczenie dymka".
- Hej. Już jestem. - powiedziałam wesoło wchodząc do mieszkania.
- Cześć Lena! - usłyszałam z kuchni.
- Pójdę się przebrać i opowiesz mi, jak było we Francji. - rzuciłam udając się do swojego pokoju.
                   Byłam wyczerpana. Rzuciłam torebkę na łóżko i zaczęłam zdejmować z siebie biały, koronkowy top, aby zastąpić go czerwoną, rozciągniętą podkoszulką. Zanim to jednak zrobiłam, poczułam na moim ciele gorące dłonie, które już dobrze znałam. Ponownie kreśliły przypadkowe wzory na moim brzuchu.
- Co tu robisz? - zapytałam z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Stęskniłem się. - wyszeptał do mojego ucha chłopak i musnął moją szyję.
- Ja bardziej. - odwróciłam się przodem do niego i namiętnie go pocałowałam, a on pchnął mnie ostrożnie na łóżko nadal mnie całując. - Czekaj, nie możemy. - przerwałam jego pieszczoty.
- Dlaczego? - zapytał z małym grymasem.
- Marika jest w domu. Nie wypada... - odparłam gładząc jego kruczoczarne włosy i wydostałam się spod niego, wstałam z łóżka i założyłam na siebie czerwoną bluzkę.
- Jak było w pracy? Myślałem, że wrócisz wcześniej, dlatego przyszedłem. - usłyszałam. - Swoją drogą, twoja współlokatorka, jest bardzo...
- Miła? - uniosłam lewą brew, na co on się roześmiał.
- Ładna. - pokazał mi język.
- Jaka? - udałam oburzoną.
- Słyszałaś... - ponownie pokazał mi język.
- Ja ci dam! - krzyknęłam półgłosem i rzuciłam się na niego trafiając prosto w jego rozłożone ramiona. Zayn zaczął mnie gilgotać i całować po szyi, co tylko potęgowało łaskotki.
- Kocham cię wariatko. - zaśmiał się.
- Ja ciebie nie. - pokazałam mu język.
- Co ty mnie nie? - udał, że nie dosłyszał.
- Nie kocham cię. - powtórzyłam roześmiana.
- Pożałujesz tego. - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać dwa razy mocniej. - Kochasz mnie, czy nie? - zapytał.
- Nie! - krzyknęłam.
- Okay... dobra... jak tam sobie chcesz... - obraził się i mnie puścił siadając na skraju łóżka.
- Zayn... - wyszeptałam. Nie zareagował. - Kochanie? - zaczęłam się skradać w jego stronę. - Najdroższy? - pocałowałam jego szyję i wsunęłam dłonie pod jego bluzkę. - Hej... misiu... Kocham cię, nawet nie wiesz jak mocno. - ponownie musnęłam jego szyję.
- Oszaleję kiedyś przy tobie. - wyszeptał i ponownie się na mnie rzucił całując mnie namiętnie. - Chodźmy gdzieś... - zaczął. - Gdzie będziemy tylko ja i ty... - dodał gładząc wewnętrzną stronę mojego uda.
- Chętnie, ale nie. - odparłam.
- Skarbie, mogę cię o coś zapytać? - zaczął.
- Jasne. - uśmiechnęłam się promiennie nadal leżąc pod nim.
- Paliłaś? - zapytał dość podejrzliwie.
- T-t-tak. - odparłam. Byłam zmieszana.
- Nie pal. Zrób to dla mnie. - poprosił gładząc mój policzek.
- Ty też nie pal. - spojrzałam głęboko w jego brązowe oczy.
- To nie jest takie proste. - westchnął.
- Postaraj się, dla mnie. - musnęłam jego usta.
- Okay, pomyślę nad tym, ale pod warunkiem, że pójdziemy się przejść. - uśmiechnął się szeroko na swoje słowa.
- Ciemno jest... - westchnęłam.
- Romantycznie. - odparł zostawiając niewinnego całusa na moich ustach.
- Od kiedy ty jesteś romantykiem? - zapytałam wplatając dłonie w jego włosy.
- Odkąd mam ciebie. - wyszeptał do mojego ucha. - Przejdziemy się? - zapytał ponownie.
- A mam inne wyjście? - zachichotałam.
- Nie. - stwierdził i musnął moją szyję, po czym wstał ze mnie i podał mi dłoń, abym również się podniosła z łóżka.
                     Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciepły sweterek, którym zastąpiłam rozciągnięty podkoszulek, przeczesałam włosy dłonią, w ekspresowym tempie poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia.


***Zayn***

                       Kiedy tylko wysiadła z mojego auta, zatęskniłem. Wiedziałem, że jest w pracy i pewnie nie da rady używać telefonu, ale mimo to musiałem jej zawracać głowie moimi wiadomościami, bo umierałem z tęsknoty. Cholera... co ta dziewczyna ze mnie zrobiła? Ze mnie... Z  Zayna Malika - postrachu Bradford... wolnego strzelca, który nie znał słowa przepraszam, brał co się mu należało, a jeżeli się nie należało, to zawsze znalazł sposób, żeby prędzej czy później w taki czy inny sposób to zdobyć. Pieprzyłem każdą panienkę poderwaną na dyskotece, nie potrzebowałem nawet znać jej imienia. Robiłem co chciałem i nikt nie miał do mnie o to pretensji. A potem zjawiła się o tu ta.. i proszę! Nie wiem kim jestem, wiem kim byłem. Byłem wolny i niezależny, a teraz? Teraz perspektywa rozłąki z nią chociaż na pięć minut mnie przerasta. Czemu ja ją tak mocno kocham? Za co?
- Nie musisz się pudrować, żeby być piękną. - powiedziałem, kiedy schodziliśmy schodami do wyjścia z bloku.
- Tylko tak mówisz. - wzruszyła ramionami.
- Jesteś piękna. - powiedziałem zatrzymując ją na jednym ze schodów i przypierając ją do barierki pocałowałem namiętnie jej usta.
- Misiu, nadal ci nie wierzę. - zachichotała oddając pocałunek. - W porównaniu do niektórych dziewczyn, wypadam blado. - westchnęła.
- Dla mnie jesteś najpiękniejsza. - przepuściłem ją w drzwiach wyjściowych.
- Ale przyznasz chyba, że Emily też jest atrakcyjna... - zaczęła.
- Do czego zmierzasz?
- Do niczego. Tak tylko mówię. Jest ładna... i podobasz się jej... - ciągnęła temat.
- Gadasz bzdury. - chwyciłem jej dłoń.
- Rozmawiałam z nią dzisiaj... - zawahała się nad każdym słowem, które wypowiedziała.
- O czym? - zapytałem spoglądając na nią kątem oka.
- O nas. - wyszeptała niepewnie. Zagotowałem się.
- Jak to o nas? - zapytałem przystając.
- Powiedziała, że możesz mnie zostawić. - odparła spuszczając głowę. - Mógłbyś? - zapytała unosząc swoje oczy na mnie. Wyglądała jak bezbronna pięcioletnia dziewczynka.
- Nie. Nie mógłbym. A wiesz czemu? - zapytałem unosząc jej podbródek.
- Czemu?
- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie innej kobiety u mojego boku ani teraz, ani za sto lat. - pocałowałem ją wkładając w pocałunek tyle pasji i miłości jak nigdy wcześniej.
- Chciałam tylko się upewnić. - wyszeptała i wtuliła się we mnie. Moja mała April. Co ja bym bez niej zrobił?
- Zayn?
- Tak skarbie?
- Spacery polegają na przebieraniu nogami, a nie na staniu w miejscu. - zaśmiała się cichutko.
- Jakaś ty romantyczna... - przewróciłem oczami i wybuchnąłem śmiechem.
                      Ruszyliśmy przed siebie. Na dobrą sprawę ani ja, ani ona nie znaliśmy zbyt dobrze miasta, jednak to nam nie przeszkadzało. Jedyne co się liczy to, to, że w końcu jesteśmy razem. Przez ponad rok ona była moją pierwszą i ostatnią myślą. Chcę być dla niej facetem idealnym. Ona na właśnie takiego zasłużyła, a ja jestem gotów nawet stanąć na głowie, żeby tylko była szczęśliwa ze mną, bo ja z nią będę. Nie mam co do tego wątpliwości. Chcę, żeby pamiętała każdy dzień spędzony ze mną. Wbrew pozorom nie jest aż taka twarda, na jaką wygląda. Potrzebuje mojej opieki oraz silnych ramion. Dam jej to wszystko, czego nie da jej żaden inny. Moje serce bije tylko i wyłącznie dla niej. Jak może się tak nisko cenić? Aura doskonałości, która ją otacza przyćmiewa wszystkie inne panienki na tym świecie. Dlaczego wciąż jest taka nieufna? Przecież ta cała Emily, jest zwykłą znajomą, z którą nie mam zamiaru mieć nic więcej wspólnego. Owszem, jest pociągająca, ale to nie ją kocham. April powiedziała kiedyś, że jeżeli kochałbym Alice, to nie byłbym w stanie spojrzeć na żadną inną dziewczynę. Teraz wiem co miała na myśli.
- Zatrzymajmy się. - poprosiłem, kiedy spacerowaliśmy wzdłuż oświetlonej alejki jednego z parków.
- Stało się coś? - zapytała zmartwiona.
- Tak. - wyjąkałem i zacząłem szukać w kieszeni kurtki moich kluczy do auta.
- Mam! - krzyknąłem uradowany, kiedy w końcu je wygrzebałem. April spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Klucze? - uniosła lewą brew.
- Nie klucze... - wyszeptałem próbując odpiąć od nich coś, co miałem dać jej rok temu w dniu jej wyjazdu.
- Więc co takiego? - zapytała zniecierpliwiona. Zawsze była w gorącej wodzie kąpana.




- Nosiłem to przy sobie przez cały czas po twoim wyjeździe. Miałem ci to dać już dawno temu... - zacząłem, kiedy odpiąłem w końcu wisiorek od kluczy - Właściwie wtedy, kiedy odchodziłaś. Chciałem ci wyznać co czuję i dać ci ten wisiorek na znak tego, że moje serce należy tylko do ciebie. - chwyciłem jej dłoń i położyłem na niej klucz, po czym ją zamknąłem w szczelnym uścisku - To jest klucz do mojego serca, który ci ofiaruję. - spojrzałem głęboko w jej zielone oczy, które były całe zaszklone.
- Nie spodziewałam się. - wyszeptała. Na jej twarzy pojawił się mój ulubiony uśmiech przyozdobiony rumieńcem i tym dołeczkiem w lewym policzku. - Nigdy nikomu nie oddam twojego serca. Ono jest już moje. - złączyła nasze spojrzenia.
- Na to liczę. - zaśmiałem się i otarłem łzę, która spłynęła po jej policzku. Nigdy nie lubiła płakać przy innych, a już zwłaszcza przy mnie. - A jak jest z twoim sercem? - zapytałem przyciągając ją do siebie i wsuwając dłoń w tylną kieszeń jej spodni.
- Masz je przy sobie odkąd się wtedy pożegnaliśmy. - usłyszałem. Te słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy. - Zayn, nie uważasz, ze takie wyznania są denne i żenujące? - zapytała nagle.
- Cicho - zaśmiałem się i zatonąłem w jej ustach.


***April***

                      Kiedy wróciliśmy z parku, Zayn odprowadził mnie pod same drzwi do mieszkania, po czym się ze mną pożegnał. Nalegałam, żeby został na noc, jednak on uznał, że nie powinien, ponieważ nie ma ciuchów na zmianę, a w mieszkaniu jest Marika. Szkoda, bo miałam nadzieję, że spędzimy razem tę noc. Czuję się dużo bezpieczniej, kiedy jestem w jego ramionach. Było blisko 22. Jutro miałam na rano do pracy, więc chciałam się położyć wcześniej. Naszykowałam sobie piżamę oraz bieliznę, po czym udałam się w kierunku łazienki. Niestety pocałowałam klamkę, gdyż Marika brała prysznic. Westchnęłam głośno i przeniosłam się do kuchni nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego. Dłonią szukałam na szyi klucza, który mi dzisiaj ofiarował Zayn. Przypięłam go sobie do łańcuszka. Nie spodziewałam się po nim, że ofiaruje mi taki prezent. O ile prezent to właściwe słowo na określenie podarunku w postaci klucza, który psuje tylko do zamka w jego sercu. Nic dziwnego, że się wzruszyłam. Kocham tego wariata. Stara się. Też chcę mu coś dać w zamian, ale nie mam pomysłu, co może go tak na prawdę ucieszyć. Kocham go i chcę mu to w jakiś sposób udowodnić.
Kiedy dopiłam sok, usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Zayn czegoś zapomniał, bo kogo innego mogłoby nieś licho o tej porze?
- Tak szybko się za mną stęskniłeś kochanie? - zapytałam otwierając drzwi.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparł mężczyzna stojący za nimi.
- Lucas? - wytrzeszczyłam oczy. - Co ty tutaj robisz?
- Musiałem cię zobaczyć. - usłyszałam w ramach odpowiedzi. - Myślałem, że ten gnojek nigdy sobie nie pójdzie. - dodał opierając się o framugę drzwi.
- Nie nazywaj tak mojego faceta! - wkurzyłam się - Czekaj... co ty odwalasz? - zapytałam po chwili zdezorientowana.
- Podobasz mi się. - odparł z samozachwytem i niespodziewanie mnie pocałował.
- Oszalałeś? - zapytałam odtrącając go.
- Nie udawaj, że ty nie czujesz do mnie tego samego. - zaczął.
- Nie! I nie życzę sobie, żebyś mnie nachodził! Wynoś się stąd! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Bo zawołasz Zayna? - zadrwił. - Zakochałem się w tobie i nie mam zamiaru mu cię tak po prostu oddać. Będę walczyć o ciebie. - oświadczył, po czym tak zwyczajnie jak gdyby nigdy nic poszedł sobie.
                      Co on sobie wyobraża?! Jak śmiał mnie pocałować?! Nie chciałam tego pocałunku! Czuję się podle, jakbym zdradziła Zayna. Kocham Malika, jednak... gdy Lucas mnie pocałował, nie chciałam go odpychać. Co ja wyprawiam? Ten pocałunek, nie mógł mi się podobać... Nie jestem taka! Jestem z Zaynem. Nie mam zamiaru sobie zaprzątać głowy Lucasem. Nie teraz, kiedy wszystko w końcu zaczęło się układać. Czuję, że powinnam powiedzieć Mlikowi o tym pocałunku. Powinien wiedzieć... ale co jeżeli powiem mu, a on nie zrozumie? Boje się.

________________________________________________________________________________
Kochani przepraszam Was... Pewnie spodziewaliście się czegoś dłuższego i ciekawszego. Czuję, że was zawiodłam dzisiejszym rozdziałem. Mi osobiście wydaje się krótki i bezsensowny, jednak ekspercką ocenę pozostawiam Wam. Mam nadzieję, że was nie zanudził ♥
Jeśli pojawią się choć 4 komentarze, to będzie mi miło ♥
Obiecuję, że pisząc kolejny rozdział stanę na głowię! :)

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



1). Dziękuję za nominację http://inscrutable-harrystyles-ff.blogspot.com/ której się nie spodziewałam. Bardzo się cieszę, że to właśnie moje opowiadanie jest jednym z jedenastu, które nominujesz. Dziękuję z całego serca! 

2). Moje odpowiedzi na pytania:

1). Co zainspirowało cię do pisania bloga?

Nie miałam konkretnej inspiracji dodając pierwszy rozdział tutaj. Może to zabrzmi śmiesznie, ale po prostu pomyślałam sobie: "Hej! Tyle osób pisze lepsze lub gorsze opowiadania, więc dlaczego Ty nie spróbujesz? I tak nie masz nic do stracenia." W mojej głowie narodził się pomysł na historię zwykłej, normalnej dziewczyny, która wyjeżdża do UK w poszukiwaniu pracy i zakochuje się w nieodpowiednim mężczyźnie. Tyle, albo aż tyle. 

2.) Czym jest dla ciebie przyjaźń?
"Przyjaciel - nasz cień... nasza nadzieja na jutro". Nie da się w jednym zdaniu określić czym dla mnie jest przyjaźń. Jedno wiem na pewno - bez moich przyjaciół, byłabym bladym, nudnym cieniem człowieka bez wspomnień, zakręconych historii, szansy na spowiedź, za którą mnie nikt nie skarci. Dzięki przyjaźni kilku osób, wiem, że jestem coś warta i żadne słowa nie oddadzą tego, jak mocno im dziękuję za obecność w moim pokręconym życiu. Zawdzięczam im to, że piszę, że śpiewam (chociaż oni uważają, że drę japę, ale mimo to mnie dopingują) oraz, że nie skupiam się tylko i wyłącznie na sobie. Przyjaźń, to taka więź, która cię upoważnia do popełnienia najwspanialszych błędów. Przyjaźń jest równie cenna co i miłość. 

3).Bez kogo nie dałabyś/dałbyś sobie rady w życiu?
Bez osób, które zawsze są przy moim boku,wspierają mnie, kochają oraz darzą zaufaniem - to musi działać w obie strony. Zdecydowanie nie poradziłabym sobie bez rodziców, babci oraz przyjaciół (przede wszystkim Kaśki M., której nigdy nie powiem, że mam ją za bff, ale sądzę, że ona o tym wie), którym należy się nagroda za to, że ze mną wytrzymują. 

4). Czym jest dla ciebie życie?
Ulotną chwilą, z której należy korzystać, tak, żeby niczego nie żałować.

5). Bardziej cenisz sobie realne znajomości, czy te internetowe?
Oba rodzaje znajomości są ważne, ponieważ, fajnie jest włączyć tt, fb czy gg i poczatować z różnymi osobami, jednak nie ma to jak znajomość w realnym świecie, kiedy to można się spotkać, wyskoczyć na kawę, na imprezę lub zwyczajnie ponudzić się wspólnie przy pierwszej lepszej komedii w TV. 

6).Lubisz czytać książki?
Jeżeli mam być szczera, to nie. Łatwiej przychodzi mi napisanie czegokolwiek, niż ślęczenie nad książką. Jedyne co lubię czytać, to imaginy i ff. 

7). Co sądzisz o samobójcach? 
Samobójca, to osoba, która nie udźwignęła ciężaru życia. Przegrała i nie była w stanie zebrać w sobie wystarczająco dużo sił, żeby się podnieść po kolejnym ciosie. 

8). Jaki jest twój ulubiony film? 
Na dzień dzisiejszy "Zakochana Złośnica" 

9).Zwracasz uwagę na charakter czy na wygląd nowo poznanej osoby?
Estetyczny wygląd mówi sam przez się. Jedna rozmowa, to za mało, żeby poznać czyjś charakter oraz intencje. Jednak sądzę, że wygląd nie jest najważniejszy. Liczy się nić porozumienia między mną, a rozmówcą. 

10).Komu możesz w pełni zaufać? 
Rodzicom oraz przyjaciołom.

11). Do czego dążysz w życiu?
Chyba nadal szukam określonego celu. 




3). Moje pytania:

1. Jak narodził się pomysł na Twoje ff?
2. Jaką konkretną cechę cenisz w sobie i dlaczego?
3. Gdybyś mógł/mogła wybierać pomiędzy rozczesaniem loczków Harrego a Karmieniem Nialla pizzą, jaki były Twój wybór?
4. Która złota myśl dopinguje cię do działania? 
5. Jaki jest tytuł Twojej ulubionej piosenki? 
6. Gdzie chciałbyś/chciałabyś znaleźć się za 20 lat?
7. Za co jesteś wdzięczny/wdzięczna swoim przyjaciołom? 
8. Co chciałbyś/chciałabyś zmienić w swoim życiu?
9. Który z kolorów tęczy jest według Ciebie najładniejszy?
10. Kto jest twoim wzorem do naśladowania?
11. Czego nie jesteś w stanie wybaczyć? 



4). Blogi, które nominuję: 


1. http://i-cant-change-my-love.blogspot.com/
2. http://unlucky10maybe11willbehappy.blogspot.com/
3. http://british-apocalypse.blogspot.com/
4. http://we-like-na-na-na.blogspot.com/
5. http://onedirection-opowiadaniebyjull.blogspot.com/
6. http://no-matter-how-hard-i-try-hope.blogspot.com/
7. http://about-us-harry-styles.blogspot.com/
8. http://escapethedeath.blogspot.com/
9. http://wejdzdomojegoumyslu.blogspot.com/
10. http://i-miss-for-everything-we-do.blogspot.com/
11.http://midnight-memories-fan-fiction.blogspot.com/