***Harry***
Nienawidzę tej przeraźliwie hałaśliwej głuszy, która opanowała moje życie. Przytłacza mnie blask promieni słonecznych, szum kołyszących się na wietrze koron drzew, dudnienie rozbijających się o parapet kropel deszczu. To ta samotność w której muszę je znosić mnie przytłacza. Nie mogę się już dłużej oszukiwać. Tęsknię za nią. Nie chcę wyrzucać jej ze swojego życia, nie chcę budzić się tutaj samotnie, nie chcę do końca moich marnych dni cierpieć na brak jej dotyku czy choćby zabójczego spojrzenia. Nie chcę, aby na jej drodze pojawił się ktoś nowy, ktoś kto mógłby mnie zstąpić, nie chcę jej ranić i być ranionym. Chcę tylko móc wziąć ją w moje silne ramiona, zapewnić spokój i bezpieczeństwo, chcę odpokutować każdą krzywdę, którą jej wyrządziłem, chcę by Bóg dał mi jeszcze jedną szansę, abym mógł jej udowodnić, że potrafię i chcę się zmienić, że chcę dla niej stawać na głowie, dokonywać niemożliwego, że chcę odkupić każdą wylaną przez nią łzę. Chcę dać jej miłość i szczęście. Ja bez niej nie istnieję. Nie istnieję bez niej, bo to ona jest moim powodem do istnienia. Nic, ani pieniądze, ani popularność, ani też miłość fanów, nie dawały mi nigdy tyle radości, co widok uśmiechu na jej twarzy wywołanego przeze mnie. Muszę coś zrobić, żeby ją odzyskać. Jak ja mogłem nie zauważyć, jak mocno ją kocham? Jak mogłem być takim wyrafinowanym gnojkiem? Jak mogłem pozwolić wleźć tej szmacie między nas? Jak mogłem podnieść na nią rękę? Jak?! Przecież ona cierpiała... Ona tak bardzo cierpiała... To z mojej winy tak szlochała po nocach, z mojej winy jej serce okół lód. Zniszczyłem Maddie. Zniszczyłem kobietę, która mnie kochała. To przecież dzięki mnie zaczęła pić. Była alkoholiczką, być może w dalszym ciągu nią jest. Nigdy mnie to specjalnie nie interesowało. Wszystko co odczuwała było dla mnie niczym. Ona MUSI do mnie wrócić, nawet, jeśli miałbym teraz, już, zaraz lecieć do Paryża.
***Maddie***
To była długa noc. Pewnie
myślicie, że to ze sobą zrobiliśmy... cóż, muszę Was
rozczarować. Nie byłam w stanie oderwać swoich myśli od Stylesa.
Chciałam go zdradzić, iść na całość z tym francuzem, ale nie
mogłam. Jedyne co miało miejsce tej nocy, to kilka głębokich,
pełnych pasji pocałunków, nic więcej. Rano, od razu po
przebudzeniu pozbierałam swoje rzeczy i bez słowa zmyłam się z
jego mieszkania. W nosie mam jak on to zinterpretuje. Czułam się...
brudna. Brudna duchowo. Ludzie mijający mnie na ulicy, mierzyli mnie
spojrzeniami, albo ja tylko odnosiłam takie wrażenie. Tak czy siak,
miałam dość Paryża. To miasto nie jest dla mnie, kiedy muszę
podziwiać jego urok w samotności, lecząc złamane serce, które
nie chce się zrosnąć. Wszystko jest nie tak, jak powinno być.
Styles pewnie pieprzy się teraz z tą swoją dziwką, więc dlaczego
ja nie mogłabym pozwolić sobie na chwilę zapomnienia w ramionach
Fabiena? No właśnie. Co mnie więc blokuje?
Kiedy dotarłam do
hotelu, udałam się od razu do mojego pokoju. Room serwis pozostawił
na mojej poduszce czekoladki. Od wieków nie jadłam słodyczy. W
gruncie rzeczy, to nawet za nimi nie przepadam, ale widząc je,
dostałam tak nieopisywalnej ochoty aby je skosztować, że sama nie
wiem, kiedy pudełko było puste. Pewnie pójdzie mi w biodra. A
niech idzie gdzie chce! Nie mam już dla kogo być piękną, a nawet
wtedy, kiedy jeszcze miałam, moja uroda nie uchroniła mnie przed
jego zdradą... No cóż, bywa. Odłożyłam puste opakowanie po
pomadkach na półkę nocną, a następnie ociężale podniosłam się
z łóżka kierując się wolnymi krokami do łazienki, w której
wzięłam szybką kąpiel. Po wyjściu z wanny, usłyszałam, jak mój
telefon dzwoni. Zarzuciłam więc na siebie szlafrok hotelowy i
pobiegłam do pokoju, w którym dźwięcznie rozlegał się sygnał
mojego dzwonka. Podeszłam do ławy, na której leżała moja
komórka. Zauważyłam, że na wyświetlaczu widniała nazwa
kontaktu: „Liam”. Przewróciłam oczami i wzięłam głęboki
wdech. Sama nie wiem czemu, ale zdecydowałam się odebrać.
- …
- czekałam w milczeniu, aż Payne odezwie się pierwszy.
-
Maddie! Dzięki Bogu! Nawet nie wiesz jak bardo się o ciebie
martwiłem. - zaczął podenerwowany. - Dlaczego to robiłaś? Głupia
jesteś? Nie powinnaś być sama w Paryżu.
- Coś jeszcze? -
zapytałam.
- Wróć... - poprosił.
- Zrobiłam to, czego po
mnie oczekiwałeś, odeszłam od Harrego, mało ci? - zapytałam.
-
Mało mi? Czy mi mało? O czym ty mówisz? - usłyszałam.
- O
tym, że to twoja wina Liam! Gdybyś sobie czegoś nie wbił do
głowy, to... - wzięłam głęboki wdech. - Nieważne. - mój głos
trochę zadrżał.
- On cię kocha. - westchnął do słuchawki.
- A ty? - dociekałam.
- Przecież wiesz, że tak. -
potwierdził.
- A chcesz być ze mną?
- O niczym innym nie
marzę, ale to niemożliwe. Ty mnie nie kochasz. Dobrze o tym oboje
wiemy, Styles też wie, że nie widzisz świata poza nim. Wiem o co
ci chodzi Maddie, ale mnie w to nie wciągaj. Nie igraj z moim
sercem, proszę cię. - jego głos zadrżał.
- Nie chcę
eksperymentów. - sprostowałam.
- Ale chcesz, żeby cierpiał.
Znam cię. Harry już wystarczająco cierpi. Uwierz mi. Dam ci
radę... zapomnij o nim, zostaw go daleko za sobą, żyj tak, jakby
on nigdy nie istniał, proszę. Mszcząc się na nim, niczego nie
osiągniesz. - dodał.
- Nawet nie wesz, o co mnie prosisz. -
odparłam.
- Wiem! Możesz sobie mówić co tylko chcesz, ale poza
Harrym, tylko ja cię naprawdę znam. - usłyszałam.
- Harry
pewnie teraz baraszkuje z tą wywłoką. - zaniosłam się pustym
śmiechem.
- Nie wiem. - szepnął przez słuchawkę. - Możliwe.
- dodał. - Albo... leży pijany na podłodze i po tobie płacze.
-
On nie płacze. - wtrąciłam – Nigdy nie płakał. Liam, nie mów
mu, ale niedługo mam zamiar wyjechać z Francji. Czuję się tu
nieswojo.
- Gdzie pojedziesz? - zaniepokoił się. - Przecież
nie masz dokąd jechać.
- Przed siebie.
- Pamiętaj, że mój
dom zawsze stoi przed tobą otworem. Jeślibyś tylko chciała...
-
Ale nie chcę! - przerwałam mu w pół zdania.
- Dobrze. -
westchnął. - Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Tak. Dwie
rzeczy... - zaczęłam niepewnie. Głos po drugiej stronie słuchawki
się nie odezwał co znaczyło, że mam kontynuować. - Po pierwsze,
to nie gniewaj się na Harrego. Proszę. Jesteście przyjaciółmi i
walczcie o tę więź, która jest między wami, bo takiej przyjaźni
nie znajduje się ot tak na ulicy. Może i zachował się jak
skończony skurwiel, ale zrozum, że miał do tego prawo. Ty nie
postąpiłbyś inaczej będąc na jego miejscu. Ufał nam obojgu a
my... - mój głos zadrżał. - Po drugie, proszę, nie mów mu, że
ze mną rozmawiałeś. Nie życzę sobie tego. - zaznaczyłam. - Pa.
- rzuciłam i natychmiastowo odłożyłam słuchawkę.
Rozmowa z Liamem spowodowała, że do mojego serca napłynęły wyrzuty sumienia za tamtą noc, ponieważ nieświadomie rozdzieliłam dwójkę oddanych przyjaciół – mężczyzn, których na swój sposób kochałam. Położyłam się na łóżku i skryłam twarz w dłonie. Trwałam przez moment w bezruchu. Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Myślałam, że to Liam, więc bez zastanowienia sięgnęłam po komórkę, aby anulować połączenie. W ostatnim momencie zerknęłam jednak na wyświetlacz, na którym widniało imię i nazwisko mojego menadżera. „O nie” - pomyślałam. Wiedziałam, że usłyszę swoje z jego ust.
Rozmowa z Liamem spowodowała, że do mojego serca napłynęły wyrzuty sumienia za tamtą noc, ponieważ nieświadomie rozdzieliłam dwójkę oddanych przyjaciół – mężczyzn, których na swój sposób kochałam. Położyłam się na łóżku i skryłam twarz w dłonie. Trwałam przez moment w bezruchu. Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Myślałam, że to Liam, więc bez zastanowienia sięgnęłam po komórkę, aby anulować połączenie. W ostatnim momencie zerknęłam jednak na wyświetlacz, na którym widniało imię i nazwisko mojego menadżera. „O nie” - pomyślałam. Wiedziałam, że usłyszę swoje z jego ust.
- Hallo? - wymamrotałam, kiedy
już zdecydowałam się nacisnąć zieloną słuchawkę i przyłożyć
ją do ucha.
- Czy ty już do reszty postradałaś rozum?! Do
Paryża sobie pojechałaś? W trakcie przygotowań do Londyńskiego
Tygodnia Mody?! I gdzie do cholery jest twój mąż?! Nie idzie się
z nim skontaktować! Od dwóch dni nie odbiera telefonu i nie można
się dobić do drzwi w rezydencji! Co wy dwoje sobie wyobrażacie?!
- Harrego nie ma tu ze mną. - odparłam.
- Jak to go nie ma?
To gdzie on jest? - dociekał.
- Nie wiem. Rozstaliśmy się. -
rzekłam z marszu.
- I ty to mówisz tak spokojnie jak gdyby
nigdy nic?! - wkurzył się nie na żarty.
- Tak. A wiesz czemu?
Bo nasze całe małżeństwo było jedną wielką fikcją. Nie miało
prawa bytu.
- Nie mów głupstw! Masz czym prędzej wsiąść na
pokład samolotu do Londynu, odnaleźć go i jutro chcę już was
widzieć razem na bankiecie jako roześmianą, kochającą się parę.
Jasne?! Będzie teraz Londyński Tydzień Mody i to on ma być
pierwszym wydarzeniem w życiu Wielkiej Brytanii, Europy... Całego
Świata! Rozumiesz?! A nie jakieś pierdy o tym, że szanownej
księżniczce znudził się jej mąż, więc postanowiła go
zostawić! - wygłosił swój monolog.
- Nie. - rzekłam
stanowczo. - Nie będziecie dłużej kierować moim życiem w ten
sposób! - krzyknęłam do słuchawki.
- My? - zdziwił się.
-
Ty, Styles, jego menadżer, fani, jakieś pieprzone intercyzy. Dosyć
tego. Odtąd ja będę decydować o moim życiu. Ty nie masz prawa
mówić mi, co ja mam robić i z kim sypiać w łóżku. Jesteś
tylko od załatwiania mi sesji, pokazów oraz wkręcania mnie na
wszelkie znaczące cokolwiek imprezy. Jasne? To jet twoja praca i nie
wybiegaj poza zakres swoich obowiązków. Inaczej kto inny zajmie
twoje miejsce. - zadecydowałam.
- A-a-ale Maddie... - rzekł
kompletnie zaskoczony. - Wiesz, że za dwa tygodnie... za dwa
tygodnie... jest... jest Tydzień Mody i ty musisz wziąć w nim
udział... bo jak nie ty, to kto? - zapytał. Zrobił się potulny
jak baranek. - Nie może na nim zabraknąć przecież diamentu
modelingu. No Maddie, ta impreza nie istnieje bez ciebie. Proszę cię
tylko, żebyś pojawiła się w Londynie dzień przed imprezą, bo
musimy zrobić przymiarkę kostiumów. Pamiętasz jeszcze, że ty
otwierasz Tydzień Mody? Musisz lśnić. Tak, musisz. Będziesz się
skrzyć w światłach reflektorów i lamp błyskowych. A ten Styles?
Masz rację, już dawno powinniście byli się rozstać. Lepiej u
twojego boku na czerwonym dywanie prezentowałby się Timberlake.
-
Skończyłeś już z tym dupowłaztwem? - zapytałam lekko rozbawiona
jego nagłą zmianą nastawienia.
- Słucham? Od kiedy zrobiłaś
się tak opryskliwa? - zapytał oburzony.
- Odkąd posmakowałam
prawdziwego życia. - westchnęłam. - Tak czy siak pojawię się na
pokazie.
- Chwała Bogu! - ucieszył się.
- Możesz przestać?
- zmarszczyłam brwi. - Do zobaczenia Stiven. - rzuciłam i
rozłączyłam się.
Miałam już serdecznie dość tego, jak
wszyscy starali się manipulować moim życiem w tak niezwykle
wyrachowany sposób. Przyznam, że rozmowa ze Stivenem mnie
rozgniewała. Co on sobie do cholery wyobraża? To on dla mnie
pracuje, a nie ja dla niego, więc nie ma prawa mi rozkazywać. Z
drugiej strony, co on miał na myśli, mówiąc, że nie da się
skontaktować z Harrym? Zmartwiło mnie to, ale pewnie niepotrzebnie,
bo dam sobie rękę uciąć, że teraz siedzi u Evy Virgo. I dobrze.
Niech ją pieprzy tak długo, że aż ta flądra zdechnie. Ona
zniszczyła wszystko co było między nami. Perfidnie wparował w
nasze małżeństwo. To przez nią Harry mnie pierwszy raz uderzył.
Przez nią spaliśmy w osobnych łóżkach. Przez nią nie
rozmawialiśmy, tylko prowadziliśmy setki awantur. Przez nią
zaczęłam szukać pocieszenia w alkoholu. To właśnie przez nią
żyliśmy osobno, w jednym domu, ale osobno. Jeszcze śmiała
obejmować go na moich oczach. Zniszczyła wszystko. Teraz, kiedy
patrzę na to z perspektywy czasu, dostrzegam moje przemiany
wewnętrzne. Stałam się zimna, wyrachowana i oschła. Zmieniłam
się o sto osiemdziesiąt stopni. Niestety na gorsze.
***
Liam ***
Bez przerwy wysyłałem do niej miliardy wiadomości,
dzwoniłem, słałem maile, pisałem do niej w DM na Twitterze. Ona
nie odpisywała, a ja odchodziłem od zmysłów. Czy ona naprawdę
nie rozumie, jak bardzo się o nią boję? Nie wie, ile mnie kosztuje
ślęczenie przy telefonie i wyczekiwanie, aż da mi znać co się
dzieje? Różne scenariusze przychodziły mi do głowy. Bałem się,
że sobie coś zrobiła. Po przebudzeniu postanowiłem do niej
zadzwonić. Poprzednich telefonów nie odbierała i nie łudziłem
się, że tym razem będzie inaczej, ale jednak – odebrała.
Poczułem nieopisaną ulgę słysząc jej głos. Była na mnie zła.
Był zła na cały świat. Na cały świat z wyjątkiem Stylesa –
to było do przewidzenia. Przecież uciekła od niego, więc musiało
się tam coś wydarzyć po moim wyjściu! Więc dlaczego teraz
prosiła mnie, żebym nie chował do niego urazy? Ona go kocha. Jest
zalepiona tą miłością. Zasługuje na dużo więcej niż Harry
Styles. Zasługuje na mężczyznę, który nie da jej powodu do
płaczu, na takiego, który zawsze będzie ją wspierał, który
będzie w stanie rzucić wszystko, by biec do niej kiedy tylko go
zawoła. On nigdy taki nie będzie. Nigdy nie postawi jej na
pierwszym miejscu. Nigdy nie będzie jej kochał tak wspaniałą
miłością jak... ja. To jest drań. Nigdy mu nie wybaczę, tego, że
ją zniszczył. Maddie chce, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi, ale
jak? Przecież Harry mi ją odebrał. Ona sama nie wie, o co mnie
prosi. Kocham ją całym sercem, więc spróbuję to zrobić DLA
NIEJ. Nie jestem w stanie funkcjonować, wiedząc, że ona jest tam
teraz sama, zdana tylko i wyłącznie na siebie. Wiem, że pewnie się
nie ucieszy na mój widok, ale mam to w nosie. Lecę do Paryża.
Udowodnię jej, że kocham ją mocniej niż on, bo on nigdy nie
zdobędzie się na to, żeby się przed nią ugiąć.
***Harry***
Od
samego rana wisiałem na telefonie. Obdzwoniłem wszystkie lotniska w
Anglii chcąc znaleźć jakiś wolny bilet na dzisiejszy lot do
Paryża. Liczyłem na to, że w Londynie będzie jakieś wolne
miejsce na pokładzie, jednak przeliczyłem się. Jakiś idiota
zabukował je dosłownie minutę przede mną. Dopiero na lotnisku w
Leeds okazało się, że jest jeszcze coś wolnego. To dość daleko
od Londynu, zresztą nie ważne. Liczy się tylko to, że zdobyłem
bilet i już wieczorem będę we Francji. Już wieczorem będę mógł
stanąć twarzą w twarz z Madeline. Uproszę kogoś z obsługi
hotelu, by dał mi klucz do jej pokoju tłumacząc się, że chcę
zrobić niespodziankę mojej żonie. Muszą się zgodzić. Wśliznę
się do pokoju, kiedy ona będzie już spać, położę się u jej
boku, odsłonię niesforne kosmyki włosów, które opadną na jej
policzek, poprawię kołdrę, która za pewne ześlizgnie się z jej
ciała, pogładzę jej włosy, policzek, ramiona. Będę się
wsłuchiwał w to, jak spokojnie oddycha. Skradnę jej czuły
pocałunek z czoła, ramienia, ust, a na samym końcu z dłoni. Będę
ze łzami i z uśmiechem wpatrywał się w to, co kocham najbardziej
na świecie. Będę u jej boku przez cały czas. I nie odstąpię od
niej nawet na moment. Będę czuwał nad jej bezpiecznym snem, niczym
anioł stróż, a kiedy się obudzi, kiedy otworzy swoje śliczne,
zaspane oczka bez dłuższego zastanowienia skradnę jej namiętny
pocałunek. Pewnie będzie się starała mnie odtrącić, ale nie
pozwolę jej na to. Nie tym razem. Cokolwiek powie, czy zrobi, nie
ruszę się z Paryża bez niej u mego boku. Kocham ją całym sobą.
Teraz jedyny problem, to, jak się dostać do Leeds. Nie mogę
jechać moim autem, ani poprosić żadnego z chłopaków, by mnie
zawieźli, bo oni z pewnością powiedzą Liamowi, a on nie może
wiedzieć, bo z pewnością zechce mi pokrzyżować moje plany.
Pojadę więc taksówką. Samolot mam o 2030 . Więc już
blisko 22 powinienem być na miejscu. Po drodze kupię jeszcze bukiet
czerwonych róż – Maddie uwielbia róże. Wszystko się uda, ja to
wiem.
***Maddie***
- Chwileczkę! - krzyknęłam kiedy,
usłyszałam, że ktoś dobija się do moich drzwi. Byłam jeszcze w
szlafroku, więc szybko pobiegłam do walizki wyjmując z niej
bieliznę oraz długi, rozciągnięty sweter... który spakowałam
chyba przez pomyłkę, gdyż on należał do Harrego. Założyłam na
siebie szybko ubranie i poszłam otworzyć drzwi.
- Czy ktoś tu
zamawiał śniadanie do łóżka? - usłyszałam roześmiany głos
Fabiena.
- Nie przypominam sobie. - uśmiechnęłam się
delikatnie, czułam się skrępowana. Sama nie wiem czemu. Chłopak
nie czekając na pozwolenie wparował do środka z hotelowym wózkiem
pełnym jedzenia.
- Pomyślałem, że będziesz głodna. -
wyjaśnił.
- Okay. Dziękuję za troskę. - odparłam i zamknęłam
za nim drzwi, po czym weszłam w głąb pokoju i usiadłam na skraju
łóżka. Nie bardzo wiedziałam, jak powinnam się zachować.
-
Nie przywitasz się? - zapytał, po czym podszedł do mnie i
znienacka skradł mi pocałunek, który zaczął się pogłębiać.
-
Czekaj. - wyszeptałam mając nad przytwierdzone usta do jego ust. -
Ja nie mogę. - dodałam.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Po
prostu. - wzruszyłam ramionami.
- Czemu rano wyszłaś bez
pożegnania? - zapytał, po czym ponownie próbował mnie pocałować.
- Bo nie chciałam cię budzić. - wyjaśniłam.
- Wyglądasz
tak seksownie w tym sweterku. - zaśmiał się i nachylił się nade
mną w celu pocałowani mnie, przy czym chwycił moją dłoń.
Odruchowo wyrwałam ją z jego uścisku i zrobiłam unik.
- To
sweter mojego męża. - sprostowałam. - Zawsze go w nim lubiłam.
Wyglądał tak... - zaśmiałam się sama do siebie. - wyglądał po
prostu słodko. - spojrzałam na niego.
- Nie rozmawiajmy o nim
teraz. - poprosił.
- To o czym mamy rozmawiać? - zapytałam
wpatrując się w jego oczy.
- O nas kochanie. - zaśmiał się. -
Zakochałem się w tobie. - dodał z powagą.
- Nie wolno ci mówić
takich rzeczy! - wkurzyłam się.
- Nie jestem w stanie
powstrzymać tego, co czuję.
- Ale zrozum, że ja nigdy z tobą
nie będę. Nie mogę. Nie mogę być z żadnym mężczyzną, bo
żaden...
- Żaden nie jest nim? - zapytał przeszywając mnie
spojrzeniem.
- Przepraszam. - wyszeptałam.
- Nie masz za co.
Kochasz go. - uśmiechnął się blado. - Mimo to, ja nadal będę
się do ciebie zalecał. - dodał z promiennym uśmiechem.
Siedzieliśmy razem jeszcze przez kilka minut, po czym francuz
wyszedł, gdyż musiał wracać do swoich obowiązków. Zostawił
mnie samą z natłokiem myśli, które uciekały się do nikogo
innego jak do Stylesa.
Hej kochani ♥ Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać na nowy rozdział. :) Myślałam, że przez wakacje będę mieć więcej czasu i przede wszystkim natchnienia, a tu na odwrót, bo to drugie szwankuje.
Ahhhh już polowa wakacji przeminęła, a ja nawet nie wiem kiedy :D Mam nadzieję, że dobrze się bawicie i dużo balujecie ;*
PS. Co myślicie o nowym "słodszym" imagu strony?? ;)
6 kom = neeeeeext ♥
Hej kochani ♥ Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać na nowy rozdział. :) Myślałam, że przez wakacje będę mieć więcej czasu i przede wszystkim natchnienia, a tu na odwrót, bo to drugie szwankuje.
Ahhhh już polowa wakacji przeminęła, a ja nawet nie wiem kiedy :D Mam nadzieję, że dobrze się bawicie i dużo balujecie ;*
PS. Co myślicie o nowym "słodszym" imagu strony?? ;)
6 kom = neeeeeext ♥
świetny jak zawsze . kocham to opowiadanie i wygłąd strony też śliczny . czekam na next @pizza_nialla <3 :) xx
OdpowiedzUsuńWoW! Gdyby zrobic z tego film!;D
OdpowiedzUsuńA na tą część to warto było czekać ;)
Super...
OdpowiedzUsuńJa chce nastepny <3
OdpowiedzUsuńKochana dodaj bo nie moge sie doczekac natsepnego rozdzialu. co sie stanie we francji? czy harry minie sie z Liamem ?
OdpowiedzUsuńno i już jest 6 komentarzu czyli nastepny rozdziałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł. jak ja kocham tego bloga <333333 wiecej rozdziałów prosze
OdpowiedzUsuńSuper x
OdpowiedzUsuńO. Mój. Boże. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne ♥
OdpowiedzUsuńCześć, niedawno założyłam tumblr zaczęłam pisać fanfiction i zbieram grono czytelników. Proszę nie traktuj tego jak spam a jak zaproszenie. Zależy mi na tym abyś w wolnej chwili przeczytała, wyraziła opinię? Potrzebuję nie tylko pochwał, ale i krytyki :)
OdpowiedzUsuńloumydarling.tumblr.com (menu->twórczość)
Jeśli masz tumblr naturalnie proszę Cię też o follow :)
Miłego dnia, Mandy :) x
OMG-EXTRA :D : D :D <3 Czekam na Nialla! <3 <3 :D
OdpowiedzUsuńPlus zapraszam do siebie. Zbieram czytelników, ale zależy mi na nowych opiniach. http://btw-niall-ff.blogspot.com/