GRY
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 29 marca 2014

Rozdział XVII (ostatni)


Piosenka ♥
            Alfred Hitchcock powiedział kiedyś, że "Miłość to partia kart, w której wszyscy oszukują: mężczyźni, by wygrać, kobiety, by nie przegrać". Jeszcze nie tak dawno nie rozumiałam co miał na myśli, teraz już dobrze wiem. Pamiętam jak Zayn zamknął mnie w swoim pokoju, by nie dopuścić do mojej randki z Billem. Myślałam wtedy, że chce zwyczajnie ze mnie zadrwić, ale on mnie już wtedy kochał i robił wszystko, aby wygrać z Billem. Dlatego zawsze pojawiał się w tych samych miejscach co my, próbował go ośmieszyć, sprawić bym uświadomiła sobie, że Evans to kawał drania. Ja chyba wtedy też to w nim dostrzegłam, jednak stwierdziłam, że nikt nie zada mi większego cierpienia od Malika. Widok tych jego dziuni przyprawiał mnie o mdłości. Chciałam mu wtedy udowodnić, że jestem od nich lepsza, dlatego byłam zadziorna, krytykowałam go, udawałam, że jest mi obojętny, że jego zaloty na mnie nie działają w żaden sposób. Umawiałam się  Billem, aby zauważył, że mam go głęboko gdzieś, a potem jak przyszło co do czego, sama szukałam jego bliskości, bo zdążył mnie  w tym krótkim czasie do siebie przyzwyczaić. Cały Malik.
- Kochanie, wiesz może gdzie się podziały moje klucze? - siedząc w kuchni usłyszałam głos Zayna dobiegający z mojego pokoju.
- Nie wiem. Chyba miałeś w spodniach. - odparłam i wróciłam do czytania porannej gazety.
- Dobra, mam. - krzyknął zadowolony.
- Fajnie. - wymamrotałam nadal nie odrywając wzroku od artykułu w prasie, który mnie strasznie zaciekawił.
- Mam cię! - krzyknął Zayn obejmując mnie mocno, po czym przygryzł skórę mojego ramienia.
- Ała! Oszalałeś?! - podskoczyłam z bólu. - Odwala ci? - zapytałam odtrącając go. Malik stał nade mną jeszcze przez moment z miną zbitego psa.
- Ale ty jesteś słodka od samego rana. - przewrócił oczami i zajął miejsce obok mnie. - Co czytasz? - zapytał.
- Artykuł, piszą, że poszukują osób do pracy w Polsce, bo otwarli jakąś nową sieć sklepów, czy czegoś tam i sporo płacą. - odparłam.
- No i? Masz już dobrze płatną pracę. - wzruszył ramionami i wyrwał mi gazetę, po czym wrzucił ją do kosza.
- Ej, jeszcze nie skończyłam czytać! - wkurzyłam się.
- Skończyłaś. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jesteś nieznośny. - westchnęłam i poszłam do łazienki.
- I kto to mówi? - rzucił za mną i dopił moją kawę.
- Teraz zrób mi nową. - odparłam stojąc w drzwiach.
- Jasne... - przekręcił oczami.
               Momentami tak strasznie mnie irytował, ale nawet wtedy kochałam tego idiotę. Wszystko co w nim było nieznośne, potęgowało moją miłość. Zayn i ja jesteśmy jeszcze bardzo młodzi, ale czuję, że nadeszła pora na poważny ruch naprzód. Chciałabym, żeby się mi oświadczył. Każda kobieta chce usłyszeć to bazowe pytanie z ust swego ukochanego, nieprawdaż? Nie twierdzę, że mamy brać ślub już teraz, w trybie natychmiastowym, ale chcę, aby ludzie mogli już teraz podziwiać pierścionek zaręczynowy na moim palcu. Boję się tylko, że Zayn nie czuje tego w taki sposób jak ja. On chyba ma zupełnie inne wyobrażenie o naszym związku niż ja. On m jeszcze na wszystko czas i z niczym poza seksem nie chciał się nigdy śpieszyć. Nadal tak jest. Czasem mam wrażenie, że gdyby nie fakt, że mamy bogate życie intymne, on już dawno by ode mnie odszedł. Ta myśl mnie przeraża.
Kiedy wyszłam już z łazienki, rozejrzałam się po mieszkaniu Harrego, w którym spędziłam tę noc. Nigdzie nie było Zayna. Westchnęłam głośno i udałam się do jego pokoju, w którym położyłam się po kołdrą wygodnego łóżka i próbowałam zasnąć. Nie miałam pojęcia gdzie znowu powiało Malika, ale o dziwo się o niego nie bałam. Chyba w głębi serca rozumiałam, że to naturalne zachowanie z jego strony. Po krótkiej chwili zasnęłam. Nie mam pojęcia ile spałam, być może piętnaście minut, aż do momentu, kiedy to nie obudził mnie głośny trzask zamykanych drzwi do sypialni.
- Oooo... przepraszam, nie wiedziałem, że śpisz. - odezwał się od progu, kiedy spostrzegł, że przecieram oczy.
- Musisz się zawsze tak tłuc? - zapytałam.
- Przepraszam. - odparł i podszedł do mnie, po czym wślizgnął się pod kołdrę i z troską oraz czułością wziął moje ciało w swoje silne ramiona. - Nie chciałem cię obudzić. - pocałował moją głowę.
- Gdzie byłeś? - zapytałam wtulając się w niego.
- W sklepie. Skończyło się mleko, a ty nie lubisz kawy bez mleka. - zaśmiał się wesoło.
- Jesteś najlepszy. - zachichotałam. - Swoją drogą, to kiedy jeszcze nie byliśmy razem, umiałeś się wkraść do mojego pokoju cicho niczym myszka, a teraz otwierasz drzwi niemalże z buta. - zauważyłam.
- Bo wtedy nie lubiłaś... to znaczy udawałaś, że nie lubisz, kiedy przebywałem w tym samym pomieszczeniu co ty, więc musiałem się skradać, bo gdybym grzecznie zapukał, nie wpuściła byś mnie do środka, a teraz wiem, że kochasz kiedy jestem przy tobie.
- Nie prawda! Nie udawałam wtedy! Ja na serio nie lubiłam, kiedy byłeś w pobliżu, bo mało brakowało bym straciła kontrolę i cię zgwałciła. - zaśmiałam się.
- Uwierz mała, że byłbym ci za to wdzięczny. - wybuchnął śmiechem.
- W to nie wątpię... - przekręciłam oczami.
- Kocham cię, wiesz? - zapytał po czym musnął moje wargi.
- Wspomniałeś już kiedyś.. - wyszeptałam po czym zamknęłam oczy i ponownie próbowałam zasnąć, jednak natarczywe dłonie Zayna błądzące po moim ciele mi to uniemożliwiały. - Chcę spać. - powiedziałam stanowczo.
- A ja potrzebuję seksu. - odparł i kontynuował.
- Zayn, przestań. Nie mam ochoty. - oświadczyłam i odchyliłam kołdrę, wstałam z łóżka i udałam się do pokoju Stylesa.
- April... no... nie wygłupiaj się! - usłyszałam wołanie z sąsiedniego pokoju, którym się zbytnio nie przejęłam.
- Cześć. - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia, w którym zastałam Loczka  leżącego na łóżku i wpatrzonego w monitor swojego laptopa. - Znajdzie się dla mnie miejsce obok ciebie? - zapytałam.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- Zayn nie daje mi spać. - westchnęłam.
- Słyszałem... ale ja nie mogę ci zagwarantować, że będę trzymał ręce z dala od ciebie. - zaśmiał się cwaniacko.
- Spróbuj mnie dotknąć, to nie Zayn cię zmasakruje, tylko ja. - zagroziłam i położyłam się obok niego.
- A nie mówiłem, że ona jest słodziutka? - zapytał z rozbawieniem Malik stojąc w drzwiach.
- Najsłodsza... - wymamrotał Styles. Jeżeli mam być szczera, to nigdy go nie lubiłam, uważałam go za skończonego gnojka. Można nawet powiedzieć, że go nie trawiłam i przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu sprawiało, że miałam ochotę zdjąć szpilkę i rzucić nią w jego twarz. Drastyczne, prawda? Ległam obok niego, aby wkurzyć Zayna, co nie udało mi się, więc moje poświęcenie na nic się nie zdało. Gdyby nie fakt, że jest kumplem mojego faceta, już dawno zwyzywałabym go i co drugie słowo mojego monologu objęte byłoby cenzurą.
- Dobra kochanie, koniec cyrku. Idziemy do mojego pokoju na namiętny seks. - powiedział Mulat po czym chwycił mnie za dłoń i siłą wyprowadził mnie z pokoju Stylesa. Do cholery! Czemu on traktuje mnie tak przedmiotowo? To boli!
- Zayn możemy pogadać... - zaczęłam.
- Przez cały czas gadamy. - odezwał się siadając na skraju łóżka.
- Ale wiesz, tak sam na sam. - wyszeptałam i skinęłam głową w stronę ściany za którą przebywał Harry.
- Z tego co mi wiadomo, to Harry wychodzi na spotkanie za 5 minut, więc nie ma sprawy. - uśmiechnął się delikatnie.

Piosenka ♥
***Zayn***

               Słysząc z jej ust, że musimy porozmawiać sam na sam, obudziły się we mnie drobne obawy. Zwykle takie słowa nie znaczą nic dobrego. Tak jak przypuszczałem Styles zmył się z mieszkania po równych pięciu minutach.
- Co się stało kochanie? - zapytałem sadzając ją na swoich kolanach.
- Nie sądzisz, że nadszedł najwyższy czas na podjęcie pewnych kroków? - zapytała.
- Jakich? - zmartwiłem się jeszcze bardziej.
- Domyśl się. - odparła.
- Domyśl się? Tylko tyle? Standardowa odpowiedź każdej kobiety. - przewróciłem oczami.
- Od jakiegoś czasu mnie nieustannie mdliło... - zaczęła.
- I co w związku z tym? Byłaś się przebadać? - zapytałem.
- Myślałam, że jestem w ciąży. Wiesz... nie zabezpieczaliśmy się niekiedy. - usłyszałem.
- Czekaj, czekaj... czy ty mi próbujesz powiedzieć, że... - wziąłem głęboki wdech i zdjąłem ją ze swoich kolan, po czym podszedłem do okna. - To nie możliwe. Nie możesz być w ciąży! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Ledwie starcza nam obojgu kasy na mieszkanie, studia, jedzenie, a teraz jeszcze dziecko?! - zacząłem na nią krzyczeć zupełnie bez powodu. Wystraszyłem się.
- Nie jestem w ciąży. - wyszeptała.
- Nie jesteś? - upewniła się.
- Nie. - powtórzyła ledwie dosłyszalnym tonem.
- Kochanie! - ucieszyłem się i chciałem ją do siebie przytulić, ale ona mnie odepchnęła. - Nie złośc się na mnie, wystraszyłem się. - próbowałem się bronić.
- Nie złoszczę się. - odparła patrząc w moje oczy. Widziałem, jak w ich kącikach gromadzą się łzy. - Miałeś prawo się przestraszyć... przecież dziecko oznaczałoby koniec z imprezami, wolnością, lekkomyślnością, musiałbyś się w końcu w coś zaangażować... - zaczęła wymieniać.
- April, to nie tak. Ja po prostu nie jestem gotowy na bycie ojcem. - odparłem chwytając jej dłoń.
- A ja na to by być matką. - usłyszałem. Objąłem ją mocno, po czym pocałowałem jej usta i zacząłem błądzić dłońmi po jej plecach, po czym powoli uniosłem jej bluzkę. April ni stąd ni zowąd się zerwała i odepchnęła mnie od siebie. - To nie ma sensu.- wyszeptała.
- Okay, rozumiem. Nie zmuszam się kochanie. - uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
- Nie mówiłam o tym. - sprostowała.
- Więc o czym? - zaniepokoiłem się.
- O nas. - po jej policzku słynęła łza.
- O czym ty mówisz? - zapytałem.
- O tym, że nasz związek nie ma już żadnego sensu.
- Dlatego, że nie chcę dziecka? - zapytałem.
- Dziecko nie ma tu nic do rzeczy. Mówię o tym, że nic poza seksem nas nie łączy. Nie zaprzeczaj. Gdybym nie poszła z tobą do łóżka, to nie chciałbyś się ze mną związać.
- April o czym ty do jasnej cholery pieprzysz?! - wkurzyłem się.
- O tym, że jestem twoją dziewczyną, bo tak ci wygodnie. Możesz robić ze mną co tylko chcesz, bo wiesz, że zawsze ci ulegnę! - krzyknęła.
- Ulegniesz mi?! Nie bądź śmieszna! To ty zawsze musisz rozdawać karty, bo jeśli coś nie idzie po twojej myśli, to zaczynasz mieć wszystko w dupie! Gdybym ci się sprzeciwił to być mnie olała!
- No proszę cię! Nigdy nie chcesz mnie nawet wysłuchać do końca co mam ci do powiedzenia, bo zawsze wszystko wiesz lepiej! Na przykład dzisiaj, nawet nie pozwoliłeś mi dokończyć, że nie jestem w ciąży, tylko wbiłeś cobie coś do głowy i się wkurzyłeś!
- Miałem do tego prawo! Myślisz, że chciałem, żebyś mi zniszczyła życie ciążą?! - krzyknąłem. Dopiero po chwili zrozumiałem, co tak na prawdę wypłynęło z moich ust.
- Dziękuję ci za twoją szczerość! - rozpłakała się już na dobre.
- Przepraszam. - wyszeptałem i próbowałem ją objąć.
- Nie dotykaj mnie! - wkurzyła się.
- Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Przecież wiesz, że cię kocham.
- Coraz częściej zaczynam w to wątpić. Może zwyczajnie nie jesteśmy dla siebie?!
- To ty tak uważasz.
- Stwierdzam fakty Zayn! Popatrz, do czego doprowadziliśmy!
- No do czego niby?! Dlaczego ty taka jesteś? Zawsze angażujesz się w coś w stu procentach, a potem nagle nie wiadomo czemu odpuszczasz?
- Odpuszczam, kiedy wiem, że coś nie ma już dłużej sensu.
- Jeśli uważasz, że my nie mamy już dłużej sensu, to idź. Proszę bardzo. Nie mam zamiaru cię zatrzymywać. - powiedziałem patrząc na nią, stała w miejscu wpatrując się we mnie - Słyszysz co do ciebie mówię?!
- Zayn, jeśli teraz wyjdę, to wiedz, że bezpowrotnie. - ostrzegła.
- Rób co chcesz. Mam to w nosie. - wzruszyłem ramionami i stanąłem twarzą do okna. Po kilku sekundach usłyszałem trzask zamykanych drzwi. - April?! April! April! - zerwałem się i wybiegłem na klatkę schodową - Wróć! Nie idź! Proszę nie idź! - krzyczałem za nią - Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę cię! - wykrzyczałem, kiedy zorientowałem się, że opuściła już blok.
              Wyszła. Jak zwykle zrobiła to co chciała. Myślałem, że to nasza kolejna bezsensowna kłótnia i że minie jak wszystkie inne.. ale myliłem się tym razem. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, zrozumiałem, że to już koniec. Ostrzegła mnie, że wyjdzie bezpowrotnie. Zrozumiałem co powiedziałem, co się dzieje, że ją tracę. Wszystko nie tak, jak powinno być. Pozwoliłem odejść kobiecie mojego życia. Jestem takim idiotą.

Piosenka ♥
***April***

               Zawsze wiedziałam, że on jest tym jednym, jedynym i nigdy nikt mi go nie zastąpi. To była tylko jedna z licznych bezsensownych kłótni, po której oboje unieśliśmy się dumą. Nie chciałam go przepraszać jako pierwsza, bo uznałam, że to on powinien kleknąć przede mną z bukietem róż i oświadczyć mi się. Chyba wtedy był ku temu najwyższy czas, prawda? Szkoda tylko, że on też uznał, że nie ma za co mnie przepraszać. Zwątpiłam we wszystko, w co wierzyłam. Załamałam się. Byłam pełna żalu i goryczy. Chciałam mu udowodnić, ze stać mnie na kogoś lepszego niż on i że nie mam zamiaru za nim płakać. Jeszcze tego samego dnia wsiadłam w taksówkę i ruszyłam przed siebie. Zostawiłam wszystko. Pojechałam do Oxfordu. Spędziłam tam tydzień, po czym wsiadłam w samolot i wróciłam do domu - do Polski. Nawet nie wiem, czy Zayn był u mnie w mieszkaniu po naszej awanturze, czy zwyczajnie odpuścił. Wiem tylko, że zadzwonił raz. Jeden jedyny raz. Dzień po awanturze. Jedne jedyny telefon, którego nie odebrałam. Nic więcej. Odpuścił sobie, a ja mimo to czekałam. Zostawiłam Bradford i Londyn za sobą, jednak nigdy, nawet na ułamek sekundy moje myśli nie odwróciły się od Zayna. Bezustannie wyobrażałam sobie, jak to by było, gdybyśmy wtedy zachowali się jak odpowiedzialni, dorośli ludzie, a nie szczeniaki. Co noc mówię do niego "dobranoc"mając nadzieję, że mi na nie odpowiada, co noc proszę Boga o łaskawość i wyrozumiałość dla niego oraz aniołów, by nawet na moment nie przestawały osłaniać go swoimi skrzydłami. Przed każdym zaśnięciem mam nadzieję, że ta noc będzie moją ostatnią, abym nie musiała już dłużej cierpieć na brak jego dotyku, uśmiechu, bliskości, ciepła, głosu, zapachu... ile jeszcze? Przegrałam życie. Z tego co mi wiadomo, Zayn ma się dobrze. Trzy lata po naszym rozstaniu, poznał jakąś dziewczynę, usunął moje imię z nadgarstka i po miesiącu się jej oświadczył. Ma gromadkę dzieci, tak jak zawsze o tym marzył, patrzy jak rosną, opiekuje się swoją żoną, realizuje się zawodowo. Jest szczęśliwy. Kocha ją... musi ją kochać... ale, czy zapomniał o mnie? Zapomniał. Przez cały ten czas pisałam pamiętnik w języku angielskim, z myślą, że on go kiedyś przeczyta. Cały był zapełniony nim.


***Zayn***

             Minęło ponad 50 lat, od kiedy poznałem April. Pamiętam ten moment jakby to było wczoraj. Byłem rozzłoszczony, że ktoś miał czelność naruszyć moją strefę prywatną w tak nietuzinkowy sposób, otworzyłem oczy, a przede mną stała ona. Miała na sobie błękitną sukienkę, a jej wzrok napotkawszy mój momentalnie uciekł w stronę jej balerinek. Była taka słodka i zawstydzona. Już wtedy coś do niej poczułem. Z każdą kolejną sekundą, każdym jej kolejnym słowem, gestem, uśmiechem, spojrzeniem uczucie rosło w siłę, aż eksplodowało wtedy we wrześniu w Londynie. Oboje się potrzebowaliśmy. Nigdy nie twierdziłem, że to co nas połączyło było czymś zwykłym. Nasza miłość była niebiańska. April była osobą, z którą chciałem zostać na stałe,  nawet w nędzy i chorobie, bo będąc z nią wszystko jest lepsze. Muzyka jest czystsza i przyjemniejsza dla ucha, obrazy nie wydają się być takie rozmazane, zmysł węchu odnajduje tylko słodki zapach jej perfum, a ciało reaguje tylko na jej pieszczoty. Zawsze uciekałem od miłości nie rozumiejąc jej sensu. Myślałem, że kochać, to znaczy być u boku kogoś na stałe, April udowodniła mi, że kochać to znaczy oddać komuś własną duszę wraz z sercem, zostawić samego siebie w tyle oraz zdać się na wieczne cierpienie pozwalając tej osobie odejść. Oboje cierpieliśmy od momentu, kiedy tak zwyczajnie pozwoliłem jej wyjść za drzwi. Byłem u niej kilka godzin po naszym rozstaniu, pukałem donośnie w drzwi, ale nikt mi nie otworzył. Pojawiłem się tam również następnego dnia, aby usłyszeć z ust jej współlokatorki, że się wyprowadziła. Wielokrotnie do niej pisałem, ale ostatecznie nie zdecydowałem się na wysłanie ani jednej wiadomości, czy choćby zatelefonowanie. Nie wiedziałem co miałbym jej powiedzieć. Kiedy w końcu zdobyłem się na odwagę, nie odebrała, więc skasowałem jej numer. Skoro ona tak po prostu wyjechała, to dlaczego ja nie miałbym skasować jej numeru?! Problem polegał tylko na tym, że nie dość, że za nią tęskniłem, obwiniałem się o nasze rozstanie, to jeszcze znałem ten szereg dziewięciu cyfr na pamięć. Pewnego dnia udałem się nawet do Polski, ale nie udało mi się jej odnaleźć, nie znałem jej nowego adresu, a pod starym mieszkali jacyś nowi ludzie, którzy nigdy nie mieli z nią styczności. Postanowiłem więc ruszyć do przodu. Zamknąć za sobą ten rozdział. Nie chciałem tracić reszty życia na szukaniu jej. Znalazłem odpowiednią kobietę, poślubiłem ją, usunąłem tatuaż, ale mimo to April nadal mieszkała w moim sercu. Nie byłem w stanie o niej zapomnieć. Ona zawsze była moim wszystkim. Przez ponad czterdzieści lat małżeństwa z Donną rozmyślałem o April. Stałem się nieczuły, oschły i zgryźliwy dla mojej żony. Tak na prawdę, to nigdy nie przestałem szukać Leny. Robiłem po kryjomu wszystko co było w mojej mocy aby ją odnaleźć. Zerwała kontakt ze wszystkimi starymi znajomymi. Nie wiedziałem dokąd się tak na prawdę udała, czym się zajmuje, czy w końcu ukończyła jakieś studia. Nie wiedziałem nic.

Piosenka ♥
              Tydzień temu otrzymałem przesyłkę z Francji. Myślałem, że jest ona od mojej siostry, jednak kiedy ją otwarłem, okazało się że nie maiłem racji. Kiedy ją rozpakowałem, moje serce doznało wstrząsu, dostrzegłem w jej wnętrzu mały, pociemniały od staroci, srebrny kluczyk, który wyrył się w mojej pamięci. Ten sam ofiarowałem Lenie blisko 49 lat temu. Dalej w paczce umieszczone były prywatne fotografie - jak się okazało jej. Było na nich pełno nas. Pod nimi, na samym dnie leżał mały, mocno zużyty zeszycik. Kiedy wziąłem go do rąk i otwarłem, okazało się, że był to jej pamiętnik. Nie maiłem odwagi go przeczytać. Bałem się, że wszystko powróci i na nowo doznam takiego cierpienia jak wcześniej. To zawsze bolało tak samo - każda myśl o April. Kiedy oswoiłem się z faktem, że mam w posiadaniu coś tak drogocennego jak jej wszystkie zapisane myśli, odczucia i sekrety, zdobyłem się na odwagę aby go przeczytać. Ku mojemu zdziwieniu był pisany w języku angielskim.

"15 listopada 2013 roku  - za oknem jest zimno i ponuro, wstrętna jesienna szarość. W gruncie rzeczy, ta pogoda określa to jak się czuję. Sama szarość - od momentu, kiedy go przy mnie nie ma. Jest 15:28, co oznacza, że minęły już ponad 432 godziny bez niego. Ile jeszcze? Chciałbym zapomnieć... tak bardzo chciałbym zapomnieć, że on kiedykolwiek istniał."
"12 stycznia 2014 r. - to już 1392 godziny bez niego. Dzisiaj są jego urodziny. Ciekawe, czy jeszcze o mnie pamięta... Chcę, żeby był szczęśliwy, ruszył na przód i wybaczył, że tak potwornie go zraniłam."

"30 lipca 2042 r. - lekarz twierdzi, że jest ze mną coraz gorzej. Słyszałam, jak mówią, że cudem jest to, że jeszcze żyję. Ja chcę już umrzeć. Na prawdę chcę tego. Wytrzymałam bez niego blisko 30 lat, czyli 262800 godzin, więcej nie chcę. Pozwólcie mi umrzeć i czekać na niego po drugiej stronie. Proszę."

Ona nigdy nie przestała mnie kochać. Nie była w stanie. Każdy wpis był o mnie. Nie było ich dużo., bo zalewie 167 wpisów w przeciągu od 2013 roku, aż do 2042. Na tylnej, wewnętrznej stronie okładki był jeszcze jeden, króciutki wpis: "Jeśli otrzymałeś tę przesyłkę, to oznacza, że właśnie umarłam. Nie płacz kochanie, proszę... Miałam ciebie przez ten cały czas głęboko w sercu i to czyniło moje życie wspaniałym. Kocham cię i czuwam nad tobą. April." Załamałem się. Dlaczego?! Dlaczego znowu mi to zrobiła?! Dlaczego ponownie mnie zostawiła?! W paczce znajdowała się jeszcze jedna rzecz, której wcześniej nie dostrzegłem, a mianowicie list, zaadresowany do mnie.


02.08.2062r.

Drogi Zaynie,
    W przesyłce znajdują się rzeczy April, które chciała oddać w twoje posiadanie. Zmarła 30 lipca trzydzieści lat temu. Nowotwór ją wykończył. Nigdy, nawet na ułamek sekundy nie przestała cię kochać.
    Ta paczka miała zostać ci przekazana, już tamtego dnia, w którym jej serce przestało bić, jednak nie byłam w stanie tego zrobić, bo wiedząc, że oddaję ci jej rzeczy osobiste, czułam, że już na dobre ją stracę. Byłam na ciebie zła, bo nigdy nie rozumiałam, dlaczego ją tak zraniłeś. Ona cię kochała, a ty nie zawalczyłeś o nią.
    Mam nadzieję, że dzięki tej przesyłce odzyskasz chociaż cząstkę kobiety, którą niegdyś kochałeś. 

Pozdrawiam, 
Suzanne - twoja córka.


               W tym momencie wszystko stało się dla mnie jasne. April odeszła, ponieważ chciała mi dać wolność. Powiedziałem, że dziecko zniszczy moje życie, a ona tego nie chciała, więc postanowiła mnie zostawić. Nie pomyślała jednak, że życie bez niej będzie wieczną tułaczką w poszukiwaniu czegokolwiek co się z nią wiąże. Teraz, przyszło mi już tylko czekać na śmierć i wieczne życie u jej boku.

KONIEC



Przepraszam, jeśli zakończenie nie jest po waszej myśli.Miałam zły dzień, więc to chyba dlatego nie pojawił się happy end :). Uznałam, że najwyższy czas zakończyć to opowiadanie. Zdradzę Wam w tajemnicy, że zaczęłam już pisać nowe i jestem właśnie przy drugim rozdziale. Chciałabym je tutaj opublikować, ale boję się, że Wam się nie spodoba :/.

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia oraz pozytywne komentarze zarówno tutaj, jak i w DM na Twitterze. Pisanie dla Was było ogromną przyjemnością i mam nadzieję, że Was zbytni dzisiaj nie rozczarowałam. Dziękuję Wam jeszcze raz wszystko ♥ 

6 komentarzy:

  1. Czemu?! Kurwa czemu?! No czemu jest taki koniec kurwa?! Wisz jak ja teraz ryczę pdzez to kurwa?! No do chuja pana kurwa nienawidzę cie! Rozumiesz NIENAWIDZĘ ale cie KOCHAM! Nie no kurwa nie czemu taki koniec? Kurwa no ....
    @xdmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku to było G E N I A L N E ! doprowadziłaś mnie do płaczu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuuu...
    Świetny koniec
    Czekam na kolejnego ff z Niall'em :-)
    Proszę opublikuj go jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  4. o mamo! ;o zabiję Cię Aga! xd zaskoczyłaś mnie totalnie i chociaż spodziewałam się happy endu, to zakończenie jest jak dla mnie lepsze. Jak? Powiedz mi jak ty to robisz? Jeszcze żadna książka( a czytałam ich dużo) nie wzruszyła mnie tak jak Twoje genialne ff<3 płaczę sobie, ale to nic;_; Ja na prawdę nie wiem jak i komu mam dziękować, za to że Ciebie poznałam<33 To opowiadanie na zawsze pozostanie w moim sercu, ogromny sentyment. I jeszcze Twoje pożegnanie... czuję jakiś smutek, bo będzie mi ich brakować, ale czekam już na nowe, które na pewno będzie cudowne *.* i byłoby super, gdybyś je pisała tutaj<3 nie no nie mogę, to było przepiękne ajsjaskaskas Dziękuję! ;** Kocham Cię
    @OrdonkaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, to skończyło się tak smutno :(. Nie lubię smutnych zakończeń, ale twoje było strasznie wzruszające ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Po. Prostu. Płaczę. Myślałam że ja się nie wzruszam przy opowiadaniach, ale się myliłam. Dziękuję za cudowne rozdziały i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń