Pewna polska pisarka powiedziała kiedyś "Cierpienie należy do życia. Jeśli cierpisz, znaczy, że żyjesz. Pogódź się z tym mała dziewczynko." Miała rację? Cierpienie tylko określa mój stan metafizyczny? A co jeśli to właśnie ono mnie zabija? Cierpię żyjąc moim życiem. Cierpię widząc go pałętającego się po domu, patrzącego na mnie wzrokiem pełnym nienawiści i pogardy, wypowiadającego tak wiele gorzkich słów, które mają ugodzić moje serce. Udaje się mu mnie niszczyć w tak piękny, prostolinijny i bezwstydny sposób. Wiem, że ja także nie pozostaję mu dłużna. Działam w akcie samoobrony. Staram się ochronić resztki mojej godności oraz dumy, która została dzięki niemu poważnie poszkodowana. Gdyby on tylko chciał odbudować coś miedzy nami, to przysięgam, że zaangażowałabym się w to z całych sił. Zawalczyłabym o naszą zastygłą miłość, wiedząc, że ten pojedynek miałby sens. Wciąż pamiętam jacy byliśmy kiedyś. Nie potrzebowaliśmy tego całego szumu wokół nas. Woleliśmy wyrwać się choć na kilka chwil z uścisków sławy, aby spędzić ze sobą intensywnie czas. Dawniej nie liczył się majątek, rozgłos, willa z basenem i prywatnym parkiem, jacht, odrzutowiec czy szybkie samochody bezczynnie zajmujące powierzchnię garażu. Wystarczył nam niewielki pokoik, denna komedia romantyczna, miska chipsów oraz ciepły koc pod którym siedzieliśmy wtuleni jeden w drugiego. Tak chciałam żyć już zawsze. Z dala od tego całego zgiełku i zamieszania jakie się rodziło ilekroć widziano nas razem na Londyńskiej ulicy. Zawsze w mgnieniu oka zbiegało się morze fanów, zarówno jego jak i moich, setki wścibskich paparazzich oraz hejterów. Mieliśmy trudności, aby przebić się do naszego samochodu. Normalne życie pozostało w tyle. Gdyby nie Harry nie zaszłabym tak wysoko. Fakt, już przed naszym poznaniem budziłam sensację wśród mediów, ale nigdy nie wywoływałam takiego szału i pisku wielbicieli. Od momentu związania się z Harrym moja kariera nabrała tępa. Stałam się kimś. Styles został w moim cieniu, co źle na niego wpływało i było powodem naszych sprzeczek, a co za tym szło, rodzącej się nienawiści. Nie minął rok od ślubu, a my już nie mogliśmy na siebie patrzeć. Kochaliśmy się, jednak trudno nam było tolerować się nawzajem. Harry zaczął szukać pocieszenia wśród swoich asystentek, a ja w alkoholu. Nie byłam wcale rozczarowana, kiedy dowiedziałam się o jego kochance. Miałam tę przyjemność, aby stanąć z nią twarzą w twarz. Eva Virgo - moja następczyni. Jest zwykłą sekretarką, dlatego też Styles się z nią związał, ona nie zaszkodzi jego karierze i popularności. Świat nie może się dowiedzieć o jego romansie. Styles nie jest głupi, dobrze wie, że jeśli odejdę, a ona postanowi poinformować świat o ich bliższej znajomości, to będzie skończony.
Zgodnie z planem zaczęłam się przygotowywać do czerwonego dywanu. Moja asystentka przywiozła mi zamówioną specjalnie na ten dzień suknię od Rag & Bone wartą ponad sześćdziesiąt tysięcy funtów. Prywatna kosmetyczka oraz fryzjer odprawiali nade mną rytuały, a stylista dobierał dodatki. Harry chciał, żebym wyglądała zjawiskowo. Nasze stroje zawsze muszą się uzupełniać. One Direction ma kilka nominacji, więc podejrzewam, że to będzie wieczór Harrego. Bardzo mu zależy na wygranej, a ja muszę przyznać, że zasłużył na nią. Oni wszyscy zasłużyli. Może i Styles jest beznadziejnym mężem, ale jako idol sprawdza się w stu procentach. On na prawdę kocha swoich fanów i wie, ile im zawdzięcza. Pod tym względem nie mogę go bezkarnie krytykować.
Gala
rozpoczyna się o 21, a czerwony dywan o 20.30. To będzie nasze 30
minut - 30 minut udawania. Zostało nam tylko kilka minut do odjazdu
limuzyny. W końcu znalazł się Styles, nie widziałam go przez cały
dzień. Towarzyszyli mu chłopaki z zespołu oraz ich partnerki.
Wszyscy wyglądali jak milion dolców.
-
Jesteś gotowa? - zapytał Styles nawet na mnie nie spoglądając.
- Tak. Jestem. - przytaknęłam i pozwoliłam Niallowi wziąć się pod rękę.
- Wyglądasz absolutnie nieziemsko. - odezwał się Irlandczyk, kiedy szofer otworzył nam drzwi do limuzyny.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się serdecznie. - Ty również świetnie wyglądasz. Już słyszę ten pisk dziewczyn na twój widok. - dodałam.
- One zawsze piszczą, nawet jeśli jestem w dresie. - zaśmiał się wsiadając po mnie do limuzyny. Zaraz za nami wsiedli Louis, Eleanor, Harry, Zayn, Perrie oraz Liam.
- Denerwujecie się? - zapytałam.
- Trochę. - odezwał się Tomlinson. - Ale przeczuwam, że wszystkie nagrody będą nasze. - dodał z dumą.
- No chyba, że Little Mix nas pobiją. - wtrącił się Zayn puszczając oczko do swojej żony, na co ona dała mu szybkiego całusa w policzek. Jeśli mam być szczera, to ta dwójka dla mnie tworzyła parę idealną. Od samego początku, aż do teraz są w sobie równie mocno zakochani. Nie dbają o popularność, która zgubiła mnie oraz Stylesa. Cieszą się swoją obecnością i zadowalają sobą, jakby nie było jutra.
- Wszystko możliwe. - dodał Liam.
- Tak. Jestem. - przytaknęłam i pozwoliłam Niallowi wziąć się pod rękę.
- Wyglądasz absolutnie nieziemsko. - odezwał się Irlandczyk, kiedy szofer otworzył nam drzwi do limuzyny.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się serdecznie. - Ty również świetnie wyglądasz. Już słyszę ten pisk dziewczyn na twój widok. - dodałam.
- One zawsze piszczą, nawet jeśli jestem w dresie. - zaśmiał się wsiadając po mnie do limuzyny. Zaraz za nami wsiedli Louis, Eleanor, Harry, Zayn, Perrie oraz Liam.
- Denerwujecie się? - zapytałam.
- Trochę. - odezwał się Tomlinson. - Ale przeczuwam, że wszystkie nagrody będą nasze. - dodał z dumą.
- No chyba, że Little Mix nas pobiją. - wtrącił się Zayn puszczając oczko do swojej żony, na co ona dała mu szybkiego całusa w policzek. Jeśli mam być szczera, to ta dwójka dla mnie tworzyła parę idealną. Od samego początku, aż do teraz są w sobie równie mocno zakochani. Nie dbają o popularność, która zgubiła mnie oraz Stylesa. Cieszą się swoją obecnością i zadowalają sobą, jakby nie było jutra.
- Wszystko możliwe. - dodał Liam.
Harry
całą drogę na galę milczał. Unikał kontaktu wzrokowego z
kimkolwiek. Wpatrywał się bezustannie w miasto za szybą samochodu
i myślał nad czymś intensywnie. Ocknął się dopiero wtedy, kiedy
limuzyna się zatrzymała pod czerwonym dywanem. Wszyscy zdążyli
już wysiąść, w pojeździe zostałam tylko ja i on.
-
Idziemy? - zapytałam spoglądając na niego. Kiwnął twierdząco
głową.
Szofer
pomógł nam obojgu opuścić pojazd. Kiedy wyszliśmy, oboje
zostaliśmy oślepieni blaskiem fleszy, oraz ogłuszeni piskiem fanów
znajdujących się gdzieś na uboczu tego całego wydarzenia.
Kurczowo złapałam się dłoni Stylesa, który poprowadził mnie do
jednego z prezenterów MTV. Kobieta przywitała się z nami, po czym
kazała skierować kamerę na nas.
-
Nie mogło was zabraknąć na gali wręczenia nagród Brit Awards.
Madeline stresujesz się tymi wszystkimi nominacjami Harrego? -
zwróciła się do mnie.
- Oczywiście. Zarówno Harry jak i całe One Direction ciężko pracowali nad ostatnim albumem, więc bezsprzecznie zasługują na wygraną. Jednak ich konkurencja tego roku jest duża. Muszą się zmierzyć z The Vamps, The Wanted, Adele, Lorde. Mimo to uważam, że sobie poradzą. Wierze w nich i dopinguję z całego serca. - odparłam.
- A co z tobą panie Styles. Jest trema?
- Minimalna. - zaśmiał się. - Ciężko pracowaliśmy nad albumem i wiemy, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty, więc spodziewamy się samych pozytywnych niespodzianek tego wieczoru. - uśmiechnął się szeroko.
- A co z wami? Nadal wielka miłość? Uwierzcie mi, że teraz wszystkie fanki modlą się do telewizorów. - zaśmiała się reporterka.
- Oczywiście. - potwierdził Harry obejmując mnie w pasie, na co ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. - Nie wyobrażam sobie żadnej innej kobiety u mojego boku. - dodał po czym znienacka musnął moje wargi. Nie musiał czekać długo na moją odpowiedź na jego pocałunek. Odwzajemniłam go ze zdwojoną namiętnością.
- Może czasami zdarzają nam się małe nieporozumienia, ale oboje wiemy, że bez siebie nie znaczymy nic. Bywają trudne momenty, ale kocham Harrego zarówno w tych dobrych jak i złych chwilach. Zawsze będę go już kochać. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Przez moment chyba sama uwierzyłam w moje własne słowa.
- Ja ciebie też. - uśmiechnął się delikatnie i złożył na moich ustach, delikatny, pełen uczuć pocałunek. Nie wiem dlaczego, ale w tamtym momencie zapragnęłam, żeby to wyznanie było prawdziwe.
- Oczywiście. Zarówno Harry jak i całe One Direction ciężko pracowali nad ostatnim albumem, więc bezsprzecznie zasługują na wygraną. Jednak ich konkurencja tego roku jest duża. Muszą się zmierzyć z The Vamps, The Wanted, Adele, Lorde. Mimo to uważam, że sobie poradzą. Wierze w nich i dopinguję z całego serca. - odparłam.
- A co z tobą panie Styles. Jest trema?
- Minimalna. - zaśmiał się. - Ciężko pracowaliśmy nad albumem i wiemy, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty, więc spodziewamy się samych pozytywnych niespodzianek tego wieczoru. - uśmiechnął się szeroko.
- A co z wami? Nadal wielka miłość? Uwierzcie mi, że teraz wszystkie fanki modlą się do telewizorów. - zaśmiała się reporterka.
- Oczywiście. - potwierdził Harry obejmując mnie w pasie, na co ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. - Nie wyobrażam sobie żadnej innej kobiety u mojego boku. - dodał po czym znienacka musnął moje wargi. Nie musiał czekać długo na moją odpowiedź na jego pocałunek. Odwzajemniłam go ze zdwojoną namiętnością.
- Może czasami zdarzają nam się małe nieporozumienia, ale oboje wiemy, że bez siebie nie znaczymy nic. Bywają trudne momenty, ale kocham Harrego zarówno w tych dobrych jak i złych chwilach. Zawsze będę go już kochać. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Przez moment chyba sama uwierzyłam w moje własne słowa.
- Ja ciebie też. - uśmiechnął się delikatnie i złożył na moich ustach, delikatny, pełen uczuć pocałunek. Nie wiem dlaczego, ale w tamtym momencie zapragnęłam, żeby to wyznanie było prawdziwe.
Po
chwili nasz wywiad się skończył i oboje weszliśmy na podest, aby
zrobić kilka poz dla fotografów. Wtedy Harry wyszeptał do mojego
ucha - "Jesteś piękna i cudownie dzisiaj wyglądasz.
Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej." - te
słowa zupełnie zbiły mnie z tropu. Od kiedy on prawi mi
bezinteresowne komplementy? To się jemu nie zdarza. Czyżby chwila
zapomnienia? Odpowiedziałam mu bladym uśmiechem i zapozowałam do
kolejnego zdjęcia. Po chwili udaliśmy się do wielkiej hali
zbudowanej specjalnie ze względu na galę. Zajęliśmy nasze miejsca
przy stoliku obok reszty zespołu. Niall objął mnie ramieniem, po
czym spotkał się z gniewnym spojrzeniem Harrego i Liama. Obojgu nie
spodobało się to, że mnie dotknął. Przeczuwam, że po powrocie
do domu zostanę ukarana za to, że pozwoliłam sobie zrobić zdjęcie
z Horanem. Harry ciężko znosił sytuacje, w których to reszta
chłopaków była w centrum uwagi.
***Harry***
Nie jestem zazdrosny o Madeline, jednak uważam, że nie powinna się do tego stopnia szczerzyć do reszty zespołu. Jest moją żoną. Powinniśmy na każdej fotografii być uchwyceni razem w romantycznych uniesieniach, a nie obok siebie, patrząc się w zupełnie inne strony. Media muszą widzieć, że się kochamy. Oboje jesteśmy dobrymi aktorami, więc w czym problem?
Kiedy doszło do momentu kulminacyjnego gali, czyli ogłoszenia laureatów, Maddie chwyciła mnie za dłoń. Nie ukrywam, że ułatwiło mi to trochę ukoić nerwy w oczekiwaniu na wyniki. Kiedy trzykrotnie padła nazwa „One Direction” oraz dwukrotnie nazwisko „Styles” ogarnęła mnie duma, do której jak najbardziej miałem prawo. Podniosłem się z krzesła i w pośpiechu pobiegłem po nagrody. Nachyliłem się nad mikrofonem i postanowiłem powiedzieć kilka słów, aby uczynić dzisiejszy wieczór jeszcze bardziej wyjątkowym.
„Prawdę mówiąc nie przygotowałem sobie żadnej przemowy. Słysząc tu tylu przedmówców, którzy wszystko dobrali tak wspaniale w słowa, pragnę tylko powiedzieć, że ten wieczór należy do was Directioners. To dzięki wam tutaj dzisiaj jestem i trzymam w dłoniach te nagrody. To wasza zasługa, więc wyjdźcie gdzieś dzisiaj, zabawcie się. Zasłużyliście na to. Chcę też podziękować reszcie chłopaków oraz mojej żonie. Bez względu na wszystko zawsze jest przy mnie i mnie wspiera. Nigdy nie będę w stanie się jej za to odwdzięczyć. Dziękuję. Dobranoc.” - wygłosiłem swój monolog, po czym pomachałem do kamery i wróciłem do stolika, gdzie czekała mnie uśmiechnięta Maddie. Bez dłuższego zastanowienia musnąłem jej wargi.
-
Zasłużyłeś na te nagrody. - wyszeptała i pogładziła mnie po
włosach.
-
Dziękuję, że jesteś przy mnie. - powiedziałem nagle łamiącym
się głosem i przytuliłem ją z całych sił. Nie zważałem na
kilkadziesiąt tysięcy funtów, które mamy oboje na sobie tego
wieczoru, jedyne o czym myślałem to, to, żeby dostatecznie mocno
zacisnąć powieki, aby nie wydostała się spod nich żadna łza.
Nie rozumiałem samego siebie. Dlaczego nagle byłem zdolny do
płaczu, skoro nic takiego się wtedy nie stało? Gala jak gala.
Kilka nagród, zdjęć, wywiadów i after party. Nic wielkiego.
-
Okay. - odparła tylko, po czym odsunęła ode mnie na bezpieczną
odległość.
Po gali wszyscy razem udaliśmy się na małe after party. Nie byłem w zbyt dobrym humorze. Nikt chyba oprócz Nialla tego nawet nie zauważył. Mogłem się spodziewać, że tak będzie. Maddie ma mnie głęboko gdzieś, Zayn i Lou zajęci są swoimi dziewczynami, a Liam uganianiem się za moją żoną. Co on w ogóle w niej widzi? Przecież to zwykła egocentryczka skupiona na swojej karierze. Jest idiotą jeśli myśli, że ona byłaby w stanie zrezygnować ze mnie dla niego. Mam nad nią pełną kontrolę. Ten fakt mi w zupełności odpowiada. Im mocniej jej nienawidzę, tym bliżej siebie chcę ją mieć. Dzisiaj już zupełnie zacząłem tracić zmysły. Nie wiem, czy to za sprawą jej perfum, stroju czy alkoholu, ale chciałbym, abyśmy po powrocie do willi mogli pójść razem do ogrodu, usiąść na huśtawce w świetle księżyca, wtulić się jeden w drugiego i porozmawiać tak jak umieliśmy to robić kiedyś. Takich momentów czasem mi brakuje. Do tego jednak nie dojdzie, bo ona mi nie ufa i wie, że za każdym moim komplementem czy bezinteresownym uczynkiem kryje się wielki podstęp, który ją niemiłosiernie zrani. Nie tym razem.
Kiedy oddaliłem się od stolika, aby porozmawiać z organizatorem bankietu, zauważyłem kątem oka, jak Liam ciągnie gdzieś za sobą Maddy. Co on do cholery kombinuje?! Wkurzyłem się, przecież byle kto mógł im zrobić zdjęcie i wybuchnąłby skandal na skalę światową zatytułowany „Żona Stylesa ma romans z jego przyjacielem”. Najgorsze jest to, że media mogłyby mieć rację.
Postanowiłem pójść za nimi. Jeżeli ich coś łączy, to chcę to okryć nim ubiegną mnie brukowce. Przeprosiłem więc grzecznie Pana McPaul'a i udałem się w ich kierunku. Chciałem, aby moje ruchy wyglądały naturalnie, nie mogłem dać po sobie poznać, że jestem zaniepokojony czymkolwiek. Szybkim krokiem pokonałem całą salę i udałem się do ciemnego pomieszczenia do którego oboje skręcili. Najprawdopodobniej był to jakiś składzik czy kantorek w którym trzymane były obrusy, krzesła i tym podobne rzeczy. Stanąłem pod drzwiami i zajrzałem przez dziurkę od klucza do środka. Po chwili rozbłysnęło w środku światło, które mnie oślepiło. Madeline stała ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami naprzeciw Liama, który opierał się o blat stolika.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała nagle. Payne wdał się w stan lekkiego zadumania. - Odpowiesz? - słysząc ponownie barwę jego głosu, wyrwał się z zamyślenia i skoncentrował swoje spojrzenie na jej sylwetce.
- Musimy porozmawiać, nie uważasz? - odparł pytaniem na pytanie.
- Akurat teraz i tu? Jakbyś nie mógł po prostu przyjechać do mojego domu... - zaczęła. - Musze wracać, bo Harry...
- Widzę, jak się z nim męczysz. - stwierdził przerywając jej w połowie zdania.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdezorientowana.
- O tym, że ty masz go już dość! Widzę co się dzieje i nie podoba mi się to, jak on cię traktuje. Dajesz mu sobą pomiatać! Nie wolno ci!
- Proszę, przestań.... - wyszeptała spuszczając swój wzrok na podłogę.
- Maddie... nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Nic nie mówiłem, nie wtrącałem się, bo jesteś moją przyjaciółką, ale nie mogę już tak dłużej. Odejdź od niego i zacznij żyć swoim życiem. Pamiętam, jak cię pierwszy raz ujrzałem. Byłaś pewna siebie, wesoła, pełna życia. On ci to wszystko odebrał. Miałaś w sobie ogień, którego każdy się bał i szanował go. Zmieniłaś się i przykro mi, że nie mogę powiedzieć, że na lepsze. - zbliżył się do niej i pogładził ją po włosach.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła. - Nie masz prawa mówić, czy mam z nim dalej żyć, czy odejść! To nie twoja sprawa!
- Moja! Bo cię kocham! - wywrzeszczał chwytając jej dłoń.
- Nie chcę tego słuchać... - wyszeptała odtrącając go do tyłu.
- Zawsze cię kochałem. Od początku. Od pierwszego dnia. Kochałem w tobie wszystko. Kochałem cię w każdym momencie. Kochałem cię, kiedy poznałaś Harrego, kochałem cię, kiedy powiedziałaś „tak” przed ołtarzem, kochałem cię, kiedy twoja gwiazda rozbłysnęła. Kochałem cię wczoraj i kocham dzisiaj. Zawsze już będę. - mówiąc to po jego policzku płynęła łza.
- Nie utrudniaj już tego bardziej. Proszę cię. - Maddie nie wytrzymała i popłakała się.
- Co od niego dostałaś oprócz upokorzeń i bólu? Czy kiedykolwiek powiedział ci, że umrze, kiedy ty umrzesz? Czy powiedział ci dzisiaj, że cię kocha? Nie! I nie powie! Woli swoją kochankę! Dlaczego ty jesteś taka ślepa?!
- Nie masz prawa tak mówić! - zirytowała się.
- Mam prawo! Powiedz mi, że się mylę, a dam ci spokój. - chwycił szczelnie jej dłonie.
- Mylisz się. - wyszeptała łamiącym się głosem.
- Kochasz go? - spojrzał głęboko w jej oczy.
- Od zawsze. - odparł, po czym odepchnęła go ponownie i zbliżyła się w stronę drzwi.
Spanikowałem. Nie chciałem, by mnie zobaczyła, więc schowałem się w toalecie, która znajdowała się za drzwiami obok. Towarzyszyły mi mieszane uczucia. Miałem ochotę zabić Liama za to, co się tam przed momentem wydarzyło, a z drugiej strony czułem się podle i było mi go żal. W końcu jest moim przyjacielem. To nie jego wina, że się zakochał. Serce nie sługa... Maddie powiedziała, że mnie nadal kocha. Z jednej strony ucieszyła mnie ta wiadomość, a z drugiej zmartwiła, bo nie mam pewności, że mówiła prawdę. Znam ją wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że umie wybitnie kłamać patrząc prosto w oczy. Jest dobrą aktorką.
Po gali wszyscy razem udaliśmy się na małe after party. Nie byłem w zbyt dobrym humorze. Nikt chyba oprócz Nialla tego nawet nie zauważył. Mogłem się spodziewać, że tak będzie. Maddie ma mnie głęboko gdzieś, Zayn i Lou zajęci są swoimi dziewczynami, a Liam uganianiem się za moją żoną. Co on w ogóle w niej widzi? Przecież to zwykła egocentryczka skupiona na swojej karierze. Jest idiotą jeśli myśli, że ona byłaby w stanie zrezygnować ze mnie dla niego. Mam nad nią pełną kontrolę. Ten fakt mi w zupełności odpowiada. Im mocniej jej nienawidzę, tym bliżej siebie chcę ją mieć. Dzisiaj już zupełnie zacząłem tracić zmysły. Nie wiem, czy to za sprawą jej perfum, stroju czy alkoholu, ale chciałbym, abyśmy po powrocie do willi mogli pójść razem do ogrodu, usiąść na huśtawce w świetle księżyca, wtulić się jeden w drugiego i porozmawiać tak jak umieliśmy to robić kiedyś. Takich momentów czasem mi brakuje. Do tego jednak nie dojdzie, bo ona mi nie ufa i wie, że za każdym moim komplementem czy bezinteresownym uczynkiem kryje się wielki podstęp, który ją niemiłosiernie zrani. Nie tym razem.
Kiedy oddaliłem się od stolika, aby porozmawiać z organizatorem bankietu, zauważyłem kątem oka, jak Liam ciągnie gdzieś za sobą Maddy. Co on do cholery kombinuje?! Wkurzyłem się, przecież byle kto mógł im zrobić zdjęcie i wybuchnąłby skandal na skalę światową zatytułowany „Żona Stylesa ma romans z jego przyjacielem”. Najgorsze jest to, że media mogłyby mieć rację.
Postanowiłem pójść za nimi. Jeżeli ich coś łączy, to chcę to okryć nim ubiegną mnie brukowce. Przeprosiłem więc grzecznie Pana McPaul'a i udałem się w ich kierunku. Chciałem, aby moje ruchy wyglądały naturalnie, nie mogłem dać po sobie poznać, że jestem zaniepokojony czymkolwiek. Szybkim krokiem pokonałem całą salę i udałem się do ciemnego pomieszczenia do którego oboje skręcili. Najprawdopodobniej był to jakiś składzik czy kantorek w którym trzymane były obrusy, krzesła i tym podobne rzeczy. Stanąłem pod drzwiami i zajrzałem przez dziurkę od klucza do środka. Po chwili rozbłysnęło w środku światło, które mnie oślepiło. Madeline stała ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami naprzeciw Liama, który opierał się o blat stolika.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała nagle. Payne wdał się w stan lekkiego zadumania. - Odpowiesz? - słysząc ponownie barwę jego głosu, wyrwał się z zamyślenia i skoncentrował swoje spojrzenie na jej sylwetce.
- Musimy porozmawiać, nie uważasz? - odparł pytaniem na pytanie.
- Akurat teraz i tu? Jakbyś nie mógł po prostu przyjechać do mojego domu... - zaczęła. - Musze wracać, bo Harry...
- Widzę, jak się z nim męczysz. - stwierdził przerywając jej w połowie zdania.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdezorientowana.
- O tym, że ty masz go już dość! Widzę co się dzieje i nie podoba mi się to, jak on cię traktuje. Dajesz mu sobą pomiatać! Nie wolno ci!
- Proszę, przestań.... - wyszeptała spuszczając swój wzrok na podłogę.
- Maddie... nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Nic nie mówiłem, nie wtrącałem się, bo jesteś moją przyjaciółką, ale nie mogę już tak dłużej. Odejdź od niego i zacznij żyć swoim życiem. Pamiętam, jak cię pierwszy raz ujrzałem. Byłaś pewna siebie, wesoła, pełna życia. On ci to wszystko odebrał. Miałaś w sobie ogień, którego każdy się bał i szanował go. Zmieniłaś się i przykro mi, że nie mogę powiedzieć, że na lepsze. - zbliżył się do niej i pogładził ją po włosach.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła. - Nie masz prawa mówić, czy mam z nim dalej żyć, czy odejść! To nie twoja sprawa!
- Moja! Bo cię kocham! - wywrzeszczał chwytając jej dłoń.
- Nie chcę tego słuchać... - wyszeptała odtrącając go do tyłu.
- Zawsze cię kochałem. Od początku. Od pierwszego dnia. Kochałem w tobie wszystko. Kochałem cię w każdym momencie. Kochałem cię, kiedy poznałaś Harrego, kochałem cię, kiedy powiedziałaś „tak” przed ołtarzem, kochałem cię, kiedy twoja gwiazda rozbłysnęła. Kochałem cię wczoraj i kocham dzisiaj. Zawsze już będę. - mówiąc to po jego policzku płynęła łza.
- Nie utrudniaj już tego bardziej. Proszę cię. - Maddie nie wytrzymała i popłakała się.
- Co od niego dostałaś oprócz upokorzeń i bólu? Czy kiedykolwiek powiedział ci, że umrze, kiedy ty umrzesz? Czy powiedział ci dzisiaj, że cię kocha? Nie! I nie powie! Woli swoją kochankę! Dlaczego ty jesteś taka ślepa?!
- Nie masz prawa tak mówić! - zirytowała się.
- Mam prawo! Powiedz mi, że się mylę, a dam ci spokój. - chwycił szczelnie jej dłonie.
- Mylisz się. - wyszeptała łamiącym się głosem.
- Kochasz go? - spojrzał głęboko w jej oczy.
- Od zawsze. - odparł, po czym odepchnęła go ponownie i zbliżyła się w stronę drzwi.
Spanikowałem. Nie chciałem, by mnie zobaczyła, więc schowałem się w toalecie, która znajdowała się za drzwiami obok. Towarzyszyły mi mieszane uczucia. Miałem ochotę zabić Liama za to, co się tam przed momentem wydarzyło, a z drugiej strony czułem się podle i było mi go żal. W końcu jest moim przyjacielem. To nie jego wina, że się zakochał. Serce nie sługa... Maddie powiedziała, że mnie nadal kocha. Z jednej strony ucieszyła mnie ta wiadomość, a z drugiej zmartwiła, bo nie mam pewności, że mówiła prawdę. Znam ją wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że umie wybitnie kłamać patrząc prosto w oczy. Jest dobrą aktorką.
***Madeline***
Bałam się tej rozmowy z Liamem, bo wiedziałam, że będzie poważna, ale nie sądziłam, że aż do tego stopnia. Nie chciałam słyszeć tego wyznania. Ono spowodowało, że w mojej głowie narodził się jeszcze większy mętlik. Jak on może mnie kochać?! Nie chcę tego. Po prostu nie chcę. Nie sądzę, abym była kobietą, w której kwarto ulokować swoje uczucia. Nie dam mu nic prócz cierpienia. Z drugiej strony... on też nie jest mi obojętny. Zawsze wie co powiedzieć, żebym się uśmiechnęła i zapomniała o troskach. Lubię być w jego towarzystwie, bo czuję się przy nim taka wyjątkowa, warta miłości i szacunku. On zawsze odnosił się do mnie z szacunkiem i dawał mi ciepło, o jakim zapominał Styles, ale to wszystko jest nie ważne. To się nie liczy. Ja mam męża.
- Gdzie jest Harry? - zapytałam wracając do stolika, przy którym siedział już tylko Niall.
- Poszedł gdzieś. - odparł Irlandczyk. - stało się coś? Płakałaś? - dociekał.
- Nie, tylko wpadło mi coś do oka. - posłałam mu wymuszony uśmiech.
- Wracamy do domu? - usłyszałam za sobą głos Stylesa.
- Tak. - odparłam zrezygnowana i podniosłam się z miejsca.
Chwyciłam jego dłoń i oboje udaliśmy się w stronę jednej z taksówek, które czekały na gości bankietu pod wejściem do rezydencji. Po kilkunastu minutach byliśmy już w domu. Oboje weszliśmy do naszego salonu. Byłam nieobecna. Nic nie przykuwało mojej uwagi. Moje myśli odbiegały daleko do Liama i jego wyznania.
- Mówiłem coś do ciebie! - usłyszałam wrzask, który przytwierdził mnie nagle do ziemi.
- Przepraszam... - wyszeptałam.
- Tak wiem, jesteś zajęta myśleniem o Liamie. - odparł z przekąsem opadając na skórzaną kanapę. - Słyszałem waszą rozmowę.
- Zapomnij o niej. - rozkazałam łamiącym się głosem.
- Chcesz do niego odejść? - zapytał spoglądając na mnie.
- Nie. Nie mogłabym. - odparłam i nagle coś we mnie pękło i wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem. Styles w momencie do mnie podbiegł i objął mnie czule.
- Już dobrze. Jestem przy tobie. Nie płacz skarbie. - zaczął szeptać do mojego ucha. To mnie otrzeźwiło.
- Skarbie? Skarbie?! Teraz skarbie?! Kiedy poczułeś się zagrożony bo wiesz, że mogę cię zostawić z niczym, przypomniałeś sobie, że jestem twoim skarbem?! - odepchnęłam go.
- Maddie...
- Zamilcz! Przez ten cały czas to ty miałeś nade mną pełną kontrolę, mogłeś robić co chciałeś, bo wiesz, że bym ci się nie przeciwstawiła. Kochałam cię draniu! Tolerowałam twoje zdrady i wszelkie ciosy! Musiałam cię przecież kochać, bo inaczej już dawno byłbyś skończony! I co w zamian dostałam? No właśnie... podbite oko, przepłakane noce i umiłowanie do alkoholu. To wszystko co dostałam od ciebie. Więc jeśli chcesz jeszcze mieszkać w tym domu, trzymaj się ode mnie z daleka, inaczej z tobą skończę! - zagroziłam i udałam się swojego pokoju.
Nie chciałam tego wszystkiego powiedzieć. Było mi głupio. Dlaczego doprowadziliśmy do takiej nienawiści? Styles zawsze był moim ideałem mężczyzny, byłam gotowa walczyć o niego do upadłego. Gdybym czuła, że nadal warto – walczyłabym.
Ten rozdział miał się pojawić już w zeszłym tygodniu :). Mam nadzieję, że was nie zanudziłam dzisiaj. Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają ♥ Pamiętajcie - piszę dla Was! :D
Dooooobra, znacie zasadę: 6 kom i zobaczymy co się podzieje w kolejnym rozdziale ;)
Pozdrawiam, Hipsta xx
Aaaaaaaa....
OdpowiedzUsuńZajebisty no :-) mam nadzieję że niedługo będzie jakaś scena miłości czy coś
Super *_*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa napisz 3 rozdział tak szybko jak to możliwe , proszę !!!!!
OdpowiedzUsuńSzybko, szybko, szybciej !
OdpowiedzUsuńhsvxnsuksnxgsvzhuxkcnc
genialne, ok *_*
Aww nie no miema słów by to opisac . Czekam na 3 rozdział !! @pizza_nialla
OdpowiedzUsuńUuuu robi sie coraz ciekawiej! *,* super, super, super! :D
OdpowiedzUsuńCudo x
OdpowiedzUsuńRobi się coraz lepiej :D
OdpowiedzUsuńInformuj mnie @xdmysweetlovato
Ps. Robisz coraz wieksze postepy
Świetny Blog.
OdpowiedzUsuńhttp://reality-dream-life.blogspot.com/ zapraszam do siebie