GRY
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział XIII



                     Po nużącym wykładzie Zayn podrzucił mnie pod sklep z ubraniami w którym pracowałam. Ciężko było mi się z nim rozstać. Ledwie wysiadłam z jego auta, a już zatęskniłam. Nigdy nie odmierzałam tak intensywnie czasu do końca dniówki. Była dopiero 14, a ja modliłam się, żeby wybiła już 19, bo nie mogłam się doczekać ponownego spotkania z moim chłopakiem. Jejkuuuuu... jak to pięknie brzmi: "Mój chłopak - Zayn Malik, badboy z Bradford". Ociekam dumą. Wszystkie inne ekspedientki kończą pracę o 17, jednak ja muszę zostawać zawsze te dwie godziny dłużej, bo na mojej głowie jest zamiatanie i rozwieszanie ciuchów na wieszakach oraz manekinach.  Dzięki temu mam kilka funtów ekstra. Lubię tę pracę oraz osoby z którymi przyszło mi tu pracować, ale jeśli mam być szczera, praca pokojówki w hotelu rodziców Zayna bardziej mi odpowiadała, bo był blisko mnie przez cały czas. Wciąż czuję motylki w brzuchu... nie opuszczają mnie nawet na sekundę od momentu, kiedy wciągnął mnie do tego składzika. Myślałam, że śnię widząc go ponownie, stojąc z nim twarzą w twarz, mogąc go dotknąć, spojrzeć w oczy. Nie spodziewałam się takiego prezentu od losu jak ponowne spotkanie go na swojej drodze. Byłam tego dnia bardzo rozkojarzona... wszystko przez Zayna! Jak zawsze z resztą. Aaaach... Nie byłam w stanie się w ogóle skupić na pracy, bo ciągle otrzymywałam smsy jak nie od Zayna, to od Lucasa. Czego ten koleś swoją drogą ode mnie chce? Okay... może i flirtowałam z nim wczoraj, ale wszystko się zmieniło dzisiejszej nocy. Dlaczego on zwyczajnie nie uszanuje tego, że mam faceta?
                      Po pracy wracałam do domu na nogach. Nie chciałam dzwonić po Zayna, żeby po mnie przyjeżdżał, bo miałam blisko. Stojąc jeszcze pod blokiem i gasząc papierosa, zauważyłam, że światło w mieszkaniu jest zapalone, co oznacza, że Marika - moja współlokatorka jest już w domu. Swoją drogą... palenie papierosów - kolejny efekt uboczny wyjazdu z Bradford. Nie paliłam nałogowo. Niekiedy tylko nachodziła mnie ochota na "puszczenie dymka".
- Hej. Już jestem. - powiedziałam wesoło wchodząc do mieszkania.
- Cześć Lena! - usłyszałam z kuchni.
- Pójdę się przebrać i opowiesz mi, jak było we Francji. - rzuciłam udając się do swojego pokoju.
                   Byłam wyczerpana. Rzuciłam torebkę na łóżko i zaczęłam zdejmować z siebie biały, koronkowy top, aby zastąpić go czerwoną, rozciągniętą podkoszulką. Zanim to jednak zrobiłam, poczułam na moim ciele gorące dłonie, które już dobrze znałam. Ponownie kreśliły przypadkowe wzory na moim brzuchu.
- Co tu robisz? - zapytałam z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Stęskniłem się. - wyszeptał do mojego ucha chłopak i musnął moją szyję.
- Ja bardziej. - odwróciłam się przodem do niego i namiętnie go pocałowałam, a on pchnął mnie ostrożnie na łóżko nadal mnie całując. - Czekaj, nie możemy. - przerwałam jego pieszczoty.
- Dlaczego? - zapytał z małym grymasem.
- Marika jest w domu. Nie wypada... - odparłam gładząc jego kruczoczarne włosy i wydostałam się spod niego, wstałam z łóżka i założyłam na siebie czerwoną bluzkę.
- Jak było w pracy? Myślałem, że wrócisz wcześniej, dlatego przyszedłem. - usłyszałam. - Swoją drogą, twoja współlokatorka, jest bardzo...
- Miła? - uniosłam lewą brew, na co on się roześmiał.
- Ładna. - pokazał mi język.
- Jaka? - udałam oburzoną.
- Słyszałaś... - ponownie pokazał mi język.
- Ja ci dam! - krzyknęłam półgłosem i rzuciłam się na niego trafiając prosto w jego rozłożone ramiona. Zayn zaczął mnie gilgotać i całować po szyi, co tylko potęgowało łaskotki.
- Kocham cię wariatko. - zaśmiał się.
- Ja ciebie nie. - pokazałam mu język.
- Co ty mnie nie? - udał, że nie dosłyszał.
- Nie kocham cię. - powtórzyłam roześmiana.
- Pożałujesz tego. - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać dwa razy mocniej. - Kochasz mnie, czy nie? - zapytał.
- Nie! - krzyknęłam.
- Okay... dobra... jak tam sobie chcesz... - obraził się i mnie puścił siadając na skraju łóżka.
- Zayn... - wyszeptałam. Nie zareagował. - Kochanie? - zaczęłam się skradać w jego stronę. - Najdroższy? - pocałowałam jego szyję i wsunęłam dłonie pod jego bluzkę. - Hej... misiu... Kocham cię, nawet nie wiesz jak mocno. - ponownie musnęłam jego szyję.
- Oszaleję kiedyś przy tobie. - wyszeptał i ponownie się na mnie rzucił całując mnie namiętnie. - Chodźmy gdzieś... - zaczął. - Gdzie będziemy tylko ja i ty... - dodał gładząc wewnętrzną stronę mojego uda.
- Chętnie, ale nie. - odparłam.
- Skarbie, mogę cię o coś zapytać? - zaczął.
- Jasne. - uśmiechnęłam się promiennie nadal leżąc pod nim.
- Paliłaś? - zapytał dość podejrzliwie.
- T-t-tak. - odparłam. Byłam zmieszana.
- Nie pal. Zrób to dla mnie. - poprosił gładząc mój policzek.
- Ty też nie pal. - spojrzałam głęboko w jego brązowe oczy.
- To nie jest takie proste. - westchnął.
- Postaraj się, dla mnie. - musnęłam jego usta.
- Okay, pomyślę nad tym, ale pod warunkiem, że pójdziemy się przejść. - uśmiechnął się szeroko na swoje słowa.
- Ciemno jest... - westchnęłam.
- Romantycznie. - odparł zostawiając niewinnego całusa na moich ustach.
- Od kiedy ty jesteś romantykiem? - zapytałam wplatając dłonie w jego włosy.
- Odkąd mam ciebie. - wyszeptał do mojego ucha. - Przejdziemy się? - zapytał ponownie.
- A mam inne wyjście? - zachichotałam.
- Nie. - stwierdził i musnął moją szyję, po czym wstał ze mnie i podał mi dłoń, abym również się podniosła z łóżka.
                     Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciepły sweterek, którym zastąpiłam rozciągnięty podkoszulek, przeczesałam włosy dłonią, w ekspresowym tempie poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia.


***Zayn***

                       Kiedy tylko wysiadła z mojego auta, zatęskniłem. Wiedziałem, że jest w pracy i pewnie nie da rady używać telefonu, ale mimo to musiałem jej zawracać głowie moimi wiadomościami, bo umierałem z tęsknoty. Cholera... co ta dziewczyna ze mnie zrobiła? Ze mnie... Z  Zayna Malika - postrachu Bradford... wolnego strzelca, który nie znał słowa przepraszam, brał co się mu należało, a jeżeli się nie należało, to zawsze znalazł sposób, żeby prędzej czy później w taki czy inny sposób to zdobyć. Pieprzyłem każdą panienkę poderwaną na dyskotece, nie potrzebowałem nawet znać jej imienia. Robiłem co chciałem i nikt nie miał do mnie o to pretensji. A potem zjawiła się o tu ta.. i proszę! Nie wiem kim jestem, wiem kim byłem. Byłem wolny i niezależny, a teraz? Teraz perspektywa rozłąki z nią chociaż na pięć minut mnie przerasta. Czemu ja ją tak mocno kocham? Za co?
- Nie musisz się pudrować, żeby być piękną. - powiedziałem, kiedy schodziliśmy schodami do wyjścia z bloku.
- Tylko tak mówisz. - wzruszyła ramionami.
- Jesteś piękna. - powiedziałem zatrzymując ją na jednym ze schodów i przypierając ją do barierki pocałowałem namiętnie jej usta.
- Misiu, nadal ci nie wierzę. - zachichotała oddając pocałunek. - W porównaniu do niektórych dziewczyn, wypadam blado. - westchnęła.
- Dla mnie jesteś najpiękniejsza. - przepuściłem ją w drzwiach wyjściowych.
- Ale przyznasz chyba, że Emily też jest atrakcyjna... - zaczęła.
- Do czego zmierzasz?
- Do niczego. Tak tylko mówię. Jest ładna... i podobasz się jej... - ciągnęła temat.
- Gadasz bzdury. - chwyciłem jej dłoń.
- Rozmawiałam z nią dzisiaj... - zawahała się nad każdym słowem, które wypowiedziała.
- O czym? - zapytałem spoglądając na nią kątem oka.
- O nas. - wyszeptała niepewnie. Zagotowałem się.
- Jak to o nas? - zapytałem przystając.
- Powiedziała, że możesz mnie zostawić. - odparła spuszczając głowę. - Mógłbyś? - zapytała unosząc swoje oczy na mnie. Wyglądała jak bezbronna pięcioletnia dziewczynka.
- Nie. Nie mógłbym. A wiesz czemu? - zapytałem unosząc jej podbródek.
- Czemu?
- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie innej kobiety u mojego boku ani teraz, ani za sto lat. - pocałowałem ją wkładając w pocałunek tyle pasji i miłości jak nigdy wcześniej.
- Chciałam tylko się upewnić. - wyszeptała i wtuliła się we mnie. Moja mała April. Co ja bym bez niej zrobił?
- Zayn?
- Tak skarbie?
- Spacery polegają na przebieraniu nogami, a nie na staniu w miejscu. - zaśmiała się cichutko.
- Jakaś ty romantyczna... - przewróciłem oczami i wybuchnąłem śmiechem.
                      Ruszyliśmy przed siebie. Na dobrą sprawę ani ja, ani ona nie znaliśmy zbyt dobrze miasta, jednak to nam nie przeszkadzało. Jedyne co się liczy to, to, że w końcu jesteśmy razem. Przez ponad rok ona była moją pierwszą i ostatnią myślą. Chcę być dla niej facetem idealnym. Ona na właśnie takiego zasłużyła, a ja jestem gotów nawet stanąć na głowie, żeby tylko była szczęśliwa ze mną, bo ja z nią będę. Nie mam co do tego wątpliwości. Chcę, żeby pamiętała każdy dzień spędzony ze mną. Wbrew pozorom nie jest aż taka twarda, na jaką wygląda. Potrzebuje mojej opieki oraz silnych ramion. Dam jej to wszystko, czego nie da jej żaden inny. Moje serce bije tylko i wyłącznie dla niej. Jak może się tak nisko cenić? Aura doskonałości, która ją otacza przyćmiewa wszystkie inne panienki na tym świecie. Dlaczego wciąż jest taka nieufna? Przecież ta cała Emily, jest zwykłą znajomą, z którą nie mam zamiaru mieć nic więcej wspólnego. Owszem, jest pociągająca, ale to nie ją kocham. April powiedziała kiedyś, że jeżeli kochałbym Alice, to nie byłbym w stanie spojrzeć na żadną inną dziewczynę. Teraz wiem co miała na myśli.
- Zatrzymajmy się. - poprosiłem, kiedy spacerowaliśmy wzdłuż oświetlonej alejki jednego z parków.
- Stało się coś? - zapytała zmartwiona.
- Tak. - wyjąkałem i zacząłem szukać w kieszeni kurtki moich kluczy do auta.
- Mam! - krzyknąłem uradowany, kiedy w końcu je wygrzebałem. April spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Klucze? - uniosła lewą brew.
- Nie klucze... - wyszeptałem próbując odpiąć od nich coś, co miałem dać jej rok temu w dniu jej wyjazdu.
- Więc co takiego? - zapytała zniecierpliwiona. Zawsze była w gorącej wodzie kąpana.




- Nosiłem to przy sobie przez cały czas po twoim wyjeździe. Miałem ci to dać już dawno temu... - zacząłem, kiedy odpiąłem w końcu wisiorek od kluczy - Właściwie wtedy, kiedy odchodziłaś. Chciałem ci wyznać co czuję i dać ci ten wisiorek na znak tego, że moje serce należy tylko do ciebie. - chwyciłem jej dłoń i położyłem na niej klucz, po czym ją zamknąłem w szczelnym uścisku - To jest klucz do mojego serca, który ci ofiaruję. - spojrzałem głęboko w jej zielone oczy, które były całe zaszklone.
- Nie spodziewałam się. - wyszeptała. Na jej twarzy pojawił się mój ulubiony uśmiech przyozdobiony rumieńcem i tym dołeczkiem w lewym policzku. - Nigdy nikomu nie oddam twojego serca. Ono jest już moje. - złączyła nasze spojrzenia.
- Na to liczę. - zaśmiałem się i otarłem łzę, która spłynęła po jej policzku. Nigdy nie lubiła płakać przy innych, a już zwłaszcza przy mnie. - A jak jest z twoim sercem? - zapytałem przyciągając ją do siebie i wsuwając dłoń w tylną kieszeń jej spodni.
- Masz je przy sobie odkąd się wtedy pożegnaliśmy. - usłyszałem. Te słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy. - Zayn, nie uważasz, ze takie wyznania są denne i żenujące? - zapytała nagle.
- Cicho - zaśmiałem się i zatonąłem w jej ustach.


***April***

                      Kiedy wróciliśmy z parku, Zayn odprowadził mnie pod same drzwi do mieszkania, po czym się ze mną pożegnał. Nalegałam, żeby został na noc, jednak on uznał, że nie powinien, ponieważ nie ma ciuchów na zmianę, a w mieszkaniu jest Marika. Szkoda, bo miałam nadzieję, że spędzimy razem tę noc. Czuję się dużo bezpieczniej, kiedy jestem w jego ramionach. Było blisko 22. Jutro miałam na rano do pracy, więc chciałam się położyć wcześniej. Naszykowałam sobie piżamę oraz bieliznę, po czym udałam się w kierunku łazienki. Niestety pocałowałam klamkę, gdyż Marika brała prysznic. Westchnęłam głośno i przeniosłam się do kuchni nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego. Dłonią szukałam na szyi klucza, który mi dzisiaj ofiarował Zayn. Przypięłam go sobie do łańcuszka. Nie spodziewałam się po nim, że ofiaruje mi taki prezent. O ile prezent to właściwe słowo na określenie podarunku w postaci klucza, który psuje tylko do zamka w jego sercu. Nic dziwnego, że się wzruszyłam. Kocham tego wariata. Stara się. Też chcę mu coś dać w zamian, ale nie mam pomysłu, co może go tak na prawdę ucieszyć. Kocham go i chcę mu to w jakiś sposób udowodnić.
Kiedy dopiłam sok, usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Zayn czegoś zapomniał, bo kogo innego mogłoby nieś licho o tej porze?
- Tak szybko się za mną stęskniłeś kochanie? - zapytałam otwierając drzwi.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparł mężczyzna stojący za nimi.
- Lucas? - wytrzeszczyłam oczy. - Co ty tutaj robisz?
- Musiałem cię zobaczyć. - usłyszałam w ramach odpowiedzi. - Myślałem, że ten gnojek nigdy sobie nie pójdzie. - dodał opierając się o framugę drzwi.
- Nie nazywaj tak mojego faceta! - wkurzyłam się - Czekaj... co ty odwalasz? - zapytałam po chwili zdezorientowana.
- Podobasz mi się. - odparł z samozachwytem i niespodziewanie mnie pocałował.
- Oszalałeś? - zapytałam odtrącając go.
- Nie udawaj, że ty nie czujesz do mnie tego samego. - zaczął.
- Nie! I nie życzę sobie, żebyś mnie nachodził! Wynoś się stąd! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Bo zawołasz Zayna? - zadrwił. - Zakochałem się w tobie i nie mam zamiaru mu cię tak po prostu oddać. Będę walczyć o ciebie. - oświadczył, po czym tak zwyczajnie jak gdyby nigdy nic poszedł sobie.
                      Co on sobie wyobraża?! Jak śmiał mnie pocałować?! Nie chciałam tego pocałunku! Czuję się podle, jakbym zdradziła Zayna. Kocham Malika, jednak... gdy Lucas mnie pocałował, nie chciałam go odpychać. Co ja wyprawiam? Ten pocałunek, nie mógł mi się podobać... Nie jestem taka! Jestem z Zaynem. Nie mam zamiaru sobie zaprzątać głowy Lucasem. Nie teraz, kiedy wszystko w końcu zaczęło się układać. Czuję, że powinnam powiedzieć Mlikowi o tym pocałunku. Powinien wiedzieć... ale co jeżeli powiem mu, a on nie zrozumie? Boje się.

________________________________________________________________________________
Kochani przepraszam Was... Pewnie spodziewaliście się czegoś dłuższego i ciekawszego. Czuję, że was zawiodłam dzisiejszym rozdziałem. Mi osobiście wydaje się krótki i bezsensowny, jednak ekspercką ocenę pozostawiam Wam. Mam nadzieję, że was nie zanudził ♥
Jeśli pojawią się choć 4 komentarze, to będzie mi miło ♥
Obiecuję, że pisząc kolejny rozdział stanę na głowię! :)

9 komentarzy:

  1. Genialne! Kocham twoje ff i cieszę się że wysłałaś mi link do niego na TT. Dziękuję! Xx
    Jeśli sprawdziłabyś i moje opowiadania i skomentowała bylabym wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Directionersarebeautiful.blogspot.com - przepraszam ale jestem na telefonie i tak wyszlo w 2 komentarzach

      Usuń
  2. Jezusieńku jakie to husjwbduwksoafbruebdudiicjejifkeidksoowpqhdubqjquqnxucuebkcixjs. Tak to mogę opisać :D Kiedy ten Lucas odwali sie od April!? Niezły z niego gnojek, skoro czeka, aż pójdzie Zayn i nachodzi dziewczynę wieczorem i do tego ją całuje!! Ale i tak najbardziej podobało mi się to, kiedy Zayn dał ten kluczyk *.*
    Cały rozdział jest cudowny!! <3/T. K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, to z tym kluczykiem było takie urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, bomba .....
    Zapraszam do siebie http://my-love-is-mylife.blogspot.com/?m=1
    @xdmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Jak zwykle z resztą :)
    Coś czuję, że zaczną się kłopoty, których sprawcą będzie Lucas :P
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ^.^
    Życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie! To nie było nudne! To było piękne, cudowne i wyjątkowe, jak każdy rozdział napisany przez Ciebie. Za każdym razem nas zaskakujesz, oczywiście pozytywnie<3 A ta scena z kluczykiem>>>>> wspaniale. Nigdy nie zapominaj, że masz talent i jesteś po prostu genialna! Jesteś moja idolką<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale! Takie cieple, przyjemne, przepelnione miloscia *,* tak trzymac! :*

    OdpowiedzUsuń