GRY
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział XV




                  Czy można kochać kogoś aż tak bardzo, by czuć się niczym posąg człowieka po pięciu minutach osobno? Ja się właśnie tak czuję, kiedy nie ma jej obok mnie. Moje myśli krążą tylko i wyłącznie wokół niej. Zawsze tak było. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz spojrzałem w jej oczy. Chciałem ją onieśmielić i chyba nawet uwieść. Ujrzałem w nich wtedy odwagę, siłę połączoną z kruchością, upartość i dobre serce. Od początku traciłem nad sobą kontrolę będąc w jej towarzystwie. Chciałem ją pocałować już tak wiele razy, ale ona zawsze mnie odtrącała i uciekała ode mnie. Teraz wiem dlaczego. Bała się mnie. Bała się, że ją skrzywdzę. Teraz już może być pewna, że tego nigdy nie zrobię. Nie rozumiem jeszcze jednego... jak to się stało... czym JA sobie zasłużyłem na jej miłość? NA najcenniejszy dar, jaki mogłaby mi ofiarować? Kocha mnie całym sercem. Jestem jej pierwszym pod każdym względem. Pierwszą odwzajemnioną miłością. Pierwszym szczerym pocałunkiem. Pierwszym powodem do uśmiechu. Pierwszym razem.
                   Otworzyłem rano oczy i pierwszym co dostrzegłem, była rozśmiana twarz April. Leżała obok mnie obserwując mnie podczas mojego snu.
- Dzień dobry. - wyszeptała gładząc mnie po policzku, a następnie pochyliła się nade mną żeby złożyć pocałunek na moich ustach.
- Tak chcę się budzić co rano. - odparłem stykając się z nią nosem i spoglądając głęboko w jej roześmiane oczy.
- Ja też. - usłyszałem. - Swoją drogą, to wiesz... - nie pozwoliłem jej dokończyć, ponieważ ponownie złączyłem nasze wargi.
- Co wiem? - zaśmiałem się wesoło obejmując ją mocno ramieniem.
- Która godzina...? - wyszeptała wtulając się we mnie.
- Wczesna. - wsunąłem dłoń pod jej bluzkę, przez co westchnęła.
- 14 kochanie. - odparła. - Przez ciebie musiałam wziąć dzisiaj wolny dzień.
- Czemu przeze mnie? - zapytałem zdezorientowany.
- Bo tak słodko spałeś i nie miałam serca cię budzić. - zachichotała.
- Mhmmm... A Marika jest? - zapytałem.
- Wyszła jaką godzinę temu do pracy.
- To co zrobimy z tym fantem? - poruszyłem brwiami i musnąłem jej szyję.
- Pstro. - zaśmiała się. - Nie mam zamiaru spędzić całego dnia w łóżku... nawet z tobą Zayn.
- Może być przyjemnie. - przygryzłem dolną wargę i przeniosłem dłoń na jej tyłek.
- Wypchaj się Malik. - zachichotała i podniosła się z łóżka.
- A ty gdzie? - zapytałem opadając na nie bezwładnie.
- Zrobić jakieś śniadanie. - rzuciła wychodząc ze swojego pokoju, a ja obserwowałem jej kocie ruchy skupiając się głównie na jej tyłku, który doskonale opinały jej czarne spodenki od piżamy.
                 Wziąłem głęboki wdech i przetarłem twarz dłońmi, po czym zwlekłem się z łóżka i udałem do łazienki, aby się choć trochę odświeżyć. Liczyłem na to, że April przyjdzie tu za mną, żeby wziąć wspólną kąpiel, ale się myliłem. Wolała robić śniadanie. Szkoda. Kiedy już się umyłem i  ułożyłem włosy, udałem się do kuchni, po której ona się krzątała.




- Pomóc ci w czymś? - zapytałem biorąc ją znienacka na ręce.
- W zasadzie, możesz mnie postawić na ziemię i obrać jajka. - odparła śmiejąc się.
- Moje jajka? - na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek, który April krótko skomentowała uniesieniem lewej brwi ku górze. - No okay... - przekręciłem oczami i postawiłem ją na ziemi i zabrałem się za pomaganie jej przy śniadaniu.
- Grzeczny chłopczyk. - usłyszałem. - Jak tak dalej pójdzie, to może czeka cię nagroda. - zaśmiała się łobuzersko.
- Tak? A jaka? - zaciekawiłem się.
- Coś wymyślimy we dwoje... - zachichotała.
Tak jak mnie prosiła, obrałem jajka i położyłem na dwóch talerzykach. Ona natomiast skończyła przygotowywać kanapki.
- Smacznego. - powiedziała kładąc jedzenie na stole i zajmując jedno z miejsc przy nim.
- Chcesz kawy? - zapytałem sięgając po dzbanek który stał na segmencie.
- Poproszę. - odparła z pełnymi ustami.
- Z pełnymi ustami się nie mówi księżniczko. - pokazałem jej język i nalałem kawy do filiżanki, po czym usiadłem na przeciw niej.
- Kochanie, a jak z twoją pracą? - zapytała nagle.
- Kiepsko. - westchnąłem.
- Byłeś gdzieś złożyć podanie? - dociekała.
- Jak na razie to nie, bo byłem zajęty lataniem za taką jedną, upartą dziewczyną, która nie dawała mi żyć od roku. - zaśmiał się.
- I że to niby ja? - ponownie uniosła lewą brew.
- Mhm. - kiwnąłem twierdząco głową. - Harry mówił, że coś mi załatwi, więc jest okay. On ma wielu znajomych. Z resztą, jak Harry niczego nie wykombinuje, to skontaktuję się z Liamem, bo z tego co pamiętam, to miał dla mnie jakieś wolne miejsce na swojej siłowni.
- Co ty być robił na siłowni?
- Odbierałbym telefony...
- Zayn sekretarka? - parsknęła śmiechem. - Kochanie, to nie przejdzie. Ja cie znam. Zgubisz każdą zapisaną karteczkę z  informacją od osób telefonujących.
- Zawsze można spróbować. - zirytowałem się trochę.
- A swoją drogą, ten Liam, to jest ten sam chłopak, którego pokazywałeś mi na zdjęciu? - zaciekawiła się.
- Tak. Czemu pytasz? - zmarszczyłem brwi wpatrując się w nią.
- Tak sobie... on jest taki słodki. - zatrzepotała rzęsami.
- Oszalałaś. - przewróciłem oczami. - Przed tobą siedzi spełnienie twoich marzeń, a ty rozmyślasz o jakimś tam Liamie.
- Spełnienie? - zapytała. - Nie kochanie...
- Jak to? - ponownie zmarszczyłem brwi.
- Jesteś nadzieją na każdą sekundę życia. - przygryzła dolną wargę.
- A to ciekawe. - powiedziałem i  zrobiłem gryza kanapki. Podobno nie lubisz lamerskich, żenujących, romantycznych wyznań. - zaśmiałem się.
- Podobno nie mówi się z pełnymi ustami, kochanie. - zaakcentowała ostatnie słowo, po czym upiła łyka swojej kawy.
- Kto ci tak powiedział? - zaśmiałem się.
- No przypomnij sobie. - zachichotała odkładając na stół filiżankę.
- Muszę jechać do Bradford dzisiaj. - zmieniłem temat.
- Na jak długo? - zapytała marszcząc nosek.
- Na cały weekend.
- Będę tęsknić. - westchnęła.
- Nie będziesz, bo jedziesz ze mną. - z dumą oświadczyłem robiąc łyka kawy.
- Jak to jadę z tobą? - zdziwiła się.
- Normalnie. Autem. - puściłem jej oczko. Jak będziemy mieć szczęście, to w płowie drogi złapie nas ulewa i resztę sobie dopisz. - przesłałem jej łobuzerski uśmiech.
- Zayn, bądź choć na moment poważny.
- Zawsze jestem. - kąciki moich ust ponownie się uniosły.
- A co z twoimi rodzicami? Przecież oni się mnie tam ponownie nie spodziewają. Co im powiesz? - zapytała ponownie podnosząc filiżankę i zatapiając w niej swoje usta.
- Że bierzemy ślub. - odparłem z powagą, na co April wypluła kawę, ktorą miała w ustach.
- Co?! - była w totalnym szoku, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Żartowałem. - rzuciłem, po czym wstałem z miejsca i podałem jej ścierkę, aby przetarła twarz i bluzkę, która teraz była cała w resztkach czarnej cieczy. - To znaczy nie do końca, bo kiedyś i tak do tego dojdzie, ale jeszcze nie. - pocałowałem jej czoło i ponownie usiadłem na przeciwko niej.
- Wiesz... mam dylemat... nie wiem, czy kocham cię za twoją głupotę, czy mimo niej. - przesłała mi swój gniewny uśmieszek.
- Nawet jak się złościsz i masz bluzkę jak fleja, to jesteś piękna. - odparłem.
- Idę się przebrać. - wstała od stołu.
- Jesteś piękna. - rzuciłem za nią.
- Wypchaj się. - odburknęła znikając za drzwiami pokoju.
                    Uwielbiam te jej humorki. Nigdy nie wiadomo na który z nich natrafię. Kiedy się złości jest zabawna i słodka. Rany... jakim ja jesteś niesamowitym szczęściarzem. Wiem, że ma prawo się bać echac ponownie do Bradford. W końcu tyle się tak zdążyło w ubiegłe wakacje. Na pewno nie chce stanąć twarzą w twarz z Billem. Z resztą, ja też nie chcę, bo mógłbym pójść siedzieć za morderstwo tego gnojka. Jednak mimo to, April nie wmówi mi, że nie chce wrócić do Bradford. Ja wiem, że chce. Tęskni za tym miejscem i wszystkim co tam wspólnie przeżyliśmy. Boję się jedynie reakcji mojej mamy na jej widok... to znaczy... to nie jest tak, że się boję, ale pamiętam jeszcze, jak odradzała mi związek z April, bo to nie ma przyszłości według niej. Ja myślę inaczej. April z resztą też.


***April***

                    "Kiedyś go uduszę" - powiedziałam do siebie w myślach wchodząc do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jedną z moich ulubionych sukienek i założyłam ją na siebie. Stanęłam przed lustrem i upięłam włosy w wysoki kok, po czym nałożyłam lekki makijaż. Zaskoczył mnie tym, że mamy jechać razem do Bradford. On chyba nawet nie wie, jak bardzo chcę z nim tam jechać. Na chwile obecną o niczym innym nie marzę. Rzecz jasna boję się tego, że jego rodzina mnie nie zaakceptuje. W końcu będę miała przyjemność poznać jego siostry. Chciałabym, żeby mnie polubiły, w końcu kiedyś możemy zostać rodziną. Jeżeli Zayn myśli o mnie równie poważnie, jak ja o nim, to niewykluczone, że niebawem tak się właśnie stanie.
- Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz w tej kiecce. - poczułam gorący oddech Zayna na mojej szyi oraz ramiona szczelnie zaciskające się wokół mnie.
- Uważaj, bo ją pomniesz. - odparłam próbując się wyrwać.
- Jak ją zdejmiesz, to jej nie pomnę. - zaśmiał się wesoło i musnął moją szyję.
- Jak ty to robisz, że ciągle jesteś taki napalony? - zapytałam odchylając szyję w bok, aby dać mu większe pole popisu.
- Mam u swego boku najseksowniejszą dziewczynę, to chyba dlatego. - zaśmiał się cicho i kontynuował składanie pocałunków na mojej szyi.
- Dobrze wiedzieć. - zachichotałam.
- Powinnaś teraz odpowiedzieć, że jestem najseksowniejszym, najprzystojniejszym i najcudowniejszym facetem na tej planecie. - zaśmiał się.
- Mam skłamać? - zapytałam z rozbawieniem.
- Czyli uważasz, że nie jestem najseksowniejszym, najprzystojniejszym i najcudowniejszym facetem na tej planecie? - zapytał przygryzając moją szyję. - Chyba muszę ci udowodnić jaki jestem dobry i ile przyjemności mogę ci dać. - oznajmił sunąc dłonią na moją pierś. Zadrżałam.
- Nie musisz mi czego udowadniać. Wierzę we wszystko co powiesz. - odparłam i zabrałam jego dłoń. - Nic z tego skarbie. Jeśli mamy jechać, to musimy zacząć się pakować. - rzekłam z powagą w głosie.
- Dobra, ale jak już będziemy w Bradford, to ci pokażę kto jest najlepszy w te klocki. - stwierdził z samozachwytem.
- W te klocki? Jesteś dziwny... - przekręciłam oczami, a on odwrócił mnie przodem do siebie i skradł namiętnego całusa.
- Ty wcale nie lepsza. - zaśmiał się i wyszedł z pokoju. - Wpadnę po ciebie za godzinę księżniczko. - rzucił z korytarza i tak po prostu zamknął za sobą drzwi.
                       Godzina to niewiele czasu, aby się rozeznać co konkretnie może się mi przydać na wyjazd, a już zwłaszcza, by się spakować. Westchnęłam głośno i powiedziałam do siebie: "Show must go on". Mogę się założyć, że nasza wizyta u jego rodziców będzie właśnie rodzajem jakiegoś show i powinnam się spodziewać niespodziewanego. Już sama Pani Fitzroy - kucharka, na pewno coś wykombinuje. Przecież z tego co pamiętam, ona od samego początku chciała nas zeswatać. Pewnie widząc nas razem będzie skakać ze szczęścia. Nie zdziwię się też jeśli powie "A nie mówiłam?". Ma do tego prawo. Stęskniłam się za nią. Doświadczenie mnie nauczyło, że będąc w Bradford trzeba mieć przy sobie pelerynę lub chociaż parasol, a już zwłaszcza jadąc czerwoną "pięknością" Zayna, więc bez dłuższego zastanowienia wpakowałam jedno i drugie na dno torby. Do peleryny i parasola dołączył także ciepły sweter, kilka par bielizny, kosmetyczka, kilka par spodni, kwiecista sukienka, trampki, szpilki i kilka innych drobiazgów. Po dobrych 40 minutach byłam spakowana. Chyba osiągnęłam rekordowe tępo. Poprawiłam jeszcze tylko fryzurę i udałam się do kuchni napić się soku z pomarańczy. Swoją drogą, nie wiem czemu teraz układam włosy, skoro po tej przejażdżce kabrioletem i tak będę mieć busz na głowie.

Piosenka ♥
***Zayn***

                    Nie mogę się doczekać, aż przedstawię rodzicom moją dziewczynę. Pewnie będą w szoku. Nie mówiłem, że przyjadę z kimkolwiek, więc definitywnie będą zaskoczeni. Chcę im zrobić niespodziankę. Jestem strasznie podekscytowany. Chciałbym, żeby ten weekend był idealny. April w końcu będzie miała okazję poznać moje siostry, które swoją drogą zdążyłem wtajemniczyć rok temu w historię mojej nieszczęśliwej miłości. Teraz mogę im oświadczyć, że w końcu jestem szczęśliwy.
Kiedy znalazłem się pod drzwiami do mieszkania zacząłem trąbić dzwonkiem, aby Styles ruszył swoje cztery litery i łaskawie otworzył mi drzwi, bo klucze od mieszkania zostawiłem u April.
- Pali się czy co? - zapytał Harry otwierając drzwi.
- Zapomniałem kluczy. - rzuciłem i wszedłem do środka.
- Ekstra. - usłyszałem. - Jak minęła noc z April? Mały Malik już w drodze? - zaśmiał się chłopak siadając na kanapie w salonie.
- Wypluj to. - krzyknąłem z pokoju, gdzie wrzucałem pośpiesznie ostatnie rzeczy do już prawie zapełnionej walizki.
- Nie chciałbyś być tatusiem? Pieluszki, ryk w środku nocy, zero wypadów do klubów. - zaczął wymieniać.
- Czegoś ty się nawąchał? - zapytałem dopinając walizkę po czym przeniosłem ją z mojego pokoju do salonu.
- April też jedzie? - zapytał kiedy zająłem miejsce obok niego.
- Jedziemy razem. - oznajmiłem gapiąc się w telewizor.
- Nie zapomnij o gumkach, albo za dziewięć miesięcy będziesz się realizował w ojcostwie. - zadrwił.
- Skończ już. - poprosiłem.
- No co? Takie rzeczy się zdarzają. - stwierdził upijając łyk piwa.
- Wszystko w swoim czasie. Teraz chcę trochę poimprezować, zabawić się. Mam dopiero 23 lata. Nie wyobrażam sobie, żebym miał teraz niańczyć jakieś dziecko. To nie dla mnie.
- A gdyby zaszła w ciążę? Co wtedy? - zapytał nagle spoglądając na mnie. - Zostawiłbyś ją?
- Nie wiem. - spuściłem głowę. - Pewnie nie, ale nie wiem, czy potrafiłbym być ojcem.
- Więc co ja mam zrobić?
- Co masz na myśli? - zapytałem.
- Urodziło mi się dziecko. - oznajmił upijając trochę piwa.
- Co ty pieprzysz stary? - zdziwiłem się.
- Słyszałeś. Jestem ojcem. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Nie pamiętam zbyt dobrze tej laski, której zrobiłem dzieciaka. Musiałem być wstawiony.
- Skąd masz pewność, że jest twoje?
- Zrobiłem test DNA już jakiś czas temu. Nie mówiłem nikomu, bo nie miałem pewności, czy jest moje. Teraz ją już mam. Mam syna. Ma pół roku. - zaśmiał się szyderczo.
- I co teraz zrobisz? - zapytałem.
- A co mam zrobić? Dam tej panience kasę na dziecko i zapomnimy o sprawie.
- Nie możesz tak.
- A mam inne wyjście? - podniósł ton głosu. - Ja mam własną kancelarię prawną, jestem szanowanym adwokatem! Taki skandal mógłby mnie zniszczyć! Nie jestem idiotą!



- Jesteś! To jest twoje dziecko! Ono potrzebuje ojca! Potrzebuje ciebie! Wiesz co to znaczy wychowywać się bez taty? Zastanawiać się całe życie co się stało, że mnie nie chciał? Dlaczego ten skurwiel nas opuścił?
- Nie mogę postąpić inaczej! - podniósł się z miejsca
- Nikt nie karze ci się wiązać z tą dziewczyną. Tutaj ważne jest wasze dziecko. Swojemu synowi jesteś winien miłość i opiekę.
- Wiem Zayn. - powiedział spoglądając na mnie.
- Odwiedź ich chociaż. - poprosiłem.
- Jutro się tam wybieram. - oznajmił. - A ty się już zbieraj i jedź po April. - uśmiechnął się blado.
- Jesteś pewien, że sobie poradzisz? - zapytałem z lekką obawą.
- Jasne. - odparł. Prawdę mówiąc innej odpowiedzi się nie spodziewałem.
- Weź moje auto, bo tym twoim gruchotem daleko nie zajedziecie. - zaproponował, a raczej zakomunikował podając mi kluczyki do swojego czarnego Land Rovera.
- Dzięki stary. - ucieszyłem się i go objąłem. - Trzymaj się. - powiedziałem na odchodne.

Piosenka ♥
                     Zabrałem ze sobą moją czarną walizkę i zaniosłem ją do bagażnika auta Stylesa, po czym usiadłem za kółkiem i pojechałem na  Parker Street. Zaparkowałem tam gdzie zawsze i poszedłem po April. Zaniosłem jej walizkę do Land Rowera i umieściłem tuż obok mojej.
- A gdzie jest twoja czerwona bogini seksu? - zapytała lekko zdziwiona.
- U Stylesa. - zaśmiałem się wesoło. - Pożyczył mi swoją furą. - puściłem jej oczko. - W końcu moja kobieta musi mieć godziwe warunki. - dodałem, co wywołało u niej uśmiech. Obiegłem auto dookoła i otworzyłem dla niej drzwi od strony pasażera, po czym sam zająłem miejsce obok niej.
- Twoi rodzice wiedzą, że nie będziesz sam? - zapytała nagle kiedy odpaliłem silnik i ruszyłem z miejsca.
- Nie. Zrobimy im niespodziankę. - zaśmiałem się. - Nie chcę nic mówić, ale mój ojciec cię uwielbia. W zeszłe wakacje twierdził, że jesteś fajną dziewczyną i szkoda, że wyjechałaś po przyjemnie się na nas razem patrzyło.
- Dziękuję. - odburknęła.
- Co znowu? - westchnąłem.
- Przez ciebie znowu mam rumieńce. - odparła wpatrując się w miasto za szybą samochodu.
- Kocham je wywoływać. - zachichotałem włączając radio.
- Wiem. - parsknęła śmiechem.
- Co? - zapytałem wpatrując się w znaki drogowe, aby nie przegapić żadnego skrętu.
- Dlaczego ty się nigdy nie rumienisz? - usłyszałem.
- Rumienię się, ale po mnie tego nie widać.
- Szkoda. Chciałabym choć raz zobaczyć ciebie zawstydzonego.
- Widziałaś już. - zafalowałem brwiami.
- Kiedy? - spojrzała na mnie.
- Wtedy co kiedy. - zaśmiałem się.
- Zayn, zacząłeś to skończ. - poprosiła uśmiechając się do mnie słodko.
- Pamiętasz naszą wycieczkę na łąkę?
- Oczywiście. Chciałeś mnie utopić. - powiedziała wesoło.
- A pamiętasz co działo się potem w nocy? - zapytałem spoglądając kątem oka w jej stronę.
- Pamiętam. To było dziwne. - odparła.
- Dokładnie. Wtedy byłem zawstydzony i to cholernie. - kiwnąłem twierdząco głową.
- A ja nie. - wzruszyła ramionami.
- Ja byłam zawstydzona wtedy kiedy...
- Kochanie, ty przez cały czas jesteś zawstydzona w mojej obecności, mimo to, że jesteśmy parą. - pokazałem jej język.
- Wiem. - zachichotała. - Wszystko przez ciebie. - na jej twarzy ponownie pojawił się rumieniec.
- Ale przyznaj, że kochasz mnie i wszystko co z tobą robię. - odparłem z samozachwytem.
- Okay, ale jeśli ty przyznasz, że nie jesteś w stanie beze mnie wytrzymać nawet kilku minut. - odparła spoglądając na mnie.
- Bo nie jestem. - odparłem. - Zatrzymamy się? - zapytałem nagle jadąc autostradą.
- Po co? - zdziwiła się.
- Mam ochotę cię pocałować. - odparłem przygryzając dolną wargę.
- Pocałujesz mnie w Bradford. - uniosła lewą brew.
- Będziemy spać w moim pokoju. - zakomunikowałem.
- A co z moim? - zapytała.
- Twój skarbie jest już chyba zajęty. - odparłem. - O ile się nie mylę, mieszka w nim taka jedna pokojówka z Francji.
- Szkoda. A ładna jest? - zaciekawiła się nagle.
- Taaaaaak... - odparłem.
- Bardzo? - zapytała spoglądając na mnie.
- April serio pytasz? - zdziwiłem się.
- Tak. - kiwnęła twierdząco głową.
- Jest ładna, ale to ty jesteś moją dziewczyną, ciebie kocham i to ciebie noszę w sercu, no i... na nadgarstku. - zaśmiałem się.
- Wiem, ale nie lubię żadnej dziewczyny, która chociażby cię przypadkiem minie na korytarzu. - wyszeptała.
- Co?
- Nie, nic. - odparła. - Przecież i tak słyszałeś. - zachichotała.
- A ja nie lubię żadnego kolesia z którym gadasz, który się na ciebie gapi i na którego ty patrzysz. - odparłem.
- Wiem. - uśmiechnęła się delikatnie.
                    Po czterech godzinach jazdy w końcu udało nam się dotrzeć do Bradford. Zaparkowałem samochód na parkingu hotelu, pocałowałem April i wyskoczyłem z auta, aby pomóc jej wysiąść. Widziałem, że się denerwuje. - Będzie dobrze - wyszeptałem z kojącym uśmiechem i mocno ścisnąłem jej dłoń, aby czuła się bezpiecznie.
                    Weszliśmy oboje do holu, prze który przeplatało się kilku turystów. Rozejrzeliśmy się oboje i udało nam się w końcu odnaleźć wzrokiem moich rodziców, którzy właśnie wymeldowywali jakieś stare małżeństwo. Poczekaliśmy chwilkę, po czym oboje podeszliśmy do nich.
- Zayn! - ucieszyła się moja mama.
- Cześć. - odparłem i przytuliłem ją. - Cześć tato. - dodałem witając się z ojcem. - Chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę. - powiedziałem z dumą chwytając dłoń April, która jak dotąd kryła się za mną. - Chyba pamiętacie Lenę. - dodałem.
- Witaj ponownie. - powiedziała moja mama mocno ją ściskając w swoich ramionach.
- Dzień dobry. - odparła April. Była strasznie stremowana.
- Miło cię znowu widzieć. - odezwał się mój ojciec, który powtórzył gest po mamie.
- Zayn nam nie mówił, że z kimś przyjedzie. - odezwała się mama.
- Chciałem wam zrobić niespodziankę. - uśmiechnąłem się i objąłem April w pasie.
- Jak to się stało, że jesteście razem? - dociekała mama. - Przecież miałaś studiować w Polsce.
- Tak, ale nie mogłam się tam odnaleźć. Zdecydowałam, że muszę odetchnąć, więc wyjechałam do Londynu i zaczęłam tam studia w tym roku. - uśmiechnęła się lekko blondynka. Jej ciało drżało z nerwów czułem to.
- Nawet nie wiesz, jaki Zayn był niemrawy i smutny po twoim wyjeździe. - odezwał się tata.
- Tak, strasznie. - zgodziła się z nim mama. - Nie szło się z nim dogadać.
- Mamo, proszę cię. - zawstydziłem się.
- Dobrze już, dobrze. - zaśmiała się wesoło kobieta. - Cieszę się, że jesteście razem. Już rok temu powinno do tego dojść. - dodała.
- Wiemy, ale byliśmy zbyt głupi, żeby cokolwiek zrozumieć. - odparłem muskając policzek April.
- Idźcie do Pani Fitzroy. Ona się na pewno ucieszy na wasz widok. Jeszcze wczoraj mówiła, że tęskni za Leną. - rzekła moja mama.
- Chodź kochanie. - chwyciłem dłoń mojej dziewczyny i ruszyłem w stronę kuchni.


Piosenka ♥
***April***

                    Nie wiem czym ja się tak denerwowałam. Chyba zwyczajnie zapomniałam, jakimi oni są miłymi i serdecznymi ludźmi. Cieszę się, że mogę tu ponownie być. Przez moment wchodząc ponownie za próg tego hotelu poczułam to samo szybkie uderzenie serca, jak wtedy, kiedy walczyłam z miłością do Zayna. Przez moment powróciło to stare, wspaniałe uczucie w żołądku. Nie wiem jak to jest możliwe, ale czuję się tu jak w domu. To chyba dobrze. Nic się tutaj nie zmieniło. Te same kolory ścian, wyblakłe rysunki dzieci porozwieszane po ścianach, ten sam zapach kwiatów unoszący się w powietrzu. Wszystko tak jak dawniej. My ruszyliśmy do przodu, a to miejsce wygrało z czasem i stanęło w miejscu. Chciałabym wracać tutaj częściej.
- Kto mi tu wchodzi? Podłogę ledwie umyłam. - odezwał się znajomy kobiecy głos.
- Pani Fitzroy? - zapytał Zayn wychylając się zza drzwi. Ja zostałam jeszcze za nimi i zbierałam się na odwagę, aby stanąć z nią twarzą w twarz.
- Zayn?! - zawołała uradowana kobieta odrywając się od brudnych garnków. Wytarła dłonie w ścierkę i rozłożyła ramiona, aby ten mógł w nie wpaść.
- Brakowało mi pani. - powiedział obejmując ją.
- Jak ty wychudłeś! Pewnie ci tam w tym całym Londynie nic nie dają do jedzenia. Czekaj, zaraz ci zrobię pysznego kurczaka. - zadeklarowała się kobieta nadal go ściskając. Ja natomiast wzięłam głęboki oddech i stanęłam w progu opierając się barkiem o framugę drzwi.
- Dzień dobry. - powiedziałam wesoło.
- Lena?! - wykrzyczała kobieta odtrącając Malika i biegnąc w moją stronę.
- Tęskniłam za panią. - odparłam radośnie mocno ją do siebie tuląc.
- Co ty tu robisz? - zapytała nagle. - Zayn?! Czy ty widzisz to samo co ja? - zapytała się Malika.
- Widzę to codziennie. - zaśmiał się. Kucharka mnie puściła, a Zayn podszedł do mnie złączył nasze dłonie.
- Nareszcie! - zapiszczała ze szczęścia. - Cały czas wam powtarzałam, że jesteście sobie pisania, ale żadne z was nie chciało mnie słuchać. - zaśmiała się. - Lena, nawet sobie nie wyobrażasz jak on rozpaczał po twoim wyjeździe. - zwróciła się do mnie kobieta.
- Ja wcale nie byłam w lepszym stanie. - odparłam spoglądając na Zyna, na którego twarzy widniał pogodny uśmiech.
- Strasznie się zmieniłaś. - zauważyła. - Masz inny kolor włosów. Wyglądasz tak ślicznie, niech no cię uciskam jeszcze raz. - powiedziała po czym mocno mnie przytuliła.
- Dość, bo robię się powoli zazdrosny. - zaśmiał się Zayn i odciągnął mnie od niej.
- Czekajcie, muszę jeszcze iść powiedzieć dziewczynkom, że jesteście. Musisz je poznać Lena! Są kochane. - oświadczyła i zniknęła za drzwiami.
- Jak na razie nie jest aż tak źle, prawda? - zapytał mnie Zayn obejmując mnie szczelnie w pasie.
- Jest dobrze. - odparłam i musnęłam jego wargi, co on odwzajemnił ze dwojoną namiętnością. Nie zauważyłam nawet, kiedy jego dłonie zsunęły się na moje pośladki.
- Mhm. To mimo wszystko jest kuchnia. - odezwała się kucharka, która do nas wróciła.
- Dobrze, że mi pani o tym przypomniała. - przewrócił oczami Zayn. - Gdzie dziewczyny? Pewnie siedzą w swoich pokojach i czatują. - zaśmiał się wesoło.
- Idą tutaj. - kobieta oświadczyła z uśmiechem.
- Trochę się denerwuję. - wyszeptałam do ucha Zaynowi.
- Widzę kochanie. - odpowiedział szeptem i musnął moje usta.
- Zayn! - usłyszeliśmy nagle wesoły głos jakiejś dziewczynki. To spowodowało, że odsunęliśmy się od siebie na bezpieczną odległość. W progu kuchni stały dwie dziewczynki. Jedna na oko miała góra 10 lat, a druga z jakieś 14. - Nie mogłam się doczekać, aż przyjedziesz! - wykrzyczała młodsza i rzuciła się w ramiona swojego brata.
- Ja też tęskniłem łobuzie. Byłaś grzeczna jak mnie nie było? - zaśmiał się kucając przed nią.
- Nie. - odparła w jej imieniu ta starsza, która również podeszła do Zayna. - Fajnie, że jesteś. - powiedziała po czym go przytuliła.
- Wiem. - zachichotał, po czym spojrzał na mnie. Stałam w bezruchu obserwując z boku tę całą sytuację.
- To jest April. - zwrócił się do swoich sióstr. - Moja dziewczyna.
- Cześć. - powiedziała starsza i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Hej. Cieszę się że w końcu mogę was poznać. Ty pewnie jesteś Waliyha. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- Zayn nam sporo o tobie opowiadał. - odezwała się młodsza. - Jestem Safaa. - powiedziała po czym mnie przytuliła.
- Same pozytywne rzeczy ma się rozumieć. - wtrącił się Zayn.
- Raz skłamałeś. - spojrzała na niego Waliyha.
- Kiedy? - zdziwił się Malik.
- Nie mówiłeś, że jest aż taka ładna. - spojrzała na mnie z uśmiechem.
- No właśnie! - wtrąciła się Safaa.
- April dzisiaj jest wyjątkowo straszną niemową. Zwykle buzia się jej nie zamyka. - spojrzał na mnie kątem oka.
- Zayn cicho. - skarciłam go gniewnym spojrzeniem.
- A może nie? Zawsze jesteś gadułą. - pocałował mój policzek.
- I kto to mówi? - zapytałam.
- No właśnie! - zaśmiała się najmłodsza z jego sióstr.
- On tylko udaje takiego spokojnego, a jak przyjdzie co do czego to plecie coś trzy po trzy jak najęty i myśli, że ktoś go słucha.- zaśmiała się Waliyha.
- Żebyś wiedziała. - zachichotałam.
                    Poczułam, że atmosfera zaczęła się rozluźniać. Jego siostry są na prawdę bardzo sympatyczne i zakręcone. Nie da się ich nie polubić. Myślę, że jestem w stanie znaleźć z nimi wiele wspólnych tematów. Dzisiaj nasz przyjazd do Bradford był ogromnym wydarzeniem. Pani Fitzroy przygotowała specjalnie z powodu naszego przyjazdu specjalną, rodzinną kolację, podczas której przez cały czas wszyscy się wręcz przekrzykiwali, aby dojść do głosu, było pełno śmiechu, zabawy, starych wspomnieć z czasów dzieciństwa Zayna. Oboje bawiliśmy się świetnie. Mam wrażenie, że jego rodzina już zdążyła mnie zaakceptować. Czuję się bardzo dobrze i swobodnie w ich towarzystwie. Po kolacji Zayn miał niespodziewanych gości, a mianowicie jego znajomych z tego całego "gangu". Pamiętam ich dobrze, z jednej z dyskotek, kiedy to wszyscy obserwowali każdy mój ruch. Zapewne na zlecenie Malika. Jak się okazało nie są aż tacy straszni, jak mi się to wydawało rok temu. Nie mieliśmy ani pięciu minut świętego spokoju. Nawet nie zdążyliśmy zajrzeć do pokoju, żeby się rozpakować.
- Kochanie, wziąłeś walizki z bagażnika? - zapytałam, kiedy szliśmy korytarzem w stronę drzwi do jego pokoju.
- Zapomniałem. - odruchowo palnął się w czoło. - Otwórz pokój skarbie, za moment wrócę. - oznajmił wręczając mi klucze.
                   Kiedy przekręciłam zamek w drzwiach i nacisnęłam klamkę, poczułam na ciele tyle dreszczy. Weszłam wolnym, ostrożnym krokiem do środka, zapaliłam światło i zaciągnęłam się mocno zapachem Zayna unoszącym się między tymi czterema ścianami. Rozejrzałam się dookoła. Rozpoznałam każdy szczegół tego pokoju. Począwszy na łóżku, a skończywszy na lampie wiszącej pod sufitem. Tyle się tutaj działo. Z zamyślenia wyrwał mnie huk opadających na podłogę walizek. Zayn jak zwykle zrobił wielkie wejście. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam, jak zamyka za sobą drzwi.
- O czym myślisz? - zapytał skradając się za moje plecy obejmując mnie ostrożnie w pasie.
- O tym jak mocno cię kocham. - wyszeptałam.
- Ja też cię kocham. - oparł podbródek na moim ramieniu.
- Dziwnie się tutaj czuję. - wyszeptałam gładząc go po dłoni, która była szczelnie przytwierdzona do mojego brzucha.
- Dlaczego? - zapytał.
- Nie wiem. Chyba zbyt wiele kobiet wchodziło i wychodziło przez te drzwi przede mną. - odparłam.
- No właśnie. One wchodziły i wychodziły, a ty zostaniesz przy mnie na zawsze. - zaśmiał się słodko i przygryzł płatek mojego ucha.
- Muszę się wykąpać. - oznajmiłam.
- Mogę iść z tobą? - zamruczał do mojego ucha.
- Nie. - pocałowałam jego usta.
- Dlaczego? - na jego twarzy pojawiła się błagalna minka szczeniaczka.
- Ty się zajmij rozpakowywaniem. - zaśmiałam się wesoło i podeszłam do walizki z której wyjęłam moją kosmetyczkę i udałam się do łazienki.
                   Po piętnastu minutach byłam już wykąpana. Założyłam na siebie piżamę i wróciłam do pokoju.
- Cześć. - usłyszałam wesoły głosik Safaay.
- Hej. - uśmiechnęłam się do niej i usiadłam przy Zaynie oraz jego siostrach, które postanowiły nas odwiedzić przed snem.
- Przyniosłyśmy wam truskawki. - odezwała się starsza z dziewcząt.
- Uwielbiam je. - zaśmiałam się wesoło. - Masz śliczne włosy. - zwróciłam się do młodszej z sióstr i zaczęłam robić jej warkocza.
- April uwielbia bawić się włosami. - skomentował to Zayn.
- Wcale że nie. - odparłam śmiejąc się.
- Dobra młode... wypad. Musimy iść już spać. - zwrócił się do sióstr.
- Już? - zapytała ze smutkiem Safaa.
- Jutro też jest dzień. - odparł Malik.
- To pa. - przytuliła mnie Safaa, a po niej ten sam gest powtórzyła Waliyha.
                     Kiedy dziewczyny wyszły, Zayn poszedł się wykąpać, a ja opadłam zmęczona na łóżko. Na nowo zaczęłam rozmyślać o minionych wakacjach. Na nowo zaczęłam żałować, że nie zagraliśmy w otwarte karty ujawniając naszych prawdziwych uczuć. Przez to straciliśmy rok życia. Kiedy Zayn wrócił z łazienki, myśląc, że śpię zgasił światło w pokoju i zajął miejsce na łóżku obok mnie obejmując mnie ramieniem. Czułam jego gorący oddech na szyi.
- Zayn ja jeszcze nie śpię. - wyszeptałam splatając nasze palce.
- Cieszę się. - zaśmiał się i zaczął mnie całować. - Musimy w końcu zrobić w tym łóżku to, z czym zwlekaliśmy w zeszłe wakacje. - dodał i wsunął dłoń po materiał mojej bluzki.
- Kochanie, mam pytanie... - zaczęłam.
- Jakie? - zapytał patrząc głęboko w moje oczy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wtedy, że mnie kochasz.
- Powiedziałem. Dokładnie w tym pokoju, na tym łóżku. - odparł.
- Jak to? - zaciekawiłam się.
- To było w tę noc kiedy rozstałaś się z Billem. - wyjaśnił.
- Mówiłeś, że do niczego nie doszło.
- Bo nie doszło. Zapytałaś tylko, czy cię kocham, a ja powiedziałem, że tak.
- Na prawdę? - ucieszyłam się.
- Tak, ale gdy zapytałem, czy ty też mnie kochasz, to zasnęłaś. - roześmiał się.
- O rany... - skryłam twarz w dłonie. - Jaki wstyd. - zachichotałam.
- Większy był wtedy, kiedy powiedziałaś tamtego wieczora, że na mnie lecisz.
- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? - pogładziłam jego policzek.
- Dlatego, że wątpiłem rok temu, że chciałabyś usłyszeć, że błagałaś faceta, którego rzekomo nienawidziłaś, aby cię pocałował. - ponownie się zaśmiał.
- Pocałowałeś mnie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo i tak byś nic z tego nie pamiętała. - pocałował moje usta. Właśnie miałam oddać jego pocałunek, ale właśnie ktoś zapukał na drzwi.
- Kogo do cholery niesie tutaj o północy? - zapytał podirytowany.
- Otwórz. Może to twoja mama. - odezwałam się, a Zayn niechętnie wstał z łóżka i podszedł pod drzwi, które następnie otworzył.
- Tak? - zapytał.
- Pamiętasz mnie jeszcze? - odezwała się jakaś kobieta stojąca w drzwiach. Nie dała nawet Zaynowi odpowiedzieć, bo z miejsca wpiła się w jego usta.

PS. Next = 8 komentarzy :D
Przypominam o ankiecie dotyczącej następnego ff. Pamiętajcie, że to wy decydujecie o kim napiszę kolejne opowiadanie. 

9 komentarzy:

  1. Rozdział świetny a koniec jprdl plz mam nadzieję, że wena się ciebie będzie trzymać i wolny czas i rozdział dodasz szybko. Ten rozdział jet djdndbdhshshshhdgdhshsjajajsndbdbbdhhzhs kurwa zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie świetne! Nie mogę do czekać się nexta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki długi!!!! *.*
    Świetny rozdział :)
    Zayn i April są tacy cudowni, że ja pierdziele :3
    Myślałam, że wydarzy się coś niegrzecznego (+18) xD
    Już nie mogę się doczekać następnego.
    Jestem ciekawa, co wyniknie z tej sytuacji z ta kobietą, która pocałowała Zayna.
    Życzę weny. :****
    - Born To Be Original

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu!!!
    Zajebisty April i Zayn tak do siebie pasują normalnia awww...
    Czemu w takim momencie skończyłaś?!
    Czekammm....

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno świetny, czemu kończysz w takich momentach?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny! Dziekujemy,ze nadal dodajesz czesci ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam a czytałam ich sporo. Najelpsze było w poprzednim rozdziele jak Zayn tłumaczył Harremu że dziecko musi mieć ojca. Poryczałam się i może napiszesz scenke +18. Wiem zboczona jestem Xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero sobie przypomniałam, że nie czytałam tego rozdziału, więc jestem, spóźniona ale jestem<3 rozdział taki asjaslalslasjd no wiesz, że ja kocham jak Ty piszesz i wszystko zawsze jest takie boskie! *___* nie mogę się doczekać następnego, mam nadzieję, że to już niedługo. I ciekawe co to za kobieta... Ordonka:*

    OdpowiedzUsuń